
Po wyborach samorządowych w całym kraju ruszyła fala podwyżek opłat za śmieci. Część gmin tkwi w zawieszeniu, nie mogąc pozwolić sobie na ceny, których żądają wykonawcy usług odbioru śmieci.
Z powiatu otwockiego w gminach Otwock, Kołbiel, Osieck i Sobienie-Jeziory ze starym rokiem kończą się dotychczasowe umowy z wykonawcami na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych. Z nich tylko jedna - ostatnia - po dwukrotnym przeprowadzeniu przetargu podjęła decyzję - dość zaskakującą - o podpisaniu kolejnej umowy. Dlaczego zaskakującą? Gmina Sobienie-Jeziory zdecydowała się bowiem zapłacić za pół roku prawie tyle, co jeszcze niedawno chciała zapłacić za cały rok odbioru śmieci (umowa na ok. 710 tys. przy zaplanowanym na ten cel budżecie rocznym w wysokości 840 tys.)
W Kołbieli unieważniono przetarg, bo zabrakło ok. 200 tys. na najniższą ofertę. Osieck czeka trudna decyzja, ponieważ w drugim przetargu najniższa oferta jest prawie dwukrotnie wyższa od środków przeznaczonych na finansowanie gospodarki śmieciowej (ok. 560 tys. oferta - 280 tys. to środki gminy).
Z wcześniej wymienionych 4 gmin, tylko Otwock jeszcze nie podjął żadnych oficjalnych działań, aby znaleźć nowego wykonawcę odbioru śmieci [wg stanu z 14.12.2018].
Kolejne gminy: Józefów, Celestynów, Wiązowna oraz Karczew zmiany w kwestii śmieci czekają w przyszłym roku, po zakończeniu obecnych umów. W Wiązownie próbowano wcześniej zapewnić sobie korzystną kolejną umowę, ale próba okazała się kompletnie nieudana. UG poinformował o unieważnieniu przetargu, ponieważ najniższa złożona oferta była około trzykrotnie wyższa od przeznaczonych środków (14,5 mln oferta - 4,9 mln środki gminy Wiązowna).
Ze wszystkich stron kraju płyną podobne informacje jak z Kołbieli, Osiecka czy Wiązowny. Dlaczego firmy zajmujące się odbiorem odpadów komunalnych (jak Remondis, Lekaro czy Tonsmeier) tak drastycznie podnoszą ceny za usługi? Jak informują, wynika to z konieczności urealnienia stawek w związku z prawie sześciokrotnym wzrostem cen transportu, energii i opłaty za składowanie odpadów.
Zwróćmy uwagę, jak kształtuje się tylko jeden istotny czynnik wpływający na te stawki, czyli opłata za korzystanie ze środowiska, w tym za składowanie i magazynowanie odpadów w postaci tzw. opłaty marszałkowskiej, której wysokość jest ustalana w drodze rozporządzenia Rady Ministrów i waloryzowana w drodze obwieszczenia ministra środowiska. Ledwie pięć lat temu, w 2013 r. jej wysokość wynosiła 115,41 zł, w 2014 r. - 119,68 zł, w 2017 r. - 120,76 zł, a już w 2019 r. to będzie 170 zł. Natomiast rok później (2020 r.) ma ona wynieść 270 zł.
Wielu samorządowców uważa, że to jest właśnie najważniejszy czynnik powodujący wzrost cen. Według informacji opublikowanej przez portal samorządowy PAP, już obecnie w cennikach RIPOK-ów koszt przyjęcia 1 tony zmieszanych niesegregowanych odpadów kształtuje się na poziomie 380 zł. Za kolejny rok przy większej opłacie marszałkowskiej może to być nawet 500 zł.
Jaki to jest koszt dla gminy? Weźmy konkretny przykład Wiązowny, gdzie w 2017 r. zebrano samych tylko odpadów niesegregowanych ok. 2900 ton. Samo umieszczenie na składowisku takiej ilości śmieci przy obecnych stawkach to ok. 1 mln 100 tys. zł. A trzeba je jeszcze tam zawieźć, a resztę posegregować...
W pierwszym tygodniu grudnia przedstawiciele 28 podwarszawskich gmin, w tym Osiecka, Celestynowa, Kołbieli, Sobieni-Jezior i Wiązowny wystosowali list otwarty dotyczący sytuacji gospodarowania odpadami. Alarmują w nim o nawarstwieniu się problemów dotyczących gospodarki śmieciowej, szczególnie w regionie warszawskim (m.in. brak Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami). W związku z tym apelują o szybkie działanie w celu rozwiązania kryzysu odpadowego. Proponują, aby samorządowcy wspólnie z przedstawicielami władz krajowych i wojewódzkich jeszcze w grudniu "usiedli do mazowieckiego okrągłego stołu" i razem doprowadzili do uchwalenia WPGO oraz przyspieszenia prac nad znowelizowaną ustawą o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. "I najważniejsze, wypracujmy kierunki dalszych zmian w gospodarce odpadami, bo to proces ciągły, a przygotowywana nowelizacja przepisów z pewnością nie będzie ostatnią" - czytamy w liście.
Co na podwyżki mówi Ministerstwo Środowiska? Jak jeszcze w październiku przyznał wiceminister Sławomir Mazurek, komentując wejście w życie nowej ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, „na pewno skończy się czas tanich śmieci, które nie są segregowane, a zacznie się czas, w którym surowce wtórne będą miały swoją wartość".
Dodał przy tym, że przepisy nowelizowanej ustawy nie oznaczają wzrostu opłat dla mieszkańców. „Wręcz przeciwnie, wprowadzają mechanizmy pozwalające na obniżkę opłat ponoszonych przez obywateli, takie jak możliwość stosowania kompostowników przydomowych ze stosownym obniżeniem opłaty czy premiowanie selektywnej zbiórki odpadów poprzez czterokrotnie mniejsze opłaty za segregowanie odpadów u źródła. Dlatego proponujemy, aby odpady, które będą właściwie segregowane, były dla mieszkańców cztery razy tańsze" - zaznaczył wtedy.
Niestety, z tym segregowaniem to nie jest za dobrze...
Kazimiera Zalewska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
w ocenie eksperta, Radcy Ambasady Szwecji fundamentalne znaczenie w sukcesie gospodarki odpadami ma fakt, że w Szwecji, Danii, Niemczech, Austrii, Holandii, Belgii i w pozostałych krajach „starej Unii” w których system zadań publicznych realizowany jest przez spółki komunalne, w ramach in-house jest zdecydowanie tańszy - dlatego, że z samej definicji spółki gminne są non profit, bezzyskowe. W związku z tym, to samo z siebie powinno prowadzić do sytuacji, gdzie na takim rozwiązaniu mieszkaniec gminy tylko zyskuje” - polskieradio.pl/42/5107/Artykul/1608875,Czy-bezprzetargowa-procedura-wywozu-smieci-to-upadek-branzy-smieciowej …
Według GUS średnia ilość wszystkich odpadów komunalnych przypadających na jednego mieszkańca wynosi 300 kg rocznie to wg autorki artykułu w gminie Wiązowna mieszkańcy wytwarzają tylko odpady niesegregowane (9600 mieszkańców x 0,3 t = 2880 t) a to jest nieprawda bo mieszkańcy odpady segregują i co najmniej 40% z nich trafia do recyklingu lub na kompostownię a tam opłat za składowanie się nie nalicza. Zatem 2880t - 1152t =1728t x 380zł/t = 656 640 zł. Trzeba sobie zadać pytanie następujące kto podaje nieprawdziwe dane dane GUS, autorka artykułu, firmy odbierające odpady a może ja? Jeśli ja to bardzo proszę niech ktoś mnie wyprowadzi z błędu.
Warunek jest jeden aby to co my segregujemy nie było mieszane powrotem do jednego wozu beczki i na wysypisko bo tak taniej i tak zapłaci mieszkaniec ha ha