Kiedy zostanie ogłoszony przetarg na budowę otwockiego basenu?

Mimo, że w materiale informacyjnym „Miasto Otwock. Podsumowanie roku 2021” wydanym przez Urząd Miasta stoi wyraźnie, że ogłoszenie przetargu na budowę miejskiego basenu zostało zaplanowane w II kwartale 2022 r., próżno szukać informacji na ten temat w otwockim Biuletynie Informacji Publicznej. Ogłoszenia nie ma i nie wiadomo kiedy będzie.

O przepraszam za nieścisłość, wiadomo, że będzie… wkrótce! Taką przynajmniej odpowiedź usłyszałem, po zasięgnięciu języka w Wydziale Zamówień Publicznych Urzędu Miasta. Tylko co to znaczy? Za tydzień, miesiąc, czy może pół roku? Marketing za nasze czyli publiczne pieniądze, po raz kolejny rozmija się z rzeczywistością. Ale nie narzekajmy, drugi czy trzeci kwartał, co za różnica, przecież kiedyś i tak przetarg zostanie ogłoszony, a że informacja przekazana mieszkańcom w materiale (którego druk i kolportaż kosztował otwockiego podatnika ponad 12 tys. zł) jest nie do końca ścisła, kogo to obchodzi! No chyba tylko dziennikarzy nieprzychylnych urzędującej władzy, który czepiają się byle czego.

W natłoku obietnic, którymi karmi nas PiS i jego koalicja, to i tak mały pikuś. Bo jak się tak głębiej zastanowić, to czego nam już nie obiecywano! Z ust PiS-owskich „urzędników”, obietnice płyną jak woda, a społeczeństwo łyka tę propagandową ściemę, jak przysłowiowa gęś żurawinę. Ze 100 tys. mieszkań w ramach programu Mieszkanie Plus, które miały powstać w latach 2016-2021, wybudowano jak dotąd tylko… 15 tys., a z zapowiedzianego przez premiera miliona aut elektrycznych nie wyprodukowano nawet 50 tys. O 100 obwodnicach nie chcę już nawet wspominać, bo nie powstała nawet połowa, a z obiecanych 22 mostów - nie został zbudowany ani… jeden. Podobnie zresztą jak strzelnice, które miały być w każdym powiecie, a których próżno szukać na powiatowych mapach. No może za wyjątkiem tej jednej, zrewitalizowanej. Na temat przywracania lokalnych połączeń PKS to już nawet nie warto strzępić sobie języka, bo gdyby nie własne auta, to z wielu miejscowości w Polsce trudno byłoby się wydostać. Ot, taka polska normalność.

Ale nie popadajmy w pesymizm. Premier ogłosił właśnie nowy program budowy wielofunkcyjnych hal sportowych, których - jak zapowiada - w ciągu najbliższych kilku lat powstanie w naszym kraju co najmniej tysiąc. Jest więc się czego cieszyć, bo będzie gdzie uprawiać sport i pograć z kolegami, gdy opuścimy nasze przytulne mieszkanko Plus i nowym elektrycznym samochodem śmigniemy obwodnicą za miasto. Możemy wybrać się też dalej i nowo wybudowanym nowoczesnym promem pasażerskim (jednym z wielu, który od położenia stępki, został zwodowany), popłynąć w rejs po Bałtyku lub zwiedzić jeden z odbudowanych zamków piastowskich pamiętających czasy Kazimierza Wielkiego. Szkoda tylko, że w miejscowym barze, za rybkę z frytkami, zapłacimy trochę drożej, bo mimo wdrożenia programu „Niskie podatki”, inflacja sięga już niespełna 16 proc., przez co pieniędzy w naszej kieszeni jakby… mniej. Ale nie popadajmy w przesadę, w końcu jak deklarował najważniejszy prezes w państwie na spotkaniu w Białymstoku: „nie chcemy Polski, która żyje ze świadczeń socjalnych (…), chcemy Polski, która pracuje, która ma z czego żyć i która jest coraz bogatsza i piękniejsza”. Wyraźnie się jednak coś prezesowi pomyliło, co nie jest rzeczą dziwną, gdyż to już starszy człowiek, bo takiej ilości świadczeń, jakie rozdaje jego formacja by utrzymać się u władzy i zapewnić sobie poparcie w sondażach, próżno szukać w nowoczesnej historii Polski. Ale kto „bogatemu” zabroni.

Uspokojony słowami prezesa, zamykam oczy i widzę kryty, otwocki basen z przylegającą doń wielofunkcyjną halą sportową, zmodernizowane, drogowe arterie w środku miasta, po których jadę samochodem bez obaw, że utonę w zalegających na nich rozlewiskach utworzonych po jesiennych deszczach oraz miejski żłobek, pełen bawiących się dzieci. I tylko kiedy je znów otwieram, to mam takie nieodparte wrażenie, że to już całkiem inna rzeczywistość.

Andrzej Idziak