Reklama

Poznać duszę otwockich „świdermajerów”

09/06/2024 12:52

Prawdziwą gratką tegorocznego wydarzenia „Domy Otwarte” była możliwość odwiedzenia słynnej wilii „Szeliga” oraz willi „Rechta”, zlokalizowanych w centrum Otwocka przy ul. Kościelnej. Budynki, posadowione na przeciwległych posesjach, są oddzielone od siebie jezdnią i sąsiadują bezpośrednio z ul. Kościuszki. Te otwockie „świdermajery”, to jedne z piękniejszych obiektów architektury drewnianej, którym udało się przetrwać do naszych czasów.

Wspomniane wille oraz jeszcze siedem innych, można było zobaczyć 8 czerwca br. w Otwocku i Józefowie, podczas 2. edycji imprezy, organizowanej przez Stowarzyszenie Właścicieli, Mieszkańców i Miłośników Domów Drewnianych na Linii Otwockiej „Świdermajerowie”. Można było wejść do środka, zobaczyć jak wyglądają wnętrza mieszkalne i podwórka, pospacerować po ogrodzie, a także posłuchać opowieści o historii tych miejsc i ciekawostkach z nimi związanych. Ci, którzy zdecydowali się je zobaczyć,  twierdzą, że było warto, bo każdy z prezentowanych „świdermajerów” ma swoją fascynującą historię.

Willa „Szeliga” - budynek z duszą

Willa „Szeliga” to coś więcej niż historyczny obiekt. To budynek, w którym dzięki swoim funkcjom użytkowym, wciąż żyje duch dawnych czasów. Można przecież nadal zrobić tutaj zakupy, z tą różnicą, że kiedyś w luksusowym Składzie Win i Towarów Kolonialnych „Braci Pakulskich”, a dziś w… małym sklepie spożywczym. Można także, tak jak kilkadziesiąt lat temu, zadbać o piękny uśmiech w gabinecie stomatologicznym, który aktualnie prowadzi córka właścicieli, a który mieści się w tym samym miejscu, w którym w czasach międzywojennych - pacjentów z bolącymi zębami - przyjmowała doktor Goldszmit. Parterowe pomieszczenia budynku zajmowały wówczas gabinety dentystyczne oraz pracownie rzemieślnicze. Obecnie na parterze działa pracownia kuśnierska i fryzjer dla psów.

Historia tej posesji zaczyna się w 1893 roku, kiedy to plac, w tym miejscu, nabyła rodzina Zawadzkich. Wkrótce też pojawiły się na nim trzy pierwsze zabudowania. W 1906 roku właścicielką nieruchomości została pani Szeliska, od nazwiska której wzięła się późniejsza nazwa obiektu.

Nazwa willa „Szeliga” odnosi się do posesji przy ul. Kościelnej 16 i 18. Jako pierwszy wzniesiono budynek pod nr 16. Od lat 20. dwudziestego wieku, mieścił się w nim pensjonat należący do Jadwigi Nestrowiczówny. Dokładny rok powstania kompleksu, współcześnie nazywanego willą „Szeliga”, nie jest znany. Usytuowany przy granicy posesji, dwukondygnacyjny, narożny budynek, funkcjonujący pod numerem 18, został zaprojektowany jako mieszkalno-użytkowy. Bryła posiadała charakterystyczną oszalowaną elewację z bogatymi detalami architektonicznymi, na którą składały się m.in. oprawy otworów okiennych i drzwiowych z dekoracją snycerską, ażurowe balustrady oraz kratownice ganków.

Około 1915 roku, działka, na której stoi budynek, przeszła w ręce Oszera Perechodnika - żydowskiego kupca, ojca Calela Perechodnika, który zostawił po sobie wstrząsający pamiętnik z lat okupacji opisujący m.in. otwockie getto. W okresie międzywojennym, wille usytuowane na posesji, pełniły funkcję pensjonatów, natomiast w narożnym budynku, przy ul. Kościelnej 18, mieściły się sklepy galanteryjne, w tym m.in. skład braci Pakulskich oraz siedziba klubu inteligencji miejscowej „Spójnia”, którego działalność miała istotne znaczenie dla pielęgnowania polskości w czasach zaborów. Jednym ze znanych gości willi był Boy-Żeleński, który miewał tutaj wykłady. To w tym miejscu, można powiedzieć, narodził się również otwocki teatr Jaracza, gdyż w jego wnętrzach aktorzy odbywali swoje pierwsze próby.

Po wojnie, w 1947 roku, Pejsach - jedyny ocalały z hitlerowskiego pogromu członek rodziny Perechodników, chcąc opuścić kraj i wyjechać do Izraela, sprzedał obiekt rodzinie Kwiatkowskich.

Willa przetrwała wojnę w stosunkowo dobrym stanie. Jej dewastacja nastąpiła dopiero w czasach Polski ludowej, kiedy to w 1948 roku wprowadzono prawo kwaterunkowe, pozwalające kwaterować w budynku ludzi o różnym statusie społecznym. Ostatnia lokatorka pożegnała się z nim w 2022 roku. Pomieszczenia, w których żyła, można było - podczas zwiedzania budynku - obejrzeć w takim stanie, w jakim lokatorka użytkowała je aż do śmierci. Dół budynku był zamknięty dla zwiedzających ze względu na to, że większość pomieszczeń to dzisiaj po prostu…  graciarnia. Na górze z kolei, nie ma obecnie żadnych lokatorów, a pozostawione przez nich pomieszczenia stoją puste, w takim stanie - w jakim zostały przez nich opuszczone.

Na renowację, aktualnym właścicielom budynku brakuje zarówno środków finansowych, jak i… pomysłu, co dalej powinni zrobić z tą nieruchomością. Jakiekolwiek działania i inicjatywy dodatkowo utrudnia fakt, że ze względu na walory historyczne tego miejsca, cały kompleks przy ul. Kościelnej 18, został wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków oraz znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków. - „Miasto nie interesuje się stanem tego zabytku - mówi nestorka rodziny, chociaż w ubiegłym roku podczas pierwszej edycji naszego wydarzenia, gdy organizowaliśmy dzień otwarty oraz „Święto ul. Kościuszki”, był z nami obecny pan prezydent i oglądał nasz obiekt. Mówił, że ma okazję zobaczyć go od środka po raz pierwszy”.

Willa „Rechta” - szacowna staruszka, pełna elegancji

„Myślę o tym domu „ona”. To jest taka starsza pani, dużo starsza ode mnie, która wiele w życiu widziała i która kończy w tym roku sto lat, a ja mam o wiele mniej. Ja tu pożyję jeszcze kilkadziesiąt - być może, bo tego nie wiem, a ta pani zostanie jeszcze po mnie. Z szacunku dla niej, warto wrócić do tych funkcji, które kiedyś pełniła” - mówi obecna właścicielka willi Rechtów, pani Magdalena, której słowa przytaczają w publikacji „Pod trzema warstwami linoleum. Historia ukryta w domach”, jej autorki - Katarzyna Chudyńska-Szuchnik i Lidia Głażewska-Dańko.

Willa „Rechta” znana jako Hotel Polski została wybudowana w 1924 roku dla rodziny Rechtów. Jej hipoteczna nazwa to „Willa Michalin”. Mieścił się w niej pensjonat, który prowadził mieszkający w prestiżowej kamienicy przy Al. Ujazdowskich 28 w Warszawie, Stefan Openchowski. W ogłoszeniach o wynajmie pokoi zachwalał wygody oraz duży atut placówki - opiekę medyczną doktora Pawła Martyszewskiego, który zajmował na stałe w willi, jedno z mieszkań. Zasłużony w walce z gruźlicą lekarz, zarządzał kilkoma placówkami medycznymi, m.in. w Otwocku i okolicach. Cieszył się taką estymą, że nawet w czasie okupacji udało mu się przekonać Niemców by pozwolili mu otworzyć szpital dla miejscowej ludności. Doktor Martyszewski to również zasłużona postać dla Powstania Warszawskiego, ponieważ to on przygotowywał dla powstańców całe zaplecze medyczne. W budynku znajdowała się też komórka nasłuchowa Armii Krajowej i radiostacja. Co ciekawe, w ubiegłym roku, podczas budowy - oddalonego o 200 metrów od willi - domu, znaleziono pozostałość z czasów wojny - dwustukilogramową bombę lotniczą. Wiadomo, że takich niewypałów spadło w okolicy kilka. Jeden z nich trafił w strych budynku Rechtów i został stamtąd usunięty dopiero na początku lat osiemdziesiątych.

W willi mieściła się też cukiernia „Luksus”, która w lokalnej gazecie polecała swoje wyroby: „wyśmienite ciasta, kremy, torty, lody oraz wszelkie wyroby i napoje w zakres cukierniczy wchodzące. Cukiernia znajduje się w centrum miasta, w pięknym, rzęsiście oświetlonym ogrodzie, w którym wieczorami przygrywa dobra muzyka, stanowiąca bardzo miłą rozrywkę dla publiczności”.

Funkcjonowała tutaj również tymczasowa siedziba Gminy Żydowskiej i przychodnia Towarzystwa Ochrony Zdrowia Gezetszaft cu Baszicn dos Gezunt baj Jidn. Odbywały się spotkania i odczyty. Po II wojnie światowej, do 1983 r., działał w tym miejscu Hotel Polski „Liliana”.

Po czterdziestu latach, opiekę nad willą przejęli nowi właściciele - Tomasz i Magdalena, którzy myślą o otwarciu w tym miejscu - tak jak niegdyś - małego pensjonatu oraz cukierni. Na co dzień opiekują się budynkiem i krok po kroku - starają się przywracać mu dawną świetność.

- „Chcemy zadbać o tę piękną willę, tchnąć w nią nowego ducha, by przetrwała w doskonałej kondycji kolejne sto lat - tłumaczy właściciel na stronach publikacji. I ciągle znajduje ciekawe znaleziska na strychu budynku. Jednym ciekawszych, które ostatnio trafiło mu w ręce jest urządzenie przywoławcze stosowane w hotelu, które prezentował podczas „otwartych drzwi”.

Sobotnie wydarzenie zorganizowane przez Stowarzyszenie “Świdermajerowie” cieszyło się dużym zainteresowaniem zarówno mieszkańców Otwocka, jak i przyjezdnych, a chętnych do bliższego poznania starych domów drewnianych było na pewno więcej niż rok temu. To cieszy. Widać, że ludzi to interesuje. Podziękowania należą się organizatorom, którzy popularyzują w ten sposób dziedzictwo linii otwockiej i lobbują na rzecz wypracowania systemowych rozwiązań dla ochrony i dofinansowania tych przepięknych obiektów architektury drewnianej. To nie tylko pasjonaci tego stylu architektury, dysponujący imponującą wiedzą na ten temat, ale i ludzie wrażliwi na piękno naszej kultury i pełni szacunku dla historii. Osoby, które założyły stowarzyszenie, posiadają wille w Aninie, Falenicy, Józefowie i Otwocku. Organizując takie wydarzenia, chcą wspierać właścicieli dawnych, drewnianych budynków i działać na rzecz zachowania ich dla przyszłych pokoleń.

Andrzej Idziak

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 09/06/2024 19:49
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do