
Około 80-osobowa grupa amerykańsko-żydowskiej młodzieży spotkała się we wtorek, 5 lutego, z rówieśnikami z Liceum Ogólnokształcącego nr I im. K. I. Gałczyńskiego w Otwocku. Przed warsztatami kulturalno-językowymi, które były zasadniczym celem spotkania, odbyła się mała uroczystość: przekazanie do Muzeum Ziemi Otwockiej oryginalnej tabliczki adresowej z domu przy ulicy Reymonta potwierdzającej zamieszkiwanie w tym budynku przed wojną rodziny żydowskiej.
Odwiedziny młodzieży zza oceanu w "Gałczynie" to już tradycja. Ważnym przyczynkiem do jej powstania był powrót w 2006 r. w rodzinne strony urodzonej w Otwocku przez II wojną światową Dorothy Kirszenbaum-Greenstein z Los Angeles. Te pierwsze po 60 latach odwiedziny zaowocowały bliskimi kontaktami z wieloma otwocczanami. Podczas kolejnych wizyt w mieście dzieciństwa towarzyszyli jej także członkowie rodziny, w tym wnuczka Lisa z mężem - rabinem Harrym Pell, wicedyrektorem szkoły żydowskiej Solomon Schechter School of Westchester w stanie Nowy Jork. On także nawiązał bardzo dobre kontakty w Otwocku, m.in. z członkami Społecznego Komitetu Pamięci Żydów Otwockich i Karczewskich: Zbigniewem Nosowskim i Jadwigą Rakowską oraz z dyrekcją i nauczycielami otwockiego LO nr I, a przede wszystkim z Piotrem Cmielem, Moniką Tomczak i Katarzyną Zakrzewską. W konsekwencji corocznie młodzież amerykańsko-żydowska przyjeżdża do "Gałczyna", co miejmy nadzieję zaowocuje kolejnymi dobrymi relacjami w młodym pokoleniu.
Devorah - Dorka - Kirszenbaum była najmłodszym z dziesięciorga dzieci jednego z otwockich rabinów. Mieszkali oni w drewnianym domu przy ulicy Reymonta. W trakcie wojny, gdy Żydzi zostali zmuszeni do zamieszkania w getcie, najpierw zaopatrywała swoją rodzinę w żywność, wykradając się na stronę polską. Pomagał jej w tym wygląd: jasne włosy, oczy oraz znakomita znajomość języka polskiego. Potem jako 11-latka, gdy sytuacja stawała się coraz straszniejsza - tuż przed akcją likwidacyjną - za namową rodziców uciekła z getta. Przyjęła tożsamość zmarłej katolickiej dziewczyny i pracując jako pomoc domowa, przenosząc się z miasta do miasta, przetrwała wojnę. Zaraz po niej na krótko wróciła do Otwocka, do szkoły, ale jeszcze w latach 40. razem z siostrą wyemigrowała za ocean. I dopiero po 60 latach odwiedziła znów miasto dzieciństwa. Dzięki pomocy osób zaprzyjaźnionych udało jej się także rozpoznać i obejrzeć dom, w którym kiedyś mieszkała.
Latem 2018 roku - jak relacjonuje Zbigniew Nosowski - "dom przemówił". Na starej tabliczce adresowej drewniaka przy ulicy Reymonta 37 rdza odsłoniła dawny napis z nazwiskiem ówczesnych właścicieli: Kirszenbaum. Odkrył to otwocki społecznik Tomasz Brzostek, który zrealizował o tym znalezisku i mieszkańcach domu krótki film zatytułowany właśnie „Dom przemówił”. Dorothy Kirszenbaum-Greenstein chciała, aby tablica adresowa trafiła do Muzeum Ziemi Otwockiej. Nie zdołała niestety jej przekazać osobiście, ponieważ zmarła w grudniu ubiegłego roku. 5 lutego podczas spotkania w LO im. K.I. Gałczyńskiego w imieniu jej rodziny zrobił to rabin Pell, oddając tablicę w ręce dyrektora Otwockiego Centrum Kultury Sebastiana Rakowskiego.
Zebrani uczestnicy - goście z Ameryki i młodzież otwocka, która mimo ferii licznie przybyła na spotkanie - odśpiewali wspólnie w trzech językach "Shalom..." - "Pokój niech będzie z nami" i rozeszli się do językowo-kulturalnych zajęć w grupach.
ZetKa
Na zdj. głównym od lewej: rabin Harry Pell i Zbigniew Nosowski z tablicą z domu przy ul. Reymonta, gdzie mieszkała rodzina Kirszenbaumów
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie