Reklama

Rozmówki polsko-otwockie, odc. 5 - Zbyszek Jędrzejczyk

08/01/2023 16:02
GRU26

Otwock i Warszawa godz: 16:03

Rozmowa ze Zbigniewem Jędrzejczykiem - dziennikarzem muzycznym, fotoreporterem, członkiem Otwockiego Towarzystwa Bluesa i Ballady, organizatorem i konferansjerem festiwali bluesowych w Otwocku i Józefowie.

Adam Pośrednik: Na początek wyjaśnijmy, od jak dawna jest Pan związany z Otwockiem i od jak dawna jest Pan – że zacytuję Sławka Wierzcholskiego – „chory na bluesa”?

Zbyszek Jędrzejczyk: Mieszkam w Warszawie, a z Otwockiem jestem związany między innymi w ten sposób, że jestem od wielu lat członkiem Otwockiego Towarzystwa Bluesa i Ballady. Razem robimy rozmaite imprezy bluesowe, ale to nie jest oczywiście jedyna moja działalność w tym mieście. Od wielu lat – wspólnie z Bogdanem Lichmirą i całym Towarzystwem – robimy jesienią Blues Bazar. To duża impreza, trwająca czasem trzy dni, często robimy konkurs zespołów. Oprócz tego jestem też mocno związany z józefowskim Festiwalem „Lep na Bluesa” im. Tadeusza Nalepy. W końcu roku urządzamy w Otwocku „Zaduszki Bluesowe”. Do tego okazjonalnie zdarzają się jakieś koncerty w „Jaraczu”. Tak od strony bluesowej wygląda rejon „linii otwockiej” – ale to nie jest, oczywiście, jedyna moja działalność. Bluesem zajmuję się chyba od 30 lat, a zacząłem jeszcze w USA, gdzie długo mieszkałem.

AP: Towarzystwo działa znacznie dłużej niż sam Blues Bazar. Skąd narodził się pomysł zorganizowania już całkiem sporej, trzydniowej, cyklicznej imprezy, jaką jest OBB?

ZJ: To się narodziło na bazie wcześniejszych koncertów. Kiedyś, jeszcze w Domu Rzemieślnika otwoccy działacze bluesowi organizowali cykliczne imprezy pt. „Rzępoły Bluesowe” – jak sama nazwa wskazuje, były to imprezy typu jam session. Zauważyliśmy, że koncerty cieszą się całkiem dużym zainteresowaniem, przyjeżdżało wielu muzyków i publiczności z Warszawy i różnych okolicznych miejscowości. Już wtedy rozmawialiśmy wszyscy z Bogdanem Lichmirą na czele, że może warto byłoby zorganizować jakąś większą imprezę. Sporym problemem były finanse, ale Bogdan z czasem uzyskał dla nas przychylność, a co za tym idzie finansowanie od prezydenta Otwocka i od starosty powiatowego. Oba te środowiska finansują nas już od wielu lat. Początki były skromne, niewielu artystów, ale obecnie Otwocki Blues Bazar to poważna i szanowana impreza na kulturalnej mapie Mazowsza. Regularnie gościli u nas – nawet w trakcie pandemii – artyści ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii.

AP: Zastanawiałem się – i pewnie wielu waszych słuchaczy też – jak znajdujecie muzyków, których zapraszacie na koncerty? Są to oczywiście bardzo utalentowani profesjonaliści, którzy mają swoje osiągnięcia, ale jednak nie są szeroko znani. Parę lat temu, na przykład, świetny koncert zagrała pochodząca z RPA Bonita i jej niemiecki zespół The Blues Shacks. Nie ulega wątpliwości, że mało kto w Polsce orientuje się w tamtejszej scenie bluesowej. Więc jak to robicie?

ZJ: Najpierw trzeba określić, co mamy na myśli, mówiąc „znani muzycy”. Parę lat temu naszym gościem był Carlos Johnson, jeden z najpopularniejszych przedstawicieli bluesa chicagowskiego. Jest on doskonale znany również w polskim środowisku bluesowym – zatem przyjechał do nas prawdziwa gwiazda! Ale kiedy zapytasz ludzi na ulicy „Kim jest Carlos Johnson?”, to nikt nie udzieli odpowiedzi.[śmiech] Na takich imprezach, jak nasza 3⁄4 publiczności to przedstawiciele środowiska bluesowego, którzy świetnie znają wymienianych przez nas artystów. Zapraszamy zespoły z Niemiec, Francji czy Czech, i są to zespoły będące na swoich rodzimych rynkach w czołówce, jeśli chodzi o nagrody czy ilość sprzedanych płyt. Są to jednak artyści znani przede wszystkim w środowisku bluesowym, środowisku ludzi takich jak ja czy Bogdan. Warto przy tym podkreślić, że celem festiwali jest też zaprezentować tych artystów, którzy nie są szerzej znani, a tworzą wartościową muzykę. Fajnie byłoby zaprosić na przykład Buddy Guya – ale w sumie po co, skoro nasza publiczność go świetnie zna, a nie są to tanie rzeczy [śmiech]. W to miejsce można zaprosić trzy kapitalne, ale mniej znane grupy bluesowe. Staramy się dużo jeździć na najważniejsze festiwale bluesowe w Polsce, a także na świecie; rozmawiamy tam z naprawdę zasłużonymi muzykami i ich menadżerami (na przykład ja wiosną 2022 r. byłem na Chicago Blues Festival, bardzo prestiżowa, wspaniała impreza). Prowadzimy rozmowy, nawiązujemy kontakty, często składamy im propozycje wystąpienia w Otwocku czy Józefowie, część z nich jest tym zainteresowana – ale na tą chwilę trudno powiedzieć, kto z nich do nas ostatecznie przyjedzie. W Białymstoku wystąpił na przykład świetny zespół z Danii. Prosty skład: gitara, bas, perkusja – ale jak oni grali! Byli genialni, a niestety szerzej nieznani. Byłoby super, gdyby udało ich się tutaj zaprosić. Podobnie w Czechach – są tam kapitalne grupy, niektóre grywają na południu Polski. Będę namawiał ludzi z Towarzystwa, by na Bazarze wystąpił jeden z najlepszych tamtejszych zespołów – Band of Heysek. Są rewelacyjni! Tak to wygląda – czasem nawiązujemy z kimś kontakt na festiwalu, ale pomocne jest też badanie rynku. Np. w kwartalniku „Twój Blues” (z którym współpracuję) zamieszczane są relacje z koncertów czy sylwetki ludzi, którzy w tym momencie na nim się liczą. To jedyne profesjonalne, branżowe pismo w Polsce. Do tego dochodzi, rzecz jasna, słuchanie płyt i audycji radiowych. W ten sposób również znajdujemy artystów na nasze koncerty.

AP: Jest Pan konferansjerem, fotoreporterem, dziennikarzem – ale również muzykiem, ma Pan własny zespół, który nieraz występował w naszym regionie. Zastanawiałem się, czy trudno jest „rozdzielić” te dwie role? Czy pojawiały się względem Pana zarzuty w stylu: „Jędrzejczyk pisze o tych zespołach, z którymi się zna”. Czy może wręcz przeciwnie – takie spory w środowisku bluesowym się nie zdarzają?

ZJ: Nie, nie przypominam sobie takich sytuacji. W Twoim Bluesie między innymi piszę reportaże z festiwali, czy koncertów i staram się być w nich rzetelny i uczciwy. Z przyjaciółmi gram w zespole Blues Time. To czysty blues, głównie chicagowski, bez żadnych „domieszek” czy tzw. grania „okołobluesowego”. W repertuarze mamy standardy takich twórców, jak Muddy Waters, Willie Dixon, Jimmy Reed, Robert Johnson...

AP: ...Memphis Slim...?

ZJ: ... również Memphis Slim. Przeważa u nas typowy „chicago blues”. Moi koledzy mają także swoje własne projekty. Andrzej Kubacki, perkusista, gra na przykład w zespole Ryszarda Poznakowskiego. W naszym bluesowym środowisku, na szczęście, nie wydarzyły się do tej pory jakieś konflikty. Choć muszę przyznać, że gdy w redakcji „Twojego Bluesa” dostałem zadanie, by napisać recenzję koncertu w Otwocku, czułem się trochę niezręcznie, bo przecież ja go prowadziłem, zaangażowałem się w promocję wydarzenia, itd. Na szczęście jakoś z tego wybrnęliśmy, ostatecznie napisałem merytoryczną relację, skupiając się na zespołach i ich muzyce, a mniej na samych organizatorach.

AP: Cóż, na szczęście są media lokalne, które od wielu lat relacjonują również te bluesowe wydarzenia. I nie mówię tylko o swojej redakcji, ale również o innych. Skoro już mówimy o dziennikarstwie, czy zamierza Pan wrócić jeszcze do pracy w radiu? W końcu prowadził Pan przez wiele lat, w kolejnych rozgłośniach, audycję „Crossroads”.

ZJ: Ja tą audycję prowadziłem jeszcze w USA, kiedy tam mieszkałem. Potem wróciłem do Polski i prowadziłem ją w radiu Wnet. Potem, w trakcie 1. fali pandemii koronawirusa w naszym kraju zawiesiłem audycję. Wtedy się działy w kraju straszne rzeczy, nie można było zapraszać gości do studia itd. Po tym, jak pandemia wygasła, nie powróciłem do prowadzenia dalej „Crossroads”. Na tę decyzję wpłynęło kilka spraw. Nie miałem z tego powodu żadnych nieprzyjemności, z ludźmi tworzącymi tę stację nadal jestem w dobrych stosunkach, ale uznałem, że na razie pora zamknąć ten etap. Niektórzy moi znajomi dziwili się, że z nimi współpracowałem. Wówczas im tłumaczyłem, że ja z polityką nie mam nic wspólnego, ja gram tylko bluesa. Przyznam jednak, że ponieważ wiele lat pracowałem w branży radiowej, nadal mnie do niej ciągnie i absolutnie się od tego nie odżegnuję.

AP: Może być to dobry moment. Ostatnio pojawiło się dużo projektów internetowych, niewielkich rozgłośni, które nie należą do żadnego koncernu. Mam tu na myśli newonce.net albo Radio 3/5/7. Redaktor „Twojego Bluesa” prowadzi audycję o bluesie dla internetowego radia eM...

ZJ: Tak, Andrzej Matysik - nasz redaktor naczelny z nimi współpracuje. Myślałem o współpracy z jakimś radiem internetowym. Radio 3/5/7 jednak odpada, bo tam już taką audycję prowadzi Janek Chojnacki. Z drugiej strony... mam dużo roboty na innych polach, organizuję też festiwal w kaszubskiej wiosce Swornegacie, jestem też fotoreporterem (moja wystawa gościła już na wielu festiwalach), piszę recenzje, relacje do prasy. Ale radio wciąż gdzieś chodzi mi po głowie.

AP: W trakcie tej rozmowy dużo mówiliśmy o bluesie, ale czy słucha Pan też innych gatunków? Jakichś wykonawców współczesnych?

ZJ: Kiedyś, dawno temu, słuchałem dużo rocka. Dopiero potem zaczęła się fascynacja bluesem. The Rolling Stones, Deep Purple, Jimi Hendrix, Black Sabbath...

AP: ... King Crimson? Emerson, Lake and Palmer?

ZJ: Również ich, słowem – wszystkich najważniejszych wykonawców rockowych. Obecnie rocka już nie słucham, za to słucham, że tak powiem, „szerokiego spektrum” bluesa. Bardzo lubię odmianę nazywaną „hill country blues”, wywodzącą się z północnych granic Mississippi. W Luizjanie popularny jest „cajun blues” – połączenie wpływów amerykańskich i francuskich, kapitalne rzeczy! Poza tym słucham dużo amerykańskiego folku – Pete’a Seegera, The Weavers itd. Lubię też gatunki pokrewne – rockabilly czy bluegrass. Ogólnie rzecz biorąc, lubię słuchać muzyki bardziej „korzennej” niż awangardowej. Czasem sobie włączę w samochodzie radio i posłucham z ciekawości tego, co proponują duże stacje, ale nieszczególnie mnie zachwyca taka muzyka. Moje córki, już dorosłe, czasem zachęcają mnie: „Tato, posłuchaj tego, bardzo fajne brzmienie”, ale nie zawsze mi się to podoba. Kiedyś dostałem od nich ze 3 płyty z współczesnymi artystami, to ledwo mogłem odróżnić jednego od drugiego! [śmiech] To pewnie błąd w słuchaniu – ja sam w życiu bym nie pomylił Black Sabbath z King Crimson, a dla mojego ojca to był jeden wielki hałas [śmiech].

AP: No i na koniec – gdzie znajduje Pan te słynne kolorowe koszule, w których Pan występuje?

ZJ: Ha, ha! Kolorowe koszule kupuję w USA, tam mam kilka sprawdzonych sklepów. Jak odwiedzam Amerykę, to sobie takie kupuję. Tam są w normalnej sprzedaży, można je łatwo dostać w sklepach.

AP: W wywiadzie poruszyliśmy wiele ciekawych wątków, które nie zostały w pełni omówione. Myślę, że kiedyś trzeba będzie nagrać kolejny wywiad. Kończąc, chciałem życzyć Panu i Towarzystwu wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

ZJ: Dziękuję i wzajemnie.

 

Zbyszek Jędrzejczyk – ur. 12.09.1953 w Łodzi. Dziennikarz muzyczny (kwartalnik „Twój Blues), fotoreporter, konferansjer – w naszej okolicy prowadzi od wielu lat festiwale: „Lep na Bluesa” im. Tadeusza Nalepy w Józefowie, Otwock Blues Bazar i Zaduszki Bluesowe w Otwocku. Prowadzi również zespół Blues Time (śpiew, gitara akustyczna).

[Wszystkie zdjęcia wykorzystane w wywiadzie pochodzą z prywatnego archiwum Z. Jędrzejczyka]

 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do