
W Otwocku nocne wizyty dzikich stad na osiedlach stały się codziennością. Zniszczone trawniki, porozrzucane odpady i zwierzęta, coraz częściej pojawiające się przy budynkach mieszkalnych i placach zabaw - to obrazy, które rodzą pytania: co w tej sytuacji może zrobić samorząd, a gdzie zaczyna się pole działania państwa? Prawnicy i władze biją na alarm - przepisy nie nadążają.
Na otwockich osiedlach dziki pojawiają się regularnie. Świadczą o tym rozkopane trawniki, zniszczone nasadzenia i nocne wędrówki stad między blokami. Problem - z roku na rok - narasta, a mieszkańcy pytają: kto jest za to odpowiedzialny i powinien podjąć skuteczne działanie? Dziki w Otwocku nie są już egzotycznym widokiem. Stada spacerują po mieście stwarzając zagrożenie dla mieszkańców i kierowców. Strach przed kolizjami drogowymi i atakami dzikich zwierząt - rośnie. Samorząd przyznaje: dziki to problem poważny i systemowy. Powiat i gmina wymieniają się pismami, mieszkańcy piszą petycje, a rozwiązania sytuacji, jak nie było - tak nie ma…
Zwierzęta na ulicach, ludzie w niepewności
Najczęściej można je spotkać w nocy lub o wschodzie słońca. Jak podaje lokalna prasa, władze miejskie i powiatowe otrzymują liczne sygnały od mieszkańców, którzy „mają już dość tej sytuacji”. W reakcji na presję społeczną, w grudniu 2024 roku, starosta otwocki wydał decyzję o odstrzale 80 dzików, jednak działania te nie zostały zrealizowane z powodu niejasności prawnych dotyczących finansowania takich operacji.
Tymczasem próby odstraszania i przepędzania zwierząt, prowadzone przez lokalne organizacje i ekopatrole, okazują się niewystarczające - dziki po pewnym czasie wracają. Prezydent Otwocka Jarosław Margielski przyznaje, że działania doraźne - choć konieczne - nie przynoszą trwałego efektu, a problem wymaga systemowego rozwiązania.
Już w 2017 roku, lokalna prasa pisała, że dziki „zadomowiły się” w Otwocku, nie bojąc się ludzi i wychodząc nocami na ulice miasta. W czerwcu 2025 roku media informowały nawet o incydencie, w którym mężczyzna celowo potrącił dzika samochodem. Takie zdarzenia pokazują, że konflikt między ludźmi a zwierzętami eskaluje niekoniecznie w… pożądanym kierunku.
Kto odpowiada za dziki?
Formalnie dzik jest zwierzyną łowną i stanowi własność Skarbu Państwa. Kompetencje w tej sprawie dzielą między sobą - administracja rządowa, powiat i służby weterynaryjne. Prawo łowieckie dopuszcza odstrzał redukcyjny, ale decyzje w tej sprawie podejmuje starosta. Istniejąca Ustawa o ochronie zwierząt nakazuje humanitarne postępowanie z odławianymi zwierzętami. W przypadku zagrożenia epidemiologicznego, tak jak - w przypadku afrykańskiego pomoru świń - do akcji wkracza Inspekcja Weterynaryjna, która może zarządzić odstrzał sanitarny.
Ale zadanie to nie jest proste, bo barierą okazuje się finansowanie. Gminy nie mają prawa pokrywać kosztów odstrzałów redukcyjnych na swoim terenie, ponieważ to zadanie administracji rządowej i powiatu. W praktyce oznacza to - rozproszenie odpowiedzialności i opóźnienia. Stąd m.in. apel starosty otwockiego o zmiany ustawowe, które pozwoliłyby szybciej reagować na lokalne zagrożenia.
Prawo ogranicza samorządy. Kto powinien płacić za działania prewencyjne?
Przepisy polskiego prawa przewidują instytucję tzw. „odstrzału redukcyjnego”. Mówi o tym Prawo łowieckie, które może być stosowane w przypadkach „szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów użyteczności publicznej” (art. 45 ust. 3 ustawy Prawo łowieckie). Taka decyzja wymaga jednak indywidualnego upoważnienia i zwykle podejmowana jest przez starostę w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim.
Jednak prawo nie wskazuje jasno, kto powinien ponosić koszty takich działań w obszarach zurbanizowanych. Regionalne Izby Obrachunkowe i orzecznictwo sądowe podkreślają, że gminy nie mają kompetencji do samodzielnego finansowania odstrzałów, ponieważ takie działania nie mieszczą się w katalogu zadań własnych gminy. Mało tego, Regionalna Izba Obrachunkowa (RIO) przypomina, że nawet jeśli występuje szczególne zagrożenie, to decyzję o odstrzale podejmuje starosta, a finansowanie zadania powinno pochodzić z budżetu państwa w formie dotacji celowej.
Potwierdza to uzasadnienie wyroku WSA w Krakowie z 17 grudnia 2024 r. (sygn. II SA/Kr 1430/24), w którym Sąd stwierdził, że decyzję o odstrzale redukcyjnym wydano z naruszeniem prawa, gdyż nie można obciążyć gminy kosztami działań, które nie należą do jej zadań własnych, nawet jeśli prawo łowieckie przewiduje możliwość powierzenia takich działań gminie. Sprawę dodatkowo skomplikowała RIO w Katowicach, która interpretując istniejące przepisy uznała, że zadania związane z odłowem lub odstrzałem zwierzyny (art. 45 ust. 3) powinny być traktowane jako zadanie zlecone z zakresu administracji rządowej, a nie zadanie własne powiatu czy gminy, co oznacza, że to państwo powinno zapewnić środki finansowe na jego wykonanie.
Żeby tego jeszcze było mało, według analiz prawniczych dotyczących redukcji zwierząt w miastach, jeśli teren działania nie należy do obwodu łowieckiego, odpowiedzialność finansowa i proceduralna powinna spoczywać na administracji rządowej.
W świetle tych argumentów, możliwości prawne samorządów lokalnych, w tym również Otwocka, są prawnie ograniczone. Jedyne co mogą, to starać się o wsparcie realizacji tych zadań z budżetu państwa lub o dotacje celowe, ale same nie mogą decydować o wydatkach na odstrzał bez pełnego podparcia ustawowego i decyzji właściwego organu.
Zapowiadana nowelizacja przepisów łowieckich. Czy to coś zmieni?
W lipcu 2025 r. portal iOtwock.info informował, że poseł Piotr Kandyba zaprezentował w Sejmie projekt nowelizacji przepisów łowieckich, który ma umożliwić samorządom podejmowanie decyzji o odłowie lub odstrzale dzików na swoich terenach w sytuacjach zagrożenia, niezależnie od tego, czy działają na nich koła łowieckie i dysponując jasną procedurą - co do współpracy między gminą, powiatem i Polskim Związkiem Łowieckim. Taka nowelizacja mogłaby uwolnić samorządy od konieczności czekania na decyzję starosty i pozwolić na szybsze reagowanie.
Również w stanowisku Związku Powiatów Polskich podkreśla się, że kompetencje starosty określone w art. 45 ust. 3 Prawa łowieckiego wymagają uszczegółowienia i uzupełnienia, by uniknąć sporów między samorządami w zakresie odpowiedzialności za odstrzały redukcyjne.
Parlamentarzyści i samorządowcy postulują, by w nowej normie przewidzieć możliwość wydawania decyzji także przez burmistrza czy wójta w obszarze gminnym, w sytuacjach - gdy zostanie stwierdzone zagrożenie zdrowia, życia lub infrastruktury. Chcą także jasnego mechanizmu finansowania, dotacji celowej lub specjalnego funduszu państwowego dla samorządów borykających się z nadmierną presją dzikiej zwierzyny. Jeśli projekt przejdzie i zostanie właściwie wdrożony, Otwock będzie mógł uniezależnić się od długotrwałych procedur administracyjnych i mieć realny wpływ na kształtowanie bezpieczeństwa lokalnego.
Potrzebne działania prewencyjne na dziś
Choć prawo nie pozwala samorządowi działać dowolnie, istnieją dozwolone środki łagodzenia tej sytuacji kryzysowej. Można skupić się na prewencji - montażu zabezpieczeń dla śmietników, właściwym zabezpieczeniu pojemników na odpady, zakazie dokarmiania dzików i edukacji mieszkańców, by nie zostawiali resztek żywności na zewnątrz. W miejscach szczególnie zagrożonych warto rozważyć mobilne ogrodzenia lub barierki, które będą uniemożliwiać zwierzętom wejście na tereny rekreacyjne. Jednocześnie samorząd może wnioskować u starosty o wydanie decyzji o odstrzale redukcyjnym, wskazując konkretne tereny i stopień zagrożenia, a następnie domagać się wsparcia finansowego ze strony państwa.
Na poziomie powiatu i służb rządowych można stosować żywy odłów przez wyspecjalizowane podmioty, a w skrajnych sytuacjach - odstrzał sanitarny, finansowany centralnie i realizowany przez myśliwych na podstawie decyzji Inspekcji Weterynaryjnej.
Mieszkańcy Otwocka czekają na rozwiązanie problemu
W Otwocku, dziki są już nie tylko figurą retoryczną, lecz realnym problemem porządku i bezpieczeństwa. Mieszkańcy domagają się działań, ale samorząd ograniczają bariery prawne. Przepisy łowieckie dopuszczają odstrzał redukcyjny, lecz nie regulują jasno podziału kosztów ani zakresu kompetencji, między gminą, powiatem i państwem. Dlatego projekt zmian legislacyjnych zakładający umożliwienie samorządom decydowanie o odłowach i odstrzałach w rejonach miejskich, ma szansę przełamać ten impas. Do czasu wprowadzenia nowych regulacji, a te pewnie zostaną przegłosowane nieprędko, Otwock musi skupić się jednak na prewencji i współpracy ze starostwem, domagając się jednoznacznego poparcia dla gminy w walce o bezpieczną przestrzeń.
Dziki w Otwocku to nie kaprys natury, lecz wynik braku spójnych przepisów i rozproszonej odpowiedzialności. Bez nowelizacji prawa i jasnego podziału kompetencji - problem będzie powracał. Do tego czasu pozostaje tylko prewencja i doraźne akcje łagodzące jego skutki. Jedynie ustawowe rozwiązania pozwolą przywrócić równowagę między bezpieczeństwem ludzi a obecnością dzikiej przyrody w mieście.
Andrzej Idziak
Fot. Dzik na zdjęciu, żerował przy Andriollego, głównej ulicy miasta, około godz. 16.30.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie