
We współczesnym świecie zagrożenie rodzin różnego rodzaju formami patologii niestety rośnie. Model życia, propagowany przez środki masowego przekazu, to świat pozornego dobrobytu, w którym liczy się sukces i szeroki margines wolności, odrzucający społeczne ograniczenia.
Autorytety, które mogłyby stanowić przykład dla młodych ludzi, rozmywają się wśród wielowątkowego natłoku informacji, konsumpcyjnej kultury i medialnej apoteozy zdrowia, piękna i siły. Zabiegani i zapracowani, próbujemy pogodzić naszą karierę zawodową z wychowaniem i opieką nad dziećmi, mając poczucie uciekającego czasu i permanentnego niespełnienia.
Większość z nas chce wychowywać swoje pociechy właściwie i odpowiedzialnie. To naturalne… Wymaga to jednak sporych wyrzeczeń, przewartościowań i dystansu do wielu spraw. Nierzadko sytuacja, w jakiej się znajdujemy, zmusza nas do sięgnięcia po pomoc placówki wychowawczej, która pomaga w opiece i wychowaniu dzieci. Na terenie Otwocka taką funkcję pełni Ognisko Wychowawcze „Świder”. Placówka nosi imię Kazimierza Lisieckiego "Dziadka" - pioniera pedagogiki opiekuńczej w Polsce. Położona jest w urokliwym miejscu w Otwocku, nad rzeką Świder w otoczeniu zielonych sosen. Misją Ogniska jako dziennej placówki opiekuńczo-wychowawczej jest pomoc dzieciom oraz rodzinom potrzebującym wsparcia psychologicznego, pedagogicznego i dydaktycznego. Do Ogniska trafiają dzieci oraz młodzież w wieku od 7 do 18 lat. Placówka jest czynna przez cały rok, 5 dni w tygodniu.
Przed wojną, ale i zaraz po niej, do placówki trafiały głównie „dzieci ulicy”, pochodzące z rodzin biednych i zaniedbanych. Dzisiaj - to przede wszystkim dzieci i młodzież wywodząca się z rodzin, które nie do końca dobrze radzą sobie z problemami wychowawczymi i bytowymi, które potrzebują zapewnić dziecku opiekę oraz pomoc w nauce.
Ideę ognisk wychowawczych zapoczątkował jeszcze przed II wojną światową Kazimierz Lisiecki. W 1928 r., wspierany przez grono współpracowników, stworzył Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy i wprowadził zupełnie nową formę pracy wychowawczej pod nazwą „Ognisko”. Ich głównym celem w latach 30-tych była opieka nad dziećmi ulicy, a w szczególności gazeciarzami warszawskimi. W tym czasie powstały pierwsze letnie kolonie, obozy dla wychowanków, koła zainteresowań, a także Kluby dla Pracujących. W Ognisku panowały niepisane prawa oraz powinności, nie było żadnych regulaminów, jednak każda osoba przebywająca w placówce wiedziała, jakimi rządzi się ona zasadami. „Dziadek” bardzo duży nacisk kładł na honorowe zachowanie, piętnował kradzież oraz poniżanie młodszych i słabszych.
Dzięki niezwykłej osobowości, silnej woli oraz wrażliwości, Dziadek Lisiecki całe swoje życie poświęcił dzieciom skrzywdzonym przez los, potrzebującym ciepła i miłości. Po wojnie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy zostało jednak zlikwidowane, a Ogniska zostały włączone do sieci Państwowych Domów Dziecka. Mimo licznych zabiegów, działalności Towarzystwa nie udało się już wznowić, ale w 1956 r. Minister Oświaty powołał do życia Państwowy Zespół Ognisk Wychowawczych, któremu nadał specjalny statut, a samego Kazimierza Lisieckiego powołał na stanowisko dyrektora tej placówki.
Ognisko w Świdrze utworzono w 1945 r. Po upaństwowieniu w 1953 r., Ognisko do 31 grudnia 2001 r. funkcjonowało w ramach Zespołu Ognisk Wychowawczych w Warszawie. Od 1 stycznia 2002 r. jest samodzielną jednostką, której organem prowadzącym jest Starostwo Powiatu Otwockiego.
„Kiedy trzydzieści lat temu zaczynałam pracę w Ognisku Lisieckiego – wspomina Grażyna Rzeplińska, wychowawca placówki – to właściwie było w nim jak w domu. Na górze drewnianej willi zwanej „Agatką”, która funkcjonuje do dzisiaj, mieszkali wychowankowie, na dole wychowawcy, całe życie zaś toczyło się w ich kuchni i pokoju. To była taka namiastka rodziny. Obchodziliśmy wspólnie z wychowankami urodziny, imieniny, święta. Dzieci znajdowały w Ognisku to, czego nie miały na co dzień w domu. Z atmosfery tamtych lat dużo jeszcze zostało, chociaż nie ma już hoteliku, a dzieci przychodzą do „Agatki” już tylko na kilka godzin i na noc wracają do własnych domów”.
Dziadek Lisiecki, tworząc Ogniska, budował je na podobieństwo rodziny o czym tak pisał we swoich wspomnieniach: „...wiedziałem, rozumiałem, czułem, że to nie może być zamknięta bursa, ani dobroczynny przytułek. [...] Wiedziałem, że to musi być Dom. Normalny, dobry dom. Gdzie każdy jest dobry i ważny, i w którym dla każdego, któremu na tym domu zależy, jest miejsce...”.
Pracownicy Ogniska Dziadka Lisieckiego w Świdrze starają się, aby było ono miejscem bezpiecznym, gdzie można spotkać życzliwych ludzi, gdzie każdy może czuć się pewnie i w razie potrzeby otrzymać potrzebne wsparcie. Dokładają starań, aby placówka była dla dzieci oraz ich rodziców drugim domem. Teren Ogniska z piękną przyrodą stanowi dla dzieci i młodzieży znakomite warunki do wszechstronnego rozwoju, a wychowawcom pozwala na realizację zadań pedagogicznych wykorzystujących bogactwo form i metod oddziaływania na dziecko oraz jego rodzinę.
„Dobrze, że jest takie miejsce… - kontynuuje Grażyna Rzeplińska. - Do Dziadka Lisieckiego zawsze można przyjść po szkole, zagrać w piłkę, ping-ponga lub bilard, pograć na komputerze czy obejrzeć film, pośpiewać razem lub odrobić lekcje. Tu zawsze się coś dzieje, w przeciwieństwie do domu, który popołudniami bywa pusty. Tutaj można zjeść coś ciepłego, nie czekając aż mama czy tata wrócą z pracy. W »Jamniku « codziennie funkcjonuje kuchnia, gdzie gotowane są dla dzieci obiady, dostają również podwieczorek . W Ognisku nie pracują nauczyciele, tylko wychowawcy, którzy do każdego dziecka odnoszą się ze zrozumieniem i w każdym z nich starają się znaleźć coś pozytywnego. »Ciocia« lub »Wujek« – bo tak zwracają się do nas nasi wychowankowie, starają się zrozumieć każde z nich, są ich powiernikami, którzy zawsze podpowiedzą jak rozwiązać konkretny problem”.
W Polsce mamy wiele służb, instytucji i organizacji powołanych do pomocy dziecku i rodzinie. Od ich mądrości i czujności zależy, czy pomoc nadejdzie w odpowiednim czasie i czy przybierze formy stosowne do konkretnych sytuacji kryzysowych. Ogniska Dziadka Lisieckiego są w tym systemie pomocowym placówkami jedynymi w swoim rodzaju.
„Ognisko Lisieckiego to takie miejsce, w którym kumuluje się dobra energia – dodaje Grażyna Rzeplińska – w którym wciąż czuje się ducha Dziadka Lisieckiego. Na tym pewnie polega jego swoisty fenomen. Miejsce, do którego nasi wychowankowie chętnie wracają nawet po latach. Wspominają je – jako coś ważnego w ich życiu, co ich ukształtowało, pomogło im wejść w dorosłe życie, co większości z nich pozwoliło założyć szczęśliwe rodziny”.
Ogniska Dziadka Lisieckiego różnią się pozytywnie i to w sposób istotny od pozostałych form instytucjonalnej pomocy dziecku i rodzinie. Mają w swej ofercie bardzo bogaty pakiet różnorakich, atrakcyjnych form pomocy dziecku, realizowany przy ścisłej współpracy z rodzicami i przy uznaniu wiodącej roli rodziny w wychowaniu dziecka. To ważne, bo czasem o tym zapominamy, a dziecku - jak mawiał Kazimierz Lisiecki - „trzeba najpierw dać to, co mu się należy, a (dopiero) potem w miarę i w porę wymagać od niego”.
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie