
Z Kamą Grott-Tomaszek, dyrektorem artystycznym XIII Festiwalu Muzycznego w Otwocku – rozmawia Andrzej Idziak
Festiwal organizuje Fundacja Promocji Kultury OtwArte. Wydarzenie jest współfinansowane ze środków Miasta Otwock oraz ze środków samorządu województwa mazowieckiego i odbywa się w ramach projektu „Powiat Otwocki Stolica Kultury Mazowsza 2016”.
- Europejski Festiwal Muzyczny w Otwocku odbywał się w tym roku już po raz 13-ty… Czym tegoroczna edycja różniła się od poprzednich?
- Generalnie każda edycja festiwalu różni się od poprzedniej programem oraz wykonawcami. Bardzo zależy nam na tym, aby co roku to ważne dla Otwocka wydarzenie stało na jak najwyższym poziomie, zarówno artystycznym, jak i organizacyjnym. W historii festiwalu bywało tak, że jeśli nawet zdarzały się gorsze – pod względem budżetowym – edycje, to zawsze staraliśmy się utrzymywać wysoki poziom artystyczny imprezy, zmniejszając liczbę koncertów, ale zachowując ich jakość.
- Popularność festiwalu rośnie z roku na rok. Na czym polega fenomen tej imprezy, odbywającej się w mieście, które przecież w żaden sposób nie jest łączone z muzycznymi tradycjami?
- Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. W zasadzie od samego początku istnienia, festiwal cieszył się dużym zainteresowaniem, a sale, w których odbywały się koncerty, były wypełnione po brzegi. Faktem jest, że przez te trzynaście lat zmieniła się publiczność. O ile w pierwszych festiwalowych edycjach brali udział głównie melomani - ludzie w wieku od dwudziestu lat w górę, o tyle teraz - od kilku już lat zarysowuje się tendencja, że coraz częściej na nasze koncerty przychodzą całe rodziny. Ideą festiwalu jest szerzenie kultury wysokiej dla wszystkich mieszkańców naszego miasta i powiatu. Może dlatego nigdy nie mieliśmy w stosunku do naszej publiczności żadnych obostrzeń, chociaż wiadomo, że zachowanie małego, kilkuletniego dziecka w trakcie koncertu może być nieprzewidywalne. Fenomenem jest sama muzyka i te kreacje artystyczne, które podczas festiwalu mają szansę zaistnieć i wybrzmieć z całą mocą, docierając do serc i duszy osób kochających muzykę.
- Jak się Państwu udaje, jako organizatorom, zapraszać do Otwocka światowej klasy artystów muzyki klasycznej, co ich przyciąga?
- Przez pierwsze dziesięć lat istnienia festiwalu była to niewątpliwie zasługa jego dyrektora artystycznego, wielkiego autorytetu prof. Jana Staniendy. Po objęciu tej funkcji starałam się utrzymać tak samo wysoki poziom artystyczny, a - jako solistka, kameralistka i manager kultury - na co dzień współpracuję z wybitnymi artystami i cieszę się, że mogę ich zapraszać do mojego rodzinnego miasta. Te kilkanaście lat istnienia festiwalu budzi zaufanie, daje solidną podstawę do zapraszania do udziału w imprezie gwiazd światowego formatu.
Liczne recenzje festiwalu w mediach oraz wykonawcy, którzy występowali we wcześniejszych jego edycjach np. prof. Piotr Paleczny czy prof. Urszula Kryger – wybitna polska mezzosopranistka, nadają temu wydarzeniu określony prestiż i budują społeczny grunt zaufania, zarówno od strony artystycznej, jak i organizacyjnej. Spotkałam się nawet z takim rankingiem festiwali, a przecież w Polsce jest ich prawdziwy wysyp, gdzie na maksymalnie pięć gwiazdek, które można przyznać imprezie – otwocki festiwal miał cztery.
Muszę przyznać, że bardzo nas to cieszy, bo rzeczywiście staramy się i chcemy żeby nasz festiwal się rozwijał, wiemy, co do tego jest potrzebne i nad jakimi obszarami musimy jeszcze popracować. Naszym marzeniem jest zapraszać takie sławy jak np. Krystian Zimerman, z którym miałam przyjemność występować i koncertować jako członek Orkiestry Sinfonia Helvetica, możliwości oczywiście są, ale muszą jeszcze na to pozwolić warunki oraz budżet festiwalu.
- W jaki sposób jest dobierany repertuar festiwalu? Macie Państwo jakiś specjalny „klucz”?
- Zazwyczaj co roku jest to inny „klucz”. Czasami o repertuarze decydują rocznice. Wiadomo, że np. w roku chopinowskim, muzyką dominującą w repertuarze będzie muzyka chopinowska, w innych latach np. muzyka Haydna czy Szostakowicza. Staramy się zawsze uświetnić festiwal - jednym czy dwoma takimi dedykowanymi koncertami.
Ponieważ jednak pracujemy z niewielkim wyprzedzeniem, a to z tego względu, że budżet festiwalu składa się przede wszystkim z dotacji finansowej miasta, którą pozyskuje się przystępując do konkursu, który czasem odbywa się w połowie roku. To zaś rodzi problemy z dostępnością artystów, którzy bardzo często kalendarze mają zapełnione na wiele miesięcy do przodu. W tym roku np. bardzo długo zabiegałam o to, aby na naszym festiwalu wystąpił zespół Arte dei Suonatori, bo chciałam, żeby po raz pierwszy zabrzmiała muzyka na instrumentach dawnych, a jest to zespół koncertujący na całym świecie i ma mocno zapełniony grafik. Bardzo się cieszę, że się w końcu udało, bo ten występ był taką przysłowiową „wisienką na torcie” naszego festiwalu.
Nie ukrywam, że zależy mi na tym, aby koncerty były zróżnicowane, zarówno pod względem programu, jak i jego dostępności. Zwracam dużą uwagę na to, by w programie koncertów znalazły się utwory popularne, których mogą słuchać na żywo melomani dopiero zaczynający swoją przygodę z muzyką klasyczną oraz mniej znane np. muzyka dalekiej Północy, czyli utwory norweskich kompozytorów, które są na pewno bardziej wysublimowane i wymagające dla słuchacza, ale tak samo piękne i obrazowe.
Staram się, aby każdy festiwal był urozmaicony nie tylko od strony programu i repertuaru, ale i od strony wykonawców. W tegorocznej edycji mieliśmy okazję posłuchać duetu fortepian-skrzypce, a na otwarciu w ramach koncertu „Perły kameralistyki” - tria smyczkowego z instrumentami dętymi - flet i obój.
- Czy muzyka klasyczna to muzyka dla melomanów? Czy żeby jej słuchać trzeba się na niej znać?
- Muzyki klasycznej może słuchać absolutnie każdy. Ta muzyka ma tak dużo różnych odcieni, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Utwory największych mistrzów tego gatunku, takich jak: Bach, Mozart, Beethoven, Chopin, Brahms i dalej można wymieniać epokami, otaczają nas praktycznie na co dzień. Nawet niekiedy nie zdajemy sobie sprawy, że dzwonek, który właśnie słyszymy w telefonie, czy jakiś element muzyczny tła - to utwór należący do kanonu muzyki klasycznej. Wiadomo, nie każdemu będzie odpowiadać muzyka Szymanowskiego czy Mahlera, ale na pewno w tej dużej rzeszy wykonawców i utworów będzie w stanie wyszukać – coś, co mu się spodoba. Jestem o tym przekonana…
Naszym partnerem jest radio RMF Classic, jego słuchalność potwierdza, że w Polsce jest bardzo wielu ludzi, którzy słuchają muzyki klasycznej. Kiedyś, podczas wywiadu na antenie dwójki Polskiego Radia, spotkałam się z pytaniem – jak to jest z naszą otwocką publicznością i melomanami? Pytanie padło w kontekście porównania programu kolejnych festiwalowych edycji, podczas którego zwrócono uwagę na fakt, że niektóre koncerty, mimo iż są bardzo wymagające, cieszą się dużą frekwencją. Nawet jeżeli są osoby, które nigdy takiej muzyki jak np. sonaty Griega czy Johansena nie słuchały, to przychodzą na tego rodzaju koncerty z ciekawości. Doświadczanie muzyki na żywo bowiem jest zupełnie czymś wyjątkowym działającym na nasze ciało i duszę.
- Czy podczas tych 13-tu festiwalowych edycji coś Panią zaskoczyło?
- Tak. Zaskakują mnie bardzo pozytywnie – co roku, melomani, bo nie ukrywam, że są takie momenty w naszej pracy, a jesteśmy fundacją rodzinną i pracujemy przy organizacji festiwalu dosłownie w kilka osób, gdy dopadają nas chwile zmęczenia, czy może raczej znużenia i wtedy wystarczy kogoś spotkać na ulicy i wysłuchać jak pozytywnie wyraża się o festiwalowych koncertach, aby znów nabrać „wiatru w żagle”. To takie naturalne, spontaniczne reakcje, które odbieram bardzo sympatycznie, bo przecież to, co robimy – robimy właśnie dla lokalnej społeczności, to pozwala nam naładować przysłowiowe „baterie” do dalszej pracy.
Nie ma w Otwocku innego tego typu wydarzenia z zakresu kultury wysokiej. Nasz festiwal to taka otwocka „perełka”, którą z jednej strony na pewno należy hołubić, a z drugiej – dbać o jej coraz lepszą oprawę. To taki „diamencik”, z którego mieszkańcy miasta mogą być naprawdę dumni i jedna z niewielu rzeczy w Otwocku, o której mówi się pozytywnie.
- Jakie macie Państwo plany na przyszłość, czego możemy się spodziewać na festiwalu w przyszłym roku?
- Nie ukrywam, że nad tymi planami pracujemy już bardzo intensywnie, a to m.in. dlatego że w przyszłym roku nasza fundacja „OtwArte” obchodzić będzie 10-lecie swojego istnienia. Tak jak w roku bieżącym z okazji jubileuszu miasta przygotowaliśmy specjalny projekt „Dermonung, Pamiętać Otwock”, który był wyjątkowym koncertem muzyki żydowskiej poświęconej stricte miastu i jego historii, tak również w roku przyszłym, chcielibyśmy kontynuować i rozwijać ten projekt, organizując koncerty w Izraelu czy Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jest to temat bardzo rokujący, z którego może się „urodzić” kolejna cykliczna impreza muzyczna. Będziemy chcieli także powtórzyć „Otwocki piknik muzyczny”, który jest edukacyjno-artystycznym wydarzeniem dla całych rodzin. Bardzo bym chciała również, aby na otwockim festiwalu melomani mogli wysłuchać takich gwiazd jak np. Krystian Zimerman. Do tego jest tak blisko i tak… daleko.
Zdjęcia pochodzą z koncertu „Muzyka Dalekiej Północy”, który odbył się 12 listopada 2016r. i przedstawiają muzyków norweskich: Ole Herman Huth – skrzypka i kameralistę oraz Darlen Bakke – pianistkę.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie