
O ustawie ministra Szyszki mówi ostatnio cała Polska. Jak zapewniał resort środowiska, ustawa miała na celu ułatwienie życia ludziom. Zgodzić się z tym jak najbardziej trzeba, ale nowe prawo przyniosło także efekty uboczne.
Gołym okiem widać je również w Otwocku, np. na rogu ulic Batorego i Karczewskiej, gdzie ostatnio wycięto kilkadziesiąt drzew, których większość stanowiły sosny. Z lasu, na froncie szpitala, zrobiła się łysa polana, która od razu rzuca się w oczy przy wjeździe do centrum miasta. Taki widok wprawił wielu mieszkańców w osłupienie, a dodatkowo zastanawiano się, kto jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Szpital? Miasto? Powiat? Otóż nie. Jak się okazuję teren ten należy do osoby prywatnej, która zgodnie z nowo wprowadzoną ustawą ma prawo do wycinki drzew na swoim terenie, jeśli nie jest to wycinka pod prowadzenie działalności gospodarczej. Do naszej redakcji zgłaszali się otwocczanie z pytaniami, czy wiemy coś na ten temat. Postanowiliśmy, zatem sprawdzić, co dzieje się niedaleko PCZ.
Tak jak już zostało wspomniane, teren ten należy do osoby prywatnej i nie jest to teren, który przeznaczony jest pod prowadzenie działalności gospodarczej. Wycinka, zatem odbyła się zgodnie z prawem. Wycięcie tak pokaźnej liczby drzew zaniepokoiła jednak otwockich urzędników. Dlatego postanowiono o przeprowadzeniu wizji lokalnej przez pracowników Wydziału Ochrony Środowiska. Niestety nie zostali oni wpuszczeni na teren przez właściciela działki. W związku z tym Urząd Miasta postanowił podjąć inne kroki. Bardzo możliwe, że zostanie wszczęte postępowanie administracyjne w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Jak informuje nas naczelnik WOŚ, p. Iwona Gawłowska, “zgodnie z zapisami nowej wersji ustawy o ochronie przyrody, przepisów ustawy nie stosuje się do drzew i krzewów, które rosną na nieruchomościach stanowiących własność osób fizycznych i są usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej. W związku z powyższym właściciele działek zostali wezwani do złożenia wyjaśnień”.
No cóż, nie całkiem to wszystko jasne. Trzeba jednak podkreślić, że wycinka nawet tak dużej części drzewostanu na terenie prywatnym nie wymaga pozwolenia.*) Dlatego właściwie nie można mieć pretensji do właściciela. Zastanawia jednak, po co wycinać aż tak dużą część otwockich sosen, znaku rozpoznawczego miasta? Podobne zabiegi zwykle mają miejsce w trakcie tworzenia różnych form działalności gospodarczej. Czy to samo zrobi właściciel? Takiej sytuacji nie można wykluczyć, tym bardziej, że nic nie stoi na przeszkodzie w przemianowaniu działki. Dodatkowo wycinka jeszcze na terenie prywatnym, pozwala na ominięcie dość długiej procedury w celu wydania pozwolenia na wykarczowanie takiego terenu. A to z kolei nie zawsze kończy się po myśli inwestora, gdy chodzi o działkę gospodarczą. Ale to tylko hipoteza, która oczywiście nie musi się sprawdzić.
Jan Szczyrek
*) Od 1 marca rozpoczął się okres lęgowy i nie wolno wycinać drzew, na których znajdują się ptasie gniazda. Przepisy dot. ochrony gatunkowej zwierząt obowiązują aż do 15 października.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tylko każdy zapomina o tym małym jednym szczególe, drzewa produkują tlen, który jest nam niezbędny do życia... Marek Leskiewicz Radny Miasta Otwocka
Nie rozumiem - Jak to własność prywatna osoby fizycznej na ogrodzonym terenie Szpitala? Skąd to się wzięło? w jaki sposób ktoś zawłaszczył terenem szpitala? A może i reszta terenu jest już rozdysponowana? Czy to jakieś rozbiory były? może któregoś dnia okaże się, że będą burzyć sam szpital, bo kolejny "właściciel " tak zechce.... A może i miasto już do kogoś należy? Dlaczego nikogo to nie obchodzi? Gdzie są decydenci? Co to się wyprawia w tym naszym mieście...
Autor pisze: " Dlatego właściwie nie można mieć pretensji do właściciela." Nie wszystko co jest dozwolone jest w porządku. To, że właściciel zrobił to legalnie, nie znaczy, że nie można mieć pretensji. Maksyma, że mogę robić cokolwiek zechcę ze swoją własnością jest kwintesencją barbarzyństwa.