
Otwocczanie często, słusznie lub niesłusznie, narzekają na stan wizualny miasta i na to, że za mało poprawia się jego infrastrukturę. Czasami to jednak sami mieszkańcy są powodem uniemożliwiania prac inwestycyjnych.
Taka sytuacja ma miejsce na ulicy Łąkowej. Jeden z mieszkańców, już jakiś czas temu, wybudował sobie kamienne ogrodzenie wokół swojej posesji. Jak się okazuje teren ten wcale nie należy do niego, ale do miasta. Problem polega na tym, że w tym miejscu jest planowana budowa chodnika. Jak się można domyślić powstaje konflikt interesów, który jest trudniejszy do rozwiązania niż nam się wydaje. Z jednej strony mieszkaniec, niechętny do przesunięcia parkanu, a z drugiej strony miasto, które buduje i poprawia wygląd miasta. Jak więc temu zaradzić i zakończyć całą sprawę?
Pierwszym i chyba najprostszym rozwiązaniem byłoby, gdyby właściciel ogrodzenia przesunął się bliżej swojej posesji, czym umożliwił by przeprowadzenie budowy. Tutaj jednak takiej woli nie ma. Co w takiej sytuacji może zrobić miasto – po prostu zmusić takiego człowieka do usunięcia się z terenu planowanej inwestycji. Przecież taki mieszkaniec w zasadzie pobudował się na terenie należącym do miasta. Jednak załatwianie takiej sprawy nie trwa kilka dni, a kilka miesięcy, co przedłużałoby inwestycję, a tym samym uniemożliwiałoby otwocczanom z tamtych rejonów korzystania z nowego chodnika. Kiedy zacząłem się interesować tą sprawą nic jeszcze nie było wiadome, ani nie wiadomo było jaką decyzję podejmą włodarze miasta. Podczas rozmowy z przewodniczącym Rady Miasta Jarosławem Margielskim, zapytałem o tę sytuację. Pan przewodniczący podkreślił, że jeżeli plan miejscowy został przyjęty i nawet przebiega to przez kawałek czyjegoś terenu, na podstawie specustawy, miasto może odkupić taką część ziemi i przeprowadzić planowaną inwestycję. Jeśli natomiast jest tak jak w tym przypadku, że jeden z mieszkańców ogrodził sobie teren należący do miasta, powinien się z niego usunąć i pozwolić na przeprowadzenie planowanej budowy.
Ponieważ zmuszenie mieszkańca do przesunięcia swojego ogrodzenia mogłoby potrwać nawet i kilka miesięcy, a budowa przedłużałaby się w czasie, dlatego miasto wpadło na inne rozwiązanie tej sytuacji. W rozmowie telefonicznej z wiceprezydentem Piotrem Stefańskim dostałem odpowiedź na to co dalej – otóż droga zostanie poprowadzona, z lekkim zakrzywieniem, aby ominąć wymieniane wyżej ogrodzenie. Prowadzone są też rozmowy z tym mężczyzną, aby odkupił od miasta tę część, na której ma zabudowę. Wszystko po to, aby firma mogła rozpocząć działania budowlane. Wiceprezydent zapewnia również, że miasto bada tę sprawę i jednocześnie będzie starało się to wyjaśnić.
Jak widać sprawa zmierza ku końcowi, ale dalej niewiadome jest kiedy inwestycja się rozpocznie i kiedy zakończy, oraz jak zakończy się konflikt interesów pomiędzy miastem, a otwocczaninem z ulicy Łąkowej. Bardzo dobrze, że włodarze szukają rozwiązania, które jeszcze bardziej nie przedłuży budowy chodnika, ale pomimo tego jednak nie powinni tak łatwo ustępować i jednak najpierw wyjaśnić całe zamieszanie, a przede wszystkim domagać się swoich praw. Myślę, że wszyscy się zgodzimy co do tego, że nie może być tak, aby na terenie należącym do miasta, a w rezultacie także do wszystkich otwocczan, ktoś prywatnie się ogradzał, a miasto kiedy ma zaplanowaną inwestycje musiało szukać innych rozwiązań. Chyba jednak dobrze by było najpierw wyjaśnić tę sprawę i poprowadzić ją tak jak została zaplanowana, nawet kosztem przedłużenia się jej w czasie.
Jan Szczyrek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Powinna powstać ścieżka rowerowa wraz z chodnikiem od ul. Warszawskiej do Świdra lub też przejazdu kolejowego. Trasa bardzo fajna lecz na chwile obecną mało przyjemna z uwagi na obecny "chodnik" na którym już nie raz się przewróciłam jadąc rowerem.