
Wybitny rekolekcjonista, nierzadko określany mianem legendy polskiego kaznodziejstwa, autor kilkudziesięciu książek, kapelan w polskim parlamencie, a nawet muzyk... Wiele można o nim powiedzieć, jednak jedno wyróżniało go szczególnie. Miał niezaprzeczalny dar mówienia do ludzi w sposób absolutnie prosty, acz wyjątkowy. Przy tym potrafił z pokorą wysłuchać drugiego człowieka. Wspominamy ks. Piotra Pawlukiewicza, byłego wikariusza w parafii pw. św. Wincentego a Paulo w Otwocku.
Skąd pomysł na wspomnienie?
Udało mi się dotrzeć do kilku członków Grupy Studenckiej, z którymi kapłan działał w latach 80. XX w., a kontakt z nimi utrzymywał aż do śmierci. Ta nadeszła w marcu tego roku...
Zabierając się za przygotowanie tego wspomnienia, zależało mi przede wszystkim na tym, aby jak najlepiej – na miarę artykułu – i godnie przedstawić obraz oraz świadectwo ks. Piotra Pawlukiewicza. Oczywiście jest to tylko pewien mały wycinek z całej jego otwockiej działalności. Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie książka, jaką niedawno miałem okazję przeczytać. „Z braku rodzi się lepsze” Renaty Czerwickiej jest wywiadem strumykiem z księdzem Piotrem. Na blisko dwustu stronach rozmowy bodaj czterokrotnie przewija się wątek otwocki.
Jak to wszystko się zaczęło?
Ks. Piotr Pawlukiewicz przyjął święcenia kapłańskie w czerwcu 1985 roku. Tuż po nich – po raz pierwszy w roli wikariusza – trafił do kościoła pw. św. Wincentego a Paulo w Otwocku. Spędził tu raptem dwa lata, jednak dzieło, którego dokonał i pozostawił po sobie, jest ogromne. Jednym z nich, zaraz po przyjściu ks. Piotra do parafii, było utworzenie Grupy Studenckiej. W jej ramach odbywały się co tydzień spotkania, wspólnota od początku tętniła życiem. Z czasem relacje członków z księdzem zacieśniały się.
Pani Anna, która do niej należała, opowiada o tym niezwykłym czasie: - Aktywność grupy pod przewodnictwem ks. Piotra to mnóstwo działań i wspomnień. Poza cotygodniowymi spotkaniami były odwiedziny i różaniec w Domu Opieki w Śródborowie, wizyty w Domu Dziecka, przygotowywanie czuwań i występów dla parafian, wspólne msze święte. Były też niesamowite wieczorki muzyczne na plebanii u ks. Pawlukiewicza, gdzie słuchaliśmy klasyki i rocka – ksiądz miał wiele płyt, ale sporo również dostarczał Jacek. Wyobraża Pan sobie 20-30 osób w małym pokoiku na starej plebanii? Wyjątkowo wygodna do siedzenia była wtedy podłoga – dodaje z uśmiechem pani Anna.
[na zdj. ks. Piotr Pawlukiewicz - fot. arch. prywatne jednej z członkiń Grupy Studenckiej]
Ważnym momentem dla Grupy Studenckiej było wyruszenie na powitanie papieża Jana Pawła II i udział w mszach świętych sprawowanych przez Ojca Świętego w Warszawie. Ponadto studenci z ks. Pawlukiewiczem jeździli do teatru, opery, pielgrzymowali do miejsc kultu, jak Licheń, a w czasie wakacji byli na wyjazdach wypoczynkowo-rekolekcyjnych.
Od Grupy Studenckiej do małżeństwa...
- W grupie zakwitło kilka miłości, które owocowały ślubami. Ks. Piotr (gdy już opuścił otwocką parafię – red.) przyjeżdżał i w większości przypadków ślubu udzielał. Skoro pojawił się taki wątek, to idealnie do niego pasuje historia pani Magdaleny, która również należała do Grupy Studenckiej. Wiosną 1992 roku zdecydowaliśmy z przyszłym mężem, że weźmiemy ślub w październiku. Kończyliśmy razem studia na UKSW (wówczas Akademii Teologii Katolickiej) w Warszawie. Oboje znaliśmy ks. Piotra, więc poprosiliśmy go o udzielenie ślubu. Zgodził się, ale podczas wakacji straciliśmy z nim kontakt nie ustaliwszy z nim daty uroczystości. Był już początek września, a my wciąż nie mogliśmy zlokalizować księdza Piotra. W jedną z niedziel włączyłam radio i usłyszałam znajomy głos. Ksiądz Piotr już wtedy przewodniczył nabożeństwom transmitowanym z warszawskiego kościoła św. Krzyża. Od razu zadzwoniłam do narzeczonego, który był akurat na Saskiej Kępie. Nie namyślając się wiele wskoczył do autobusu i dotarł do kościoła na Krakowskim Przedmieściu niemal w ostatniej chwili, gdy ksiądz Piotr zszedł już po nabożeństwie do zakrystii. Kapłan był zaskoczony tym bardziej, że po sprawdzeniu w kalendarzu stwierdził, że planowany przez nas termin, ma jeszcze (chyba cudem) wolny. Ksiądz spytał wtedy:
- A więc spotykamy się 17 października w Otwocku?
- Nie, proszę księdza, na nasz ślub wymarzyliśmy sobie ten mały, ceglany kościółek na Nowym Mieście…
Wtedy ks. Pawlukiewicz wybuchnął śmiechem.
- No, to już nie mam wyjścia! Właśnie tam, przy parafii Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny ksiądz biskup przed tygodniem przydzielił mi mieszkanie!
Wszystko udało się zorganizować i jesienią ks. Pawlukiewicz udzielił nam ślubu w zabytkowym kościele przy ulicy Przyrynek (na tej parafii mieszkał do końca życia). Jego kazanie, nagrane na video, do dziś głęboko nas wzrusza. Śmiejemy się też z chwil na tym ślubnym filmie, gdy stoimy obok księdza Pawlukiewicza - wygląda to tak, jakbyśmy klęczeli, gdy w rzeczywistości po prostu góruje nad nami swym imponującym wzrostem..
Ksiądz-muzyk, czyli zespół Kontrast
Pani Małgorzata wspomina z kolei działalność muzyczną: - Mój mąż wraz z ks. Piotrem i jeszcze jednym kolegą (pan Piotr, gitarzysta – red.) nagrywał piosenki religijne. Potem wydali wspólnie nawet parę kaset. Te wydawane były z reguły w środowisku kościelnym. Ks. Pawlukiewicz stworzył zespół Kontrast, który grał w stylu soft rockowym. Odpowiadał za śpiew i gitarę, a pan Jacek śpiewał i grał na klawiszach.
[na zdj. ks. Pawlukiewicz kończący wikariat w Otwocku - fot. arch. prywatne jednej z członkiń Grupy Studenckiej]
Przyjaźń aż po grób...
Ksiądz Piotr - już jako były wikariusz - do swojej pierwszej parafii przyjeżdżał wielokrotnie. Głosił m.in. Misje Święte, na które przychodziły tłumy mieszkańców miasta i powiatu. Chociaż ks. Piotr Pawlukiewicz był tylko dwa lata wikariuszem w Otwocku utrzymał kontakt z członkami Grupy Studenckiej niemal do śmierci. Nie zapomniał o Grupie Studenckiej. - Tradycją były spotkania 11 listopada, odbywały się w różnych miejscach w Otwocku. Gdy proboszczem był ks. Bogusław Kowalski gromadziliśmy się w parafii, ale także u Sióstr na ul. Prusa czy Sióstr Szenszackich w Świdrze – objaśnia pani Anna. Pani Lidia dodaje - Grupa jest jak duża rodzina i ma się świetnie, są już w niej nawet nasze wnuki. Gdy ksiądz chorował – cierpiał – jak sam żartobliwie określał na Pana Parkinsona – takie spotkania nawet kilka razy do roku miały miejsce już w Warszawie.
Wspominając ks. Pawlukiewicza należy powiedzieć również, że po opuszczeniu parafii w Otwocku pełnił wiele różnych misji jako wykładowca i prefekt w Wyższym Metropolitarnym Seminarium Duchownym, redaktor naczelny Radia Józef, współpracownik Radia Plus oraz Radia Warszawa, gdzie miał swoje audycje. Był też twórcą, spod jego ręki wyszły tytuły, które szybko odbijały się szerokim echem. Można tu wymienić: „Wstań – albo będziesz świętym albo będziesz nikim”, serię „Porozmawiajmy spokojnie o...” (księżach, tych sprawach i starości) czy „Ty jesteś marką” czy „Czarny humor, czyli o Kościele na wesoło” - dzieło stworzone wspólnie z przyjacielem ks. Bogusławem Kowalskim..
Jednak chyba najbardziej w ostatnich latach wyróżniły się kazania ks. Piotra Pawlukiewicza. Na niedzielne msze święte o godzinie 15:00 w kościele św. Anny w Warszawie przybywały tłumy, i to często nie tylko z najbliższej okolicy, a z całej Polski. Po wpisaniu odpowiedniej frazy w wyszukiwarce internetowej zaleje nas wręcz moc wyjątkowych nagrań z kazań głoszonych na przestrzeni lat przez ks. Piotra.
Członkowie otwockiej Grupy Studenckiej spotkali się z ks. Piotrem w jego 59. urodziny w kwietniu zeszłego roku, wymienili się doświadczeniami, celebrowali możliwość wspólnego spędzania czasu, rozmowy w kameralnym gronie. Planowali skrzyknąć się w większej grupie z Otwocka, aby urządzić ks. Pawlukiewiczowi 60. urodziny. Niestety ich nie dożył, odszedł 21 marca br. I choć przyciągał do siebie rzesze, żegnały go jednostki, ze względu na obostrzenia epidemiczne. Pośmiertnie otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.
[ks. Piotr Pawlukiewicz, fot. z 2011 r., Wikipedia]
Jedna z moich rozmówczyń zasugerowała, że życie i działalność ks. Piotra w Otwocku to doskonały materiał na książkę. Kto wie, co przyniesie przyszłość, jednak wydaje mi się, że jedno musiałoby być tam pewne, jak mawiał ks. Pawlukiewicz, żeby: tam, kurde, chodziło o Pana Boga.
Sebastian Rębkowski
zdj. główne - ks. Piotr Pawlukiewicz podczas uroczystości na terenie parafii w Otwocku. Jedną z konkurencji było rysowanie portretu ówczesnego proboszcza - fot. arch. prywatne jednej z członkiń Grupy Studenckiej
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie