
z Emilią Krakowską - aktorką filmową, estradową i teatralną - rozmawia Andrzej Idziak
- Wciąż ten sam promienny uśmiech na twarzy, mnóstwo energii i radości… Trudno uwierzyć, że jest już Pani w wieku senioralnym. Jaka jest recepta na tak wspaniały wygląd?
- Proszę Pana, korzystam z rad mądrych ludzi, w szczególności mojej matki. Jeżeli człowiek był w życiu zarówno na wozie, jak i pod wozem, to ceni każdy dzień i każdą chwilę. Trzeba cieszyć się życiem, kolejnym wschodem i zachodem słońca. Pilnowanie psychiki - zwłaszcza w moim zawodzie - jest bardzo ważne. Kiedy w wieku 19 lat zamieszkałam w moim ukochanym mieście Warszawie, zawsze w drodze do pracy starałam się przemieszczać ładnymi ulicami. Kiedy jechałam do Teatru Powszechnego na Pradze, to robiłam to drogą okrężną i do tego nie samochodem, a tramwajem, bo ulice widziane z tej perspektywy wyglądały zupełnie inaczej. Warszawa lat 60. to był… Paryż: świeżo odbudowany Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, wspaniała architektura, szyk i styl. Dzisiaj tej atmosfery już nie ma… Ubolewam nad tym, ponieważ z biegiem lat zatraciło się gdzieś to poczucie dawnego smaku, harmonii i właściwej miary - w ubiorze, w zachowaniu ludzi, a przecież wszystko na tym świecie ma swoje miejsce i czas. Zobowiązuje nas do tego nie tylko wychowanie, religia, ale przede wszystkim kultura, nawet słowa piosenki mówią: „czarne buty do roboty - czerwone do tańca”.
- Cieszy się Pani dobrym zdrowiem, formą, zaraża pozytywną energią, łamiąc w ten sposób stereotyp polskiego seniora. Z czego czerpie Pani tak dużą radość życia?
- Pozwoli Pan, że najpierw zacytuję pewien wierszyk: „Pierwsza to jest Anastazja, wiecznie młoda i z fantazją. Kocha tenis i dla sztuki ma swą cześć. Wszystkim teraz jest milusia, miły prezent od Zygmusia, który na wojnie przepadł gdzieś”. Wie Pan - ja jestem dzieckiem wojny, w swoim młodym życiu przeszłam wraz matką zarówno chwile cierpienia, jak i radości. Może dzięki temu lepiej doceniam dzisiaj to, co się nazywa życiem, istnieniem. Poza tym wykonuję swoją ukochaną pracę, do której zostałam przygotowana przez Jana Kreczmara nie jako gwiazda, tylko osoba, która swój zawód traktuje przede wszystkim jako rzemiosło.
Kiedy skończyłam studia i obroniłam dyplom, zdecydowałam się po raz pierwszy wyjść za mąż. Mój kolega z roku Włodek Press powiedział wtedy: „Jak to, Ty teraz wychodzisz za mąż, kiedy masz pracować? A co się stanie, jak zechcesz mieć dziecko?” I ja nie poświęciłam kariery aktorskiej dla swojego macierzyństwa, bo ja chciałam DOTKNĄĆ tego, co nazywa się macierzyństwem, wzbogacić się nim, poznać przez nie prawdziwy smak życia. Dlatego na urodzenie dziecka zdecydowałam się znacznie później, kiedy już COŚ osiągnęłam i byłam zaspokojona jako aktorka. Macierzyństwo jest przecież dla kobiety czymś szczególnym, czego uczy się ona od małego dziecka, co kształtuje się w domu, co wyrasta z miłości matczynego wychowania.
- Czy aktywność w wieku senioralnym jest ważna, a jeżeli tak - to dlaczego?
- No pewnie… A co ja mam robić? Po prostu to, czego nauczyłam się od moich wspaniałych nauczycieli, staram się przekazywać dalej. Wokół mnie dzieje się tyle cudownych rzeczy. Staram się za nimi nadążać. Czas biegnie nieubłaganie, świat codziennie zmienia się na naszych oczach.
- Czy bycie seniorem w Polsce to wyzwanie? W jakim kierunku, Pani zdaniem, powinna rozwijać się polityka senioralna w naszym kraju?
- W czasie moich podróży artystycznych zetknęłam się z ruchem społecznym Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Osoba, która go wymyśliła, powinna dostać Nagrodę Nobla! To dopiero ogromna energia. Tysiące wspaniałych kobiet i mężczyzn, którzy spotykają się po to, by kształcić się w różnych dziedzinach, a każda z ogromnym potencjałem intelektualnym i doświadczeniem. Nogi w pewnym wieku mogą już zawodzić, ale wszystko mamy w głowie. Proszę wierzyć - samotność jest najbardziej dotkliwą i destruktywną ze wszystkich dolegliwości osób w starszym wieku. Najważniejsza dla ludzi jest radość istnienia, to, że mogą się ze sobą spotykać, rozmawiać. Po wojnie, kiedy ludzie poszukiwali się wzajemnie, kiedy zostawiali na murach kartki z informacją, że żyją, najszczęśliwsze były momenty, kiedy w końcu udało się kogoś odnaleźć. To świadczy o tym, jak bardzo człowiekowi potrzebny jest drugi człowiek. Dlatego państwo powinno wspierać takie inicjatywy jak Uniwersytety Trzeciego Wieku, bo dzięki nim środowisko senioralne staje się aktywniejsze, bo „nie starzeje się ten, kto nie ma na to czasu”.
- Jakie ma Pani marzenia jako seniorka?
- Ja nie mam żadnych marzeń. Jestem szczęśliwa, gdy mam zapłacony czynsz, rachunek za telefon (śmiech)…
- Porozmawiajmy o Pani karierze aktorskiej… Najsłynniejszą Pani rolą była niewątpliwie kreacja Jagny w adaptacji „Chłopów” Reymonta w reżyserii Jana Rybkowskiego...
- Na deskach teatru i w plenerze w roli Jagny wystąpiłam sto razy i to był mój kapitał i doświadczenie w czasie przygotowania się do roli filmowej. Kiedy zaczęły się przymiarki do realizacji filmu „Chłopi” i warszawski „Express Wieczorny” ogłosił ranking aktorek proponowanych do roli Jagny, to również znalazłam się w tym gronie, co zresztą nie było dla mnie zaskoczeniem, bo byłam już wtedy znana jako jej odtwórczyni w teatrze. Wtedy nieoczekiwanie dowiedziałam się jednak, że w filmie ja mam zagrać… Hankę, a Jagnę - moja koleżanka Ania Seniuk. Kiedy wydawało się, że wszystko jest już jasne, życie prywatne Ani pokrzyżowało się na tyle, że musiało dojść do zmian w obsadzie i to mnie zaproponowano rolę tej bohaterki powieści.
- A którą z zagranych ról uważa Pani za najważniejszą w swojej aktorskiej karierze?
- Tę, która jest jeszcze przede mną… Cóż z tego, że będę się wzruszać i rozpamiętywać to, co było. Wszystko przemija. Tak naprawdę liczy się tylko to, co jest teraz, czym się żyje. Proszę popatrzeć, ile ja mam pracy: gram w teatrze, podróżuję z koncertami, biorę udział w kampaniach społecznych, spotykam się z ludźmi. Staram się dorównać aktywnym seniorom z Uniwersytetów Trzeciego Wieku; może mnie do któregoś przyjmą (śmiech).
- Życie to teatr, w którym każdy z nas gra jakąś rolę. Jedni dramatyczną, inni komediową lub obyczajową… Co dla Pani w tej roli jest ważne?
- To prawda. Wszystko jest teatrem. My wszyscy podświadomie gramy. Każdy z nas co innego, ponieważ to do określonych ról w życiu zostaliśmy powołani. Ważne, by ta gra nie przesłoniła nam szczerości i prawdy, bo cechy te są kwintesencją naszego człowieczeństwa.
- Jest Pani osobą aktywną społecznie. Wzięła Pani udział w kampanii dotyczącej profilaktyki raka u kobiet „Żyjesz nie tylko dla siebie”, w projekcie „Akcja: e-motywacja” promującej onlinowe spotkania dla seniorów, a aktualnie jest Pani twarzą II edycji kampanii „Stawka to życie. Zastawka to życie”, w której zgodziła się Pani wziąć udział pro publico bono. Czy taka forma aktywności to aktualnie Pani pomysł na siebie?
- Nie zastanawiam się nad tym… Nie postrzegam tego też jako „pomaganie”, to się dzieje jakoś tak spontanicznie. Wie Pan, jeśli chce się zrobić coś dobrego, to nie należy oczekiwać na wzajemność. To tak nie działa. Dobro powraca, ale zwykle z zupełnie innej strony. I to właśnie jest fajne, bo w pewnym momencie przychodzi coś, czego się zupełnie nie spodziewamy.
- Proszę powiedzieć, o co chodzi w kampanii „Zastawka to życie”, której jest Pani aktualnie ambasadorką?
- Jednym z najczęściej występujących schorzeń kardiologicznych u osób starszych jest zwężenie zastawki aortalnej. Do niedawna taką przypadłość leczono wyłącznie inwazyjnie, wykonując operacje na otwartym sercu, co wiązało się później z długim okresem rehabilitacji i dochodzenia do pełni sił. Dzisiaj mamy już nową metodę leczenia tego schorzenia w postaci TAVI – małoinwazyjnego zabiegu polegającego na przezcewnikowej implantacji zastawki aortalnej. Kampania ma na celu uświadomić seniorom, że mogą skorzystać z tej metody i że o serce należy dbać, by mogło służyć jak najdłużej. Uświadomienie tej prawdy ludziom w wieku senioralnym jest bardzo ważne.
Zgodziłam się być „twarzą” tej kampanii, bo wielu ludzi darzy mnie zaufaniem, a problem o którym mowa - z racji wieku - może dotyczyć również mnie. Dlatego zdecydowałam się udostępnić swój wizerunek, bo wiem że promowana metoda wykluczająca rozcięcie klatki piersiowej jest znacznie lżejsza niż klasyczna, że może ograniczyć ból, skalę potencjalnych powikłań i okres niesprawności. A pragnę podkreślić, że wśród moich rówieśników i rówieśnic istnieje ogromny lęk przed tym, co nazywa się operacją. W końcu, jeżeli jest możliwość podniesienia jakości naszego życia dzięki nowej metodzie leczenia, to grzechem byłoby z niej nie skorzystać.
- W jaki sposób będzie prowadzona kampania?
- W trakcie kampanii zostanie przeprowadzonych szereg spotkań z seniorami w ramach Uniwersytetów Trzeciego Wieku, w których wezmą udział kardiolodzy i kardiochirurdzy, specjaliści światowego formatu. Koordynatorami tej kampanii są wybitni profesorowie kardiologii Dariusz Dudek z Collegium Medicum UJ w Krakowie oraz Adam Witkowski z Instytutu Kardiologii w Warszawie. Będą oni opowiadać o metodzie leczenia TAVI, pozwalającej nie tylko na poprawę jakości życia osoby starszej, ale również na zmniejszenie operacyjnej traumy i skrócenie okresu rekonwalescencji po wykonanym zabiegu.
- Co jest najistotniejsze w tej kampanii, co chciałaby Pani przekazać seniorom?
- Chciałabym, aby pamiętali, że jeżeli tylko jest taka możliwość, to powinniśmy walczyć do końca, by nie dać się wyeliminować ze wspólnoty społecznej. Życie jest dla człowieka największym prezentem, obojętnie czy uważamy, że otrzymaliśmy je od Stwórcy czy od przyrody. Dlatego tak ważna jest świadomość istnienia tej innowacyjnej metody leczenia, aby pytać o nią swoich lekarzy i móc z niej skorzystać.
Jako aktorka mogę przekazać ludziom, z którymi się spotykam, swoją energię, uścisk ręki, spojrzeć im w oczy, ale nic więcej zrobić nie mogę. Reszta leży w rękach chirurgów, którym można i trzeba zaufać, którzy mają odpowiednie umiejętności, którzy się na tym znają i których życiową rolą jest leczenie innych. Wierzę, że serce to życie (uśmiech).
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie