
Podstawową umiejętnością każdego człowieka jest zdolność podejmowania decyzji, a co za tym idzie możliwość dokonywania wyboru. Decydując, mamy poczucie wpływu na to, co nie jest nam obojętne. Dlaczego więc lokujemy swoje sympatie polityczne po stronie tych, którzy w Polsce, już drugą kadencję, budują orwellowską wizję świata? Dlaczego skazujemy swoje dzieci oraz przyszłe pokolenia na cywilizacyjną zapaść, życie w długach i brak perspektyw? Czy zastanawialiście się - choć przez chwilę - jaki będzie ostateczny, gospodarczy bilans populistycznych rządów PiS-u?
Z czego jeszcze jesteśmy w stanie zrezygnować w imię trzynastej, czternastej, a może piętnastej emerytury, podniesienia świadczenia 500+ o kolejne trzysta złotych i fury kolejnych obietnic bez pokrycia? Czy naprawdę liczy się tylko kasa? Bo „ci dają”, a tamci „nie dawali”, a jak przyjdą ci „nowi”, to może będą „dawać mniej”… Czy liczy się tylko to - co tu i teraz, w myśl zasady, że po nas choćby potop? Ile jeszcze trzeba wydać z publicznej kasy, żeby usatysfakcjonować tych, którzy mieli, mają i zawsze będą mieć ZA MAŁO. Więcej tak bezrefleksyjnego podejścia, a będziemy mieli dramat nie tylko w domowych portfelach, ale również w budżecie państwa!
Kiedyś zapytałem młodych ludzi dlaczego nie chodzą na wybory, ku mojemu zdumieniu, w pierwszej chwili, nie potrafili na to pytanie odpowiedzieć. Dopiero po głębszym zastanowieniu, zaczęli podawać argumenty… Mówili, że mają dosyć polityki, że obietnice wyborcze pozostają tylko „w sferze obietnic”, że wszyscy ci, którzy „dorwą” się do władzy, kradną, kłamią i manipulują, że odnoszą wrażenie, że biorąc udział w wyborach są… wykorzystywani. No cóż… Wielu tym argumentom, trudno odmówić racji, ale czy przyjmując taką postawę nie skazujemy samych siebie na przegraną?
Ktoś kiedyś powiedział, że w demokracji głosuje się… nogami, co należy rozumieć, że albo się chodzi na wybory i ma się na coś wpływ, albo nie. I jest w tym sporo racji, bo w państwie demokratycznym na to jak będziemy żyć, można mieć wpływ tylko biorąc udział w wyborach. To nasze prawo i przywilej. Jeżeli ktoś świadomie nie głosuje, nie powinien mieć pretensji, że inni decydują za niego. Pozbawiając się wpływu na to, co wydarzy się po wyborach, nie narzekajmy, że władza wprowadza kolejne, nowe podatki, zamyka placówki handlowe w niedzielę, dopuszcza zakaz przerywania ciąży z powodu klauzuli sumienia czy rezygnuje z zabiegów in vitro.
A to, że sytuacja w kraju systematycznie się pogarsza, widać już gołym okiem. Statystyki są bezlitosne. Prawie 30 proc. gospodarstw sygnalizuje, że niespodziewany wydatek na poziomie dziesięciu tysięcy złotych przerasta ich możliwości, a tylko 30 proc. Polaków ma środki, żeby przetrwać dwa miesiące bez pensji. Coraz więcej gospodarstw domowych ma problemy z opłaceniem kredytu, leasingu czy kosztów mieszkania. Wygasł optymizm konsumencki, Polacy ograniczają wydatki i żyją z dnia na dzień. Coraz częściej zaczyna nam nie starczać „do pierwszego", co powoduje, że zadłużamy się coraz bardziej. Wg danych Szlachetnej Paczki, po prawie 8 latach rządów PiS, w skrajnym ubóstwie żyje około 2,5 mln osób, a ich liczba zwiększyła się w ciągu ostatniego roku o ponad 800 tys. A wszystko to, pomimo szalonego rozdawnictwa publicznych pieniędzy i rzekomego twierdzenia, że Polakom pod rządami Zjednoczonej Prawicy żyje się lepiej. W rzeczywistości to MIT! Mit, którego miarą jest skala zadłużenia państwa i dobrego samopoczucia władzy.
