Reklama

Lubię stawiać sobie wyzwania

Z nowo powołaną prezes Powiatowego Centrum Zdrowia Joanną Pawlak o karierze,  rodzinie i szpitalu rozmawia Wiktor Lach

WL: Dla mieszkańców powiatu kwestie dotyczące szpitala są bardzo istotne. Do tej pory zdarzało się dziennikarze lokalnych mediów mieli utrudniony kontakt z dyrekcją placówki. Jak będzie teraz? Mimo dużej liczby obowiązków, znalazła Pani czas na rozmowę, a pierwszą rozmowę odbyła Pani z koleżanką z redakcji już pierwszego dnia po powołaniu.

JP: Moją dewizą jest otwartość. Prezes takiej placówki musi dążyć do jak największej transparentności swoich działań. Ludzie, którzy podlegają mi, czyli pracownicy tego szpitala czy innych podległych mi wcześniej placówek, mają prawo wiedzieć, co się dzieje, bowiem to jest ich miejsce pracy i od kondycji placówki zależy ich byt.

Czy wybór był dla Pani zaskoczeniem?

Nie znałam tego środowiska, więc propozycja na pewno była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Właśnie wybierałam się na urlop. Mając doświadczenie w zarządzaniu i ochronie zdrowia, opierając się na doświadczeniu i wiedzy, jaką tutaj zdobyłam, pełniąc funkcję zastępcy dyrektora ds. medycznych, zrozumiałam, że warto podjąć się tego zadania. Nie ukrywam, że jest to bardzo trudny obszar do zarządzania. Nie jest tajemnicą, że szpital znajduje się w trudnej sytuacji finansowej.

Swoją przygodę ze służbą zdrowia zaczynała Pani właśnie w tym szpitalu.

Tak, historia zatoczyła koło. Dwadzieścia lat temu ukończyłam słynne Liceum Medyczne nr 8 w Otwocku i właśnie tutaj odbyłam wszystkie praktyki. Darzę ten szpital ogromnym sentymentem, bo wciąż pamiętam emocje, jakie towarzyszyły i szkole, i odbywaniu praktyk, przeżyciom – i upadkom, i wzlotom. To był czas, kiedy człowiek, podejmując decyzje o wyborze zawodu, jest jeszcze niedojrzały i niepewny.

A czy w Pani przypadku praca w służbie zdrowia była jasno określonym celem?

Oczywiście. To jest moje życie, hobby i moja pasja. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że zrobię zwrot o 180 stopni i zaangażuję się w inną dziedzinę.

Czyli można powiedzieć, że Pani kariera miała modelowy przebieg – od stażysty do prezesa spółki?

Od pucybuta… I rzeczywiście po ukończeniu liceum medycznego i odbyciu praktyk podjęłam decyzję, że może jeszcze coś. Więc ukończyłam analitykę medyczną i podjęłam pracę w laboratorium szpitala w Międzylesiu. Po jakimś czasie poczułam, że mam w sobie jakiś potencjał i siłę, aby rozwijać się i zrobić coś więcej. Podjęłam wtedy decyzję o rozpoczęciu studiów na kierunkach: edukacja zdrowotna i promocja zdrowia a następnie pedagogika zdrowia

i w międzyczasie także zdecydowałam o zmianie pracy. Rozpoczęłam pracę w dużej firmie diagnostycznej. Pracowałam w dużej sieci laboratoriów medycznych i tam przy odrobinie szczęścia, ale też dzięki ciężkiej pracy, zostałam zauważona przez jednego z dyrektorów, który zaproponował mi przejście na stanowisko przedstawiciela medycznego. Czułam się jak ryba w wodzie. Zawsze miałam żyłkę handlową i lubiłam atmosferę negocjacji. Po serii kursów i szkoleń zostałam przedstawicielem handlowym dużej firmy diagnostycznej. W tym czasie podjęłam decyzję, że nie będę się zatrzymywać i ukończyłam podyplomowe studia w Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Lublinie, na specjalizacji: zarządzanie  w ochroną zdrowia. Dało mi to duży zastrzyk wiedzy, umiejętności, dodało pewności siebie i wiary w to, że można jeszcze naprawdę dużo zrobić na płaszczyźnie zarządzania ochroną zdrowia, że jest to rzecz kluczowa. Konsekwencją tego była decyzja o zmianie pracy.

I kolejny etap w karierze…

Tak. Ale nie wyobrażam sobie, abym mogła pracować w innym obszarze niż ochrona zdrowia. To jest to, w czym czuję się dobrze. Mam o tyle łatwiej, że mam solidne podstawy merytoryczne, tak jak pan wspomniał „od podstaw” – zaczynałam od stażu pielęgniarki, zawodu, który niesamowicie cenię i szanuję. Jestem dumna, że skończyłam otwocką szkołę. Potem nabierałam doświadczenia jako analityk, znam uwarunkowania rynku usług komercyjnych. Wiele ważnych doświadczeń wyniosłam także z pięciu lat kierowania oddziałem dużej warszawskiej kliniki.

Można by rzec modelowa kariera. A co z rodziną? Praca, rozwój naukowy… Czy udało się to pogodzić?
Dwa i pół roku temu urodziłam dwóch synów, bliźniaki Janka i Jakuba, ilość obowiązków znacznie się zwiększyła się. Jako że jestem mocno zaangażowana zawodowo, muszę dzielić czas między rodzinę i pracę. Niemiej dzieci doskonale sobie poradziły w żłobku, a mama wróciła do pracy – początkowo na pół etatu w trakcie urlopu rodzicielskiego, a następnie w pełnym wymiarze godzi. Ale uznałam, że czas na zmianę i nowe wyzwania, i tak znalazłam się w Otwocku.

Czy ma Pani doświadczenie w kontaktach z ministerstwem zdrowia i NFZ?

Przez trzy miesiące pracowałam w Departamencie Zdrowia Psychicznego w Ministerstwie Zdrowia, to było dla mnie bardzo cenne doświadczenie. Mam także doświadczenie we współpracy z NFZ z poprzedniej mojej pracy, z pracy w klinice, gdzie jako kierownik byłam odpowiedzialna za sprzedaż, za kontrakty z klientami. W NFZ bywałam bardzo często, reprezentowałam oddział w czasie wszystkich kontroli, które przechodziliśmy z ogromnym sukcesem. Uczestniczyłam w negocjacjach kontraktów, przygotowywałam oferty konkursowe do NFZ Można powiedzieć, że wszystkie obszary związane ze współpracą z NFZ są mi bliskie i znane.

 

Pozwoliłem sobie zrobić wywiad wśród załogi szpitala, także wśród ordynatorów i wszyscy podkreślają Pani umiejętności w zdobywaniu kontraktów, które mogłyby przynieś szpitalowi zysk. Chodzi tutaj na przykład o soczewki, o rozwiązania, które przyspieszyłyby zbilansowanie się placówki.

Zmiany zachodzą bardzo szybko. Ja, współpracując z poprzednią panią prezes, proponowałam różne rozwiązania pozyskania zewnętrznych środków. NFZ ma określoną pulę pieniędzy, którą przeznaczył dla szpitala, i my w tej puli musimy się zmieścić. Oczywiście podejmujemy ryzyko biznesowe, robiąc nadwykonania, bo bez tego nie moglibyśmy funkcjonować, ale w każdym biznesie trzeba podejmować takie ryzyko, żeby wiedzieć, czy ono się opłaca, czy też nie. Nadwykonania służą przede wszystkim temu, żeby przed NFZ wykazać, że mamy potencjał i możliwości, co w przyszłości może pomóc w zwiększeniu tego kontraktu. Ponadto liczymy na to, że nasz świadczeniodawca zlituje się i zacznie płacić za nadwykonania. Zapotrzebowanie na usługi jest ogromne, a z płaceniem bywa różnie. Ale cały czas działamy, wysyłamy pisma do NFZ w tej sprawie. Otrzymaliśmy teraz pewną pulę pieniędzy, ponad 67 tysięcy, które pozwoliły nam na pokrycie części nadwykonań. Ale to jest sukces zespołu. Nie wyobrażam sobie pracy jako solista, Zawsze byłam i jestem zwolennikiem pracy zespołowej

Głośno było o obligacjach. Udało się je wyemitować.

To jest ogromny sukces pani prezes Anny Sikory, która podpisała te obligacje. To jest dla nas ogromny zastrzyk pieniędzy. I chcę także kontynuować działania, które tutaj wspólnie z panią prezes opracowałyśmy, w obszarze środków unijnych. Warunkiem starania się o środki unijne jest oświadczenie, że zalegamy z płatnościami, to jest warunek konieczny. I te zdobyte pieniądze pozwolą nam uzyskać takie oświadczenia i spełnić wymagania formalne przystąpienia do konkursów. Przygotowujemy się do konkursu ogłoszonego przez MZ na dziennie domy opieki. Będziemy również brać udział w konsultacjach społecznych prowadzonych przez Ministerstwo Zdrowia.

Dziękuję za rozmowę i w imieniu wszystkich mieszkańców powiatu życzę sukcesu.

Dziękuję.

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do