
Zwykły poniedziałek, 2 października, środek dnia, spokojna praca na budowie… Nic nie wskazywało na to, że to popołudnie okaże się tak szokujące dla trzech robotników. Nagle bowiem zobaczyli celującego w nich z broni obcego mężczyznę. W przeciwieństwie do tragicznych wydarzeń z Las Vegas z poprzedniego dnia, ten atak zakończył się dla napadniętych szczęśliwie. Jednak podobnie jak w USA, nikt wcześniej podobno nie podejrzewał napastnika o tak straszne zachowanie.
W zeszły poniedziałek o godzinie 14.00 grupa robotników ocieplających budynek w Sobieniach Szlacheckich została napadnięta przez sąsiada posesji, na której pracowali. Mężczyzna wszedł niespodziewanie na teren podwórka z bronią w ręku. Jak się później okazało, nie miał pozwolenia na jej posiadanie. Celował w trzech pracowników, grożąc, że ich zabije.
Powodem była prawdopodobnie nietrzeźwość sprawcy, który pomylił dni tygodnia i oskarżył mężczyzn o hałasowanie w niedzielę. Jego zdaniem, ich praca zakłócała odpoczynek w święty dzień. Być może przez skutki alkoholu nie zdążył zauważyć, że było już poniedziałkowe popołudnie. Robotnicy, choć przestraszeni, zdołali obezwładnić napastnika, po czym wezwali policję z Sobień - Jezior. Sprawca został zatrzymany. Poszkodowanych poinformowano, że za taki napad trafi do więzienia na trzy miesiące, co uspokoiło ich obawy o swoje dalsze bezpieczeństwo. Niestety, dwa dni później otrzymali wiadomość, że mężczyzna został wypuszczony z aresztu po 48 godzinach.
Grupa robotników zajmowała się ocieplaniem budynku w Sobieniach Szlacheckich od 26 września. Przez tydzień nie spotkały ich żadne problemy. Wykonywali swoje obowiązki jak za każdym razem. Ani razu nie mieli nawet okazji spotkania z sąsiadem, nie poznali go i nie zamienili żadnego słowa. Aż do czasu, kiedy 2 października ten prawie 60-letni mężczyzna zaatakował ich na miejscu pracy. Poczuli się zagrożeni, tym bardziej, że nie znają okolicy i sąsiadów. Wszyscy trzej pochodzą z województwa lubelskiego, a firma, w której pracują, znajduje się w Garwolinie. Nie wiedzą, co kolejnym razem może wymyślić sprawca i dlatego boją się o swoje życie. Zwłaszcza, że jeden z nich planuje w przyszłym miesiącu ślub.
Poszkodowani ze względu na swoje obawy postanowili poszukać więcej informacji na temat mężczyzny, który ich zaatakował. Jak się okazało, mieszka sam, ponieważ jego żona zmarła, a dzieci założyły własne rodziny. Nic jednak nie wskazywało na to, aby mógł stanowić zagrożenie. Z wiadomości uzyskanych od policji wynika, że funkcjonariusze dopełnili swojego obowiązku i zatrzymali sprawcę. To sąd zadecydował o jego wypuszczeniu, co oburzyło robotników, którzy nadal wykonują pracę na tym samym budynku.
Jak zapewnili poszkodowani – nie zamierzają pozostawić tej sprawy w takim stanie i zrobią wszystko, aby mężczyzna odpowiedział za nielegalne posiadanie broni oraz napad. Chcą dochodzić swoich praw, ponieważ - jak każdy - dbają o własne bezpieczeństwo.
Weronika Świńczak
Na zdj.: Miejsce zdarzenia 2 października
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Redakcjo,a może by tak redagować teksty przed publikacją? " nie posiadal pozwolenia na jej posiadanie" po polsku to to nie jest.
Jak widać, potrzebna jest rewolucja w sądownictwie.
Takie wlasnie prawo w polsce powinni takich w psychiatryku zamykac.szkoda tylko tych chlopakow bo ich psychika na tym ucierpiala. A najbardziej to ten mlody ktory bierze slub zero sprawiedliwosci. Pozadek to najpierw w tych sadach powinien byc zrobiony!!!!
Nie posiadał pozwolenia... czemu mnie to nie dziwi ? Ale nieee... w dalszym ciągu ograniczajmy dostęp do broni osobom chcącym posiadać ją legalnie! W końcu tacy porządni obywatele jak pan sąsiad mogliby się poczuć zagrożeni gdyby, nie daj Bóg, któryś z tych robotników posiadał swoją legalną broń i dopuścił się zbrodni przekroczenia obrony koniecznej. Jeszcze by, nie daj Bóg, pan sąsiad musiał zrezygnować z takich oczywistych czynności fizjologicznych jak wymierzanie po pijanemu sprawiedliwości swoją nielegalną bronią!
Gdyby gość posiadał nielegalną broń to sąsiedzi by go zibaczyli najwcześniej za kilka lat. Może to był pistolet na wodę, może zapalniczka w jształcie pistoletu? Przestańcie żeriwać na ludzkiej niewiedzy i robić z g..a sensację!
Skrył się w szpitalu MSW i A.w Otwock ul.Prusa. Zamiast do więzienia skryli go w szpitalu dla Policjantów.