
Z Małgorzatą Cofała – Prezesem Spółdzielni Socjalnej ,,Pracownia Rozwoju Kalejdoskop” z Otwocka, wyróżnionej prestiżowym znakiem "Mazowieckiej Marki Ekonomii Społecznej' 2016" - rozmawia Andrzej Idziak
Spółdzielnia Socjalna Kalejdoskop, której jest Pani zarówno pomysłodawczynią, jak i prezesem, została niedawno wyróżniona znakiem "Mazowieckiej Marki Ekonomii Społecznej" przyznawanym przez Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej - wojewódzką organizację samorządową odpowiedzialną za koordynację rozwoju ekonomii społecznej na Mazowszu. Ten prestiżowy tytuł - w tym roku był przyznawany po raz pierwszy... Jakie to uczucie - znaleźć się w gronie najlepszych podmiotów ekonomii społecznej w regionie?
Jest to na pewno ogromna satysfakcja, że cztery lata naszej pracy zostały zauważone i docenione na tak wysokim szczeblu. Jednocześnie cieszy fakt, że coraz więcej mówi się o ekonomii społecznej, co będzie sprzyjało jej popularyzacji. Dla mnie ekonomia społeczna może nie jest receptą na wszystko, ale patrząc na działania różnych podmiotów widzę niejeden „cud”, który wyrósł z pasji i determinacji.
Pracownia Rozwoju Kalejdoskop jest pierwszym przedsiębiorstwem społecznym w powiecie otwockim, na czym polega jej wyjątkowość?
Bycie jedynym takim przedsiębiorstwem w powiecie pokazuje, że nie jest to łatwa droga. Przedsiębiorstwo społeczne ma charakter wspólnotowy, a jego działanie nie jest nakierowane na zysk, priorytetem są bowiem cele społeczne. To nie jest model akceptowalny dla każdego, bo przedsiębiorczości nie uczy się u nas w szkole, a pro-aktywność i praca na rzecz innych - raczej nie jest ceniona. Wydaje mi się, że nasz model działania sprawia, że funkcjonujemy w społeczności lokalnej inaczej niż "zwykłe" firmy, z większym zrozumieniem dla ludzkich problemów i elastycznością w podejściu. Pieniądze są ważne, ale od pieniędzy ważniejsi są ludzie.
Kalejdoskop jest spółdzielnią socjalną - to dość specyficzna forma działalności gospodarczej... Dlaczego nie założyła Pani zwykłej, komercyjnej firmy?
Zanim powstał Kalejdoskop pracowałam w różnych firmach. Wiadomo... W biznesie najważniejszy jest zysk, inne cele schodzą często na plan dalszy. Ponieważ moim drugim życiem przez wiele lat było harcerstwo, mój system wartości nie zawsze stał w zgodzie z tym, co wyznają korporacje. W dużych przedsiębiorstwach człowiek daje z siebie wszystko, jest pełen energii i pomysłów, a w zamian otrzymuje niewiele, to rodzi niechęć i frustrację. A ja od zawsze byłam społecznikiem i zależało mi na stworzeniu miejsca, w którym zysk nie byłby najważniejszy. Chciałam, żeby to miejsce przynosiło określone korzyści nie tylko mnie, ale i społeczności, w której na co dzień żyję. Spółdzielnia socjalna daje właśnie takie możliwości.
Jakie były początki Pracowni Kalejdoskop i skąd wziął się pomysł na jej działalność?
Pierwszy impuls pojawił się gdy koordynowałam projekt szkoleniowy dla osób bezrobotnych. Wtedy po raz pierwszy, tak na poważnie "wgryzłam" się w problematykę aktywizacji zawodowej i „odkryłam” spółdzielczość dla siebie. Proces formowania się grupy i pomysłów na działanie był długi i wymagający, nie każdy z pierwszego zespołu przetrwał ten trudny czas. Dużą pomoc na początku naszej działalności okazał nam warszawski OWES (Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej), udzielając nam wsparcia merytorycznego w postaci doradztwa prawnego, był naszym mentorem. Nazwę wybraliśmy symbolicznie, bo oferta, którą kierujemy do ludzi ma być bogata, zróżnicowana, zmienna i ciekawa. Poza tym doskonale oddaje ona charakter naszego zespołu, złożonego z osób o ciekawych doświadczeniach i różnorodnych pasjach.
Jak się robi biznes społeczny?
Niełatwo. O ile klasyczny biznes skupia się na maksymalizacji zysku, to dla biznesu społecznego ważne są inne cele m.in. utrzymanie miejsc pracy, a także odpowiedź na potrzeby społeczne, co nie zawsze idzie w parze z zyskownością działalności. Przedsiębiorstwa społeczne często wypełniają więc nisze lub świadczą usługi, które pozwalają np. zatrudniać osoby niepełnosprawne.
Co jest dla Pani, jako prezesa spółdzielni socjalnej, największym wyzwaniem?
Po kilku latach mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że... NIC. Przynajmniej w zakresie naszej działalności. Najczęściej jednak boli mnie brak wiedzy urzędników państwowych nie tylko o spółdzielczości - to jeszcze mogę zrozumieć - ale o podstawach działalności organizacji pozarządowych.
Podam przykład: w ubiegłym roku pozyskaliśmy środki na wyjątkowy projekt z zakresu edukacji medialnej. Dzięki temu 250 dzieci mogło skorzystać niemal za darmo z warsztatów programowania. Pomogło nam wiele instytucji m.in. PMDK, Szkoła Podstawowa nr 12 czy Straż Pożarna w Jabłonnej udostępniając bezpłatnie sale na zajęcia. Były jednak instytucje oczekujące opłat. To zabija projekty, bo "grantodawcy" (ministerstwa czy inne jednostki) nie dają na to środków i wymagają, by instytucje - utrzymywane przecież z podatków nas wszystkich - wspierały działania non-profit. Mam nadzieję, że stopniowo będzie się to zmieniać.
Czy korzystacie Państwo z dofinansowania swojej działalności z Funduszy Europejskich?
Udało nam się pozyskać fundusze europejskie w 2013 roku, kiedy potrzebowaliśmy znacznych środków na uruchomienie działalności Żłobka i Świetlicy Edukacyjnej Teraz jesteśmy samowystarczalni, a po granty sięgamy z myślą głównie o projektach edukacyjnych, ponieważ zależy na tym, aby w Otwocku realizowanych było coraz więcej ciekawych przedsięwzięć.
Jakie macie korzyści płynące z faktu bycia laureatem Mazowieckiej Marki Ekonomii Społecznej lub inaczej - jakich korzyści spodziewacie się w najbliższej przyszłości i jakie one mogą mieć wpływ na rozwój Pracowni?
Wyróżnienie to ma raczej charakter prestiżowy, mamy jednak nadzieję, że stanie się impulsem do zainteresowania ekonomią społeczną samorządu i mieszkańców. Taki model - choć wymagający - daje wiele korzyści społeczności lokalnej. W innych państwach Europy spółdzielnie socjalne działają bardzo prężnie, ludzie tam rozumieją, że wspólnie mogą osiągnąć więcej niż w pojedynkę. W Polsce w tym zakresie, mamy jeszcze wiele do zrobienia...
Wyróżnienie Mazowiecką Marką Ekonomii Społecznej - to „wyraz dbałości o wizerunek podmiotów ekonomii społecznej, jako symbolu usług o najwyższej jakości i racjonalne wykorzystanie potencjału społecznego”- tyle definicja... A jak to się ma do rzeczywistości?
W naszym przypadku jakość usług jest priorytetem. Przejawia się to np. w starannie przygotowanych programach edukacyjnych, w większej ilości kadry w żłobku, w szkoleniach zespołu. Mieszkańcy to doceniają, w tym roku już na początku czerwca wszystkie 160 miejsc kolonijnych było zarezerwowanych, lista chętnych do żłobka zaraz przekroczy nasze możliwości. To dla nas największa nagroda.
Czy takie przedsiębiorstwo jak "spółdzielnia socjalna" może liczyć na wsparcie i pomoc ze strony samorządu?
Teoretycznie TAK, ale w praktyce jest ono porównywalne do wsparcia każdego innego podmiotu, czyli jest epizodyczne lub nie ma go wcale. W zakresie finansowym nie ma tu praktycznie żadnych przywilejów. Dla mnie ważniejsza od wsparcia - jest zwykła uprzejmość czy zrozumienie. To dobrze, jeżeli samorząd ma ludzką twarz, w końcu przecież działa na rzecz społeczności lokalnej, czasem to znacznie ważniejsze. Takich dobrych relacji doświadczyliśmy m.in. ze strony Powiatu czy Otwockiego Centrum Kultury.
I na koniec… Jaka jest Pani zdaniem - najprostsza recepta na sukces w biznesie?
Ludzie! Dobry zespół, determinacja i ciężka praca :-).
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratuluję! To dobrze, że w Otwocku działają takie frmy, im będzie ich węcej,tym większe będą szanse na cywillizowanie rynku pracy. T.Remiszewski