Reklama

Otwocki sen o Druskiennikach

Miasto sanatoryjne, miasto wypoczynkowe z nietuzinkowymi atrakcjami, przepiękny kurort w osnowie dzikiej natury. Tak, to litewskie Druskienniki. Pięćdziesiąt kilometrów za wschodnią granicą można się znaleźć w zupełnie innym świecie.

Kiedy odwiedzamy Litwę, to nie można ominąć Wilna i Kowna – dawnych miast leżących w granicach II Rzeczypospolitej. Na szczególną uwagę zasługują niegdyś polskie kościoły ze swoją bogatą historią i pięknem architektury. Jadąc tam, tego się właśnie spodziewałem – obrazów znanych z folderów wycieczkowych i widokówek. Jednak to, co zaskoczyło mnie najbardziej swą niezwykłością, to Druskienniki - uzdrowisko położone na południu Litwy, niedaleko naszych Ogrodników, a jeszcze bliżej granicy z Białorusią. Na stałe mieszka tam ok. 17 tys. osób, a swoim terenem zajmuje połowę powierzchni Otwocka. Jest jednym z najlepszych miast sanatoryjnych w Europie, znane ze swoich walorów klimatycznych i balneologicznych (wodoleczniczych). Miasto leży nad ciemną, dziką rzeką Niemen znaną m. in. z powieści Elizy Orzeszkowej i ,,Pana Tadeusza” A. Mickiewicza, pośród sosnowych lasów. Zachwyca niezwykłym ładem i estetyką: parkiem, wodą i kwiatami. Ogromne, miejskie klomby tworzą swoiste dywany różnokolorowych kwiatów, przy których trzeba zwolnić, żeby nacieszyć oczy. Uwagę zwraca wymieszanie stylów architektonicznych. Oglądamy okazałe, murowane wille, świadczące o zamożności ich właścicieli, obok neogotycki kościół z czerwonej cegły, który wyrasta ze skweru otoczonego szklanymi, ultranowoczesnymi apartamentowcami. Dalej bulwar nad stawem z przepiękną willą Kiersnowskich (obecnie muzeum miejskie), a nieopodal niebiesko – biało – złota cerkiew z XIX w. I wreszcie drewniane wille – tak bardzo podobne do naszych, świdermajerowskich, otwockich. Zachwycają kolorami, kunsztownymi sztukateriami i dbałością o detale. Jedne stare, ale zadbane. Inne chyba nowe, stylizowane. To, co mogłoby się wydawać błędem urbanistycznym – wymieszanie różnych stylów na niewielkiej powierzchni miasta – zupełnie nie razi. Przeciwnie – zachwyca. Każdy budynek to perła. Jakby każdy mówił: ,,Ja tu jestem najpiękniejszy”.

Do tych zachwytów należy jeszcze dołączyć atrakcje turystyczne Druskienników. To przede wszystkim duży aquapark, przepełniony wodnymi pomysłami – raj dla dzieci oraz strefa SPA. Stamtąd można pomknąć kolejką linową na pobliskie wzgórze. Wagoniki wiodą nad sosnowymi lasami i dosłownie „nad Niemnem”. Tam czeka najbardziej osobliwa atrakcja Druskienników, czyli Snow Arena. To całoroczny kompleks do uprawiania sportów zimowych, m. in. pod dachem. Na 8-hektarowym terenie znajduje się kilka tras narciarskich. Jedna z nich, kryta, liczy prawie pół kilometra długości.

Można by długo snuć zachwyty nad Druskiennikami. Kiedy chodziłem jego ulicami, zastanawiałem się, jak to możliwe, żeby w kraju postkomunistycznym, biedniejszym od Polski, który ciągle jeszcze „straszy” prowincją, stworzyć takie miejsce? Nie chcę być patetyczny, ale spacerując tam, myślałem o moim Otwocku. Sosny, dzika rzeka, drewniane wille, uzdrowisko. Niby podobnie, ale jakże bardzo inaczej. I nie chodzi o to, aby w naszym mieście tworzyć kosmiczne atrakcje dla połowy Europy, ale może uratować jeszcze to, co uratować się da i spróbować stworzyć przynajmniej namiastkę miasta – uzdrowiska, miasta – ogrodu. Jeśli nie z rozmachem Druskienników, to może przynajmniej na wzór Ciechocinka czy pobliskiego Konstancina-Jeziorny.

Sławomir Wąsowski

 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do