Dzisiaj już wyraźnie widać, przed jakże dramatycznymi zjawiskami stoimy i jakie błędy zostały popełnione w polskiej polityce pieniężnej. Dramatyczne skutki braku synchronizacji między antyinflacyjnym działaniem Narodowego Banku Polskiego, a działaniem rządu, powoli acz konsekwentnie, ciągną nas w przepaść. W ciągu siedmiu ostatnich lat, wzrost zadłużenia naszego państwa wzrósł z biliona do biliona siedmiuset miliardów złotych. Na koniec lipca, Ministerstwo Finansów pokazało szacunkowe dane, z których wynika, że zadłużenie Skarbu Państwa wyniosło ok. 1 bln 271 mld zł. Tak Drodzy Państwo… Aż tyle jesteśmy już pod kreską.
Dług krajowy wyniósł w tym czasie ok. 991,1 mld zł, a dług w walutach obcych - ok. 280,2 mld zł. Policzmy. Łącznie daje to 1 bln 271 mld zł. To aż o 33 mld zł więcej w porównaniu z danymi na koniec 2022 r.
Twarde dane nie pozostawiają złudzeń. Tylko w pierwszym półroczu 2023 roku zawiesiło działalność ponad 110 tysięcy firm, najwięcej w branży budowlanej (27 tysięcy) i handlowej (ponad 18 tysięcy). Od stycznia do czerwca br. niewypłacalność ogłosiło aż 2 528 firm. To prawie tyle, ile w ciągu całego ubiegłego roku, kiedy upadły 2 752 przedsiębiorstwa. Eksperci podkreślają, że wskaźnik niewypłacalności, od kilku lat, ma tendencję wzrostową. W stosunku do drugiego półrocza 2022 roku, liczba upadających firm zwiększyła się aż o 48 proc.
Kolejny dramat to inflacja! Jeszcze niedawno była ona wyższa w Polsce niż średnia w Unii Europejskiej, ale jeszcze nie byliśmy najgorsi, bo plasowaliśmy się w zestawieniu, w okolicach szóstego miejsca od dołu. Po czerwcowych danych, spadliśmy na czwarte miejsce od końca, a po lipcowych jeszcze niżej. Gorsza sytuacja jest tylko na Węgrzech, gdzie inflacja sięgnęła 17,5 proc. rok do roku. Dla porównania: w Belgii to - 1,7 proc., a w Hiszpanii - 2,1 proc. Średnia w całej wspólnocie to 6,4 proc., a w strefie euro - 5,5 procent. Ale tylko u nas na budynku banku centralnego wisi baner o kuriozalnej treści, że CENY PRAWIE NIE WZROSŁY. Tymczasem w nowelizacji ustawy budżetowej założono, że dziura w budżecie może sięgnąć w całym 2023 r. nawet 92 mld zł!!!
Żeby jeszcze tego było mało, Polacy na potęgę zadłużają się w parabankach. Tylko w czerwcu pożyczyliśmy 300 mln zł. W ciągu zaledwie roku, wartość tzw. „chwilówek" wzrosła ponad dwukrotnie. Eksperci wskazują na dwie przyczyny: inflację i drożyznę. Nauczyliśmy się „żyć chwilą” i powoli tracimy nadzieję, że kiedyś będzie lepiej… Zapominamy, że mamy wybór! A przecież to nasze życie i tylko od nas zależy, w jakiej Polsce obudzimy się 16 października.
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Spójrz sobie człowieku na PiT-y. Te za PO i te za PiS. I CO?! Tamci nie tylko nie dawali, ale zajumali moje pieniądze z OFE. Bo gdyby nie ten myk, mogliśmy już być drugą Grecją. W nocy SRU, jedna cysterna z lewym paliwem, SRU druga. A za nimi BMW z mordami w środku. NIeee, kolego, nie chcę, żeby mafia znów miała się dobrze! Żeby premier poklepywał się z Putinem po plecach. KTO kredytuje PiS?! Bo jak na razie, to nawet należna NAM pieniądze z UE blokują, bo nie ich koleś rządzi moją Polską.