Reklama

Czy ekolodzy mają rację w sprawie budowy osiedla w Rudce?

04/09/2022 16:13

Budowa osiedla w Rudce przeciwko, któremu protestuje część tamtejszych mieszkańców zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia. Stało się tak za sprawą postanowienia wójta gminy Wiązowna z 24 czerwca br., który anulował swoją wcześniejszą decyzję w sprawie konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania planowanego przedsięwzięcia na środowisko. To zaś oznacza, że inwestor dostał „zielone światło” do dalszych działań. Czy jednak zgodnie z prawem?

Rudka, to niewielka miejscowość składająca się z kilkudziesięciu domostw rozlokowanych na prawym brzegu Świdra, przy Szosie Lubelskiej. Położona niemal na skraju Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, w bezpośredniej bliskości rezerwatu Świder, w gminie Wiązowna, w powiecie otwockim. Niegdyś cicha i spokojna, dziś - za sprawą - nowo wybudowanej drogi ekspresowej S17, sąsiadująca z przelotową arterią kierującą ruch samochodowy z Warszawy do Lublina.

Dzisiejsza rzeczywistość Rudki to wycinka drzew, zwózka ton ziemi i gruzu dla wyrównania i podwyższenia, podmokłego miejscowego terenu. Huk, kurz i systematycznie rozjeżdżana przez kilkudziesięciotonowe ciężarówki, prowadząca do osiedla, ulica Czeremchowa. A wszystko to z powodu aktywności deweloperów przygotowujących teren pomiędzy Rudką a Żanęcinem pod budownictwo mieszkaniowe. Gdyby jeszcze tego było mało, w 2019 roku, Rafał Piontek, właściciel działki 311/4, leżącej po prawej stronie drogi prowadzącej do Lublina, postanowił zbudować na niej duże osiedle mieszkaniowe. Plany inwestora są ambitne, obejmują bowiem 24 trzy- i cztero-kontygnacyjne budynki mieszkalne, czyli średnio licząc jakieś 400 mieszkań, w których docelowo ma zamieszkać około 1200 lokatorów.

O pomyśle budowy osiedla, część okolicznych mieszkańców wypowiada się pozytywnie i widzi w nim szansę na rozwój Rudki. Pozostałych, których domostwa sąsiadują bezpośrednio z budową, niepokoją możliwe negatywne skutki działań inwestycyjnych na terenie przylegającym bezpośrednio do rezerwatu przyrody. Ci pierwsi sięgają po argument, że wybudowanie osiedla pozwoli na powstanie potrzebnej mieszkańcom infrastruktury handlowej, kulturalnej, a przede wszystkim - kanalizacji, o której mówi się już od lat. Przesłanką do takich twierdzeń są obietnice inwestora, który otwarcie w bezpośrednich spotkaniach z ludźmi obiecywał sfinansować jej budowę. Czy te deklaracje można brać na poważnie, czy są one jedynie formą „zachęty” dla mieszkańców by ci poparli inwestycję - nie wiadomo. Tym bardziej, że w ślad za deklaracjami, padały już z ust inwestora stwierdzenia o „możliwym pociągnięciu oponentów inwestycji do odpowiedzialności finansowej”, gdyby doszło do jej opóźnienia. Biorąc pod uwagę, że tego rodzaju „zapowiedzi” są niezgodne z prawem i tak naprawdę są, niczym innym, jak formą wywierania presji, raczej chodziło o to drugie.

Przeciwnicy budowy twierdzą, że inwestycja poważnie zagraża środowisku naturalnemu o wyjątkowych walorach krajobrazowych i przyrodniczych i ingeruje w miejscowy ekosystem. I chociaż nie są, co warto podkreślić, przeciwnikami samej budowy, bo jak sami powtarzają: „ludzie muszą gdzieś mieszkać”, mają poważne zastrzeżenia co do jej skali, obawiając się negatywnych skutków, do jakich może doprowadzić sam proces inwestycyjny oraz  późniejsze funkcjonowanie - tak dużego skupiska ludzi - w miejscu graniczącym z rezerwatem. Takiego zdania są przynajmniej niektórzy z nich…

Decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych dla planowanego osiedla w Rudce (Nr 19/20) została wydana przez wójta gminy Wiązowna 18 marca ubiegłego roku. Natomiast 8 kwietnia, do Samorządowego kolegium odwoławczego w Warszawie zostało wysłane odwołanie w tej sprawie, w którym część mieszkańców Rudki, których domostwa sąsiadują bezpośrednio z planowanym terenem budowy, wnieśli o uchylenie postanowienia i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. SKO przychyliło się do tego wniosku i 29 grudnia ubiegłego roku, zdecydowało o uchyleniu decyzji wójta.

Oponenci budowy w „makroskali”, mogli odetchnąć z ulgą i jakiś czas spać spokojnie. Odwołania inwestora należało się jednak spodziewać i rzeczywiście do niego doszło. Rafał Piontek zgłosił sprzeciw w sprawie decyzji SKO do Wojewódzkiego sądu administracyjnego, a ten - po jego rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym 28 lutego br. - postanowił je oddalić.

Kolejny krok był więc po stronie inwestora, który 20 kwietnia br., za pośrednictwem kancelarii prawnej, zwrócił się do wójta gminy Wiązowna o… ponowne rozpoznanie wniosku przez przyjęcie materiału dowodowego znajdującego się już w aktach sprawy, uzasadniając to tym że jeśli: „Samorządowe kolegium odwoławcze, a także Wojewódzki sąd administracyjny stanęli na stanowisku, iż w sytuacji gdy zostało wydane postanowienie nakładające na wnioskodawcę (tzn. inwestora - przyp. red.) obowiązek przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko (postanowienie wójta gminy Wiązowna z dnia 17 marca 2020 roku), to jednocześnie wyłączona została możliwość wydania decyzji o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Powołał się przy tym na argumenty, jakich użyło, w uzasadnieniu swojej decyzji, SKO oraz Wojewódzki sąd administracyjny. W efekcie, 24 czerwca br. wójt gminy Wiązowna wydał postanowienie, którym anulował swoją wcześniejszą decyzję o konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania planowanego przedsięwzięcia na środowisko i sprawa, można powiedzieć, wróciła do punktu wyjścia.

Krystyna Kowalska, reprezentująca stowarzyszenie ekologiczne „Światowid”, która - od pewnego czasu - jest także stroną w sporze pomiędzy inwestorem, a przeciwnikami budowy, 29 sierpnia br., w piśmie wysłanym do Urzędu Gminy Wiązowna przesłała swoje uwagi do postępowania administracyjnego (WŚN. 6220.19.2019.JK) w sprawie wydania decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla budowy osiedla w Rudce. Wnioskuje w nim m.in. o uzupełnienie „Karty informacyjnej przedsięwzięcia” o zagadnienia, które pozwolą na “rzeczywistą analizę wpływu planowanej inwestycji na środowisko w zakresie ochrony przyrody, w tym m.in. na zanieczyszczenie powietrza i klimatu, hałas oraz prawne możliwości realizacji przedsięwzięcia”.

Ekolożka zwraca uwagę na fakt, że „działka inwestycyjna znajduje się na obszarze szczególnej ochrony przyrody”, a załącznik do „Karty informacyjnej przedsięwzięcia” odnosi się tego w sposób ogólnikowy, pomijając szereg ważnych kwestii, które w przypadku realizacji przedsięwzięcia - w tak dużej skali - będą miały znaczący wpływ na ochronę przyrody w rezerwacie rzeki Świder. Chodzi m.in. o realne zagrożenie dla rzadkich i chronionych gatunków ichtiofauny, tworzących stabilne populacje rozrodcze, których obecność w rzece potwierdziła inwentaryzacja RDOŚ. Tarliska tych ryb są objęte w granicach rezerwatu szczególną ochroną.

Podkreśla także, że w Kpi brakuje opisu, w jaki sposób cele ochrony rezerwatu będą zapewnione w fazie eksploatacji przedsięwzięcia. Wiadomo przecież, że działka inwestora ma bezpośrednie dojście do rzeki Świder, co przy tak dużej ilości ludzi, którzy zamieszkają na osiedlu, może grozić np. powstaniem „dzikiej” plaży, a co za tym idzie: zaśmiecania, nielegalnych spływów kajakowych, kąpieli w rzece oraz połowów ryb. Wskazuje również na fakt, że mimo iż inwestor nie rozpoczął jeszcze działalności inwestycyjnej, to już doszło na tym terenie do nielegalnego zniszczenia skarpy i wycinki lasu łęgowego w rezerwacie.

Przedstawicielka stowarzyszenia zwraca także uwagę na położoną na terenie planowanej inwestycji część zbiornika wodnego Goldmana, który ma hydrauliczne połączenie z rzeką Świder i który należałoby zbadać by stwierdzić, czy budowa nie będzie miała przypadkiem wpływu na tę zależność. Wniosek autorów załącznika do Kpi, w którym piszą oni, że: „Przedsięwzięcie nie ma związku z korytem rzecznym oraz strefą brzegową Świdra”, uważa za przedwczesny.

Zdaniem Krystyny Kowalskiej, wskazane dla tego terenu przez GIOŚ średnioroczne stężenie PM 2,5 - 20 µg/m3, w świetle prawa, wyklucza możliwość realizacji planowanego przedsięwzięcia i narusza art. 144. 1. Ustawy „Prawo ochrony środowiska”, który mówi, że: „Eksploatacja instalacji nie powinna powodować przekroczenia standardów jakości środowiska”. W związku z czym wnosi o: „rozszerzenie informacji w KIP na temat wpływu etapu eksploatacji przedsięwzięcia na klimat”. Opisano w nim bowiem jedynie wpływ zabudowy „bariery mechanicznej, jaką stanowią budynki” na przemieszczanie się mas powietrza. - „A co z wpływem  nagrzanego dużego obszaru zurbanizowanego na klimat rezerwatu rzeki Świder i okolicznych lasów?” - pyta.

Wykonywane przez Starostwo Otwockie pomiary hałasu spowodowane ruchem samochodowym na trasie ekspresowej S17 w punktach, na które będzie też oddziaływać planowane przedsięwzięcie (czyli także na działce inwestora - przyp. red.) wykazały przekroczenia obowiązujących norm hałasu. Dlaczego zatem autor pisze w załączniku, że; „brak jest możliwości analizy oddziaływania skumulowanego i skutecznej jego oceny pod względem zgodności z dopuszczalnymi poziomami?”. Stowarzyszenie „Światowid” uważa, że takie stanowisko to „swobodna interpretacja przepisów prawa, służąca ominięciu konieczności badania ewentualnego przekroczenia standardów jakości środowiska w zakresie hałasu na działce inwestora” i wnosi o wykonanie bezpośrednich pomiarów w tym miejscu lub przedstawienie wyników obliczeń symulacyjnych w celu określenia na niej tzw. klimatu (tła) akustycznego. Prosi też o zbadanie emisji hałasu z uwzględnieniem dolinowej formy terenu, w której może występować zjawisko tzw. inwersji, Jest to ważne, z uwagi na obowiązujące normy hałasu dla zabudowy jednorodzinnej oraz zakazy, których należy przestrzegać na obszarze rezerwatu rzeki Świder, ze względu na tzw. szlaki przemieszczania się zwierząt.

Postuluje także o przeprowadzenie analizy dla dalszego prowadzenia postępowania administracyjnego związanego z możliwością uzyskania przez inwestora - zgodnego z prawem - pozwolenia na realizację planowanego przedsięwzięcia. I twierdzi, że obecnie takiej możliwości nie ma, ponieważ: „W art. 61.1. ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym stwierdza się, że wydanie decyzji o warunkach zabudowy jest możliwe jedynie w przypadku łącznego spełnienia warunków, gdy co najmniej jedna działka sąsiednia, dostępna z tej samej drogi publicznej, jest zabudowana w sposób pozwalający na określenie wymagań dotyczących nowej  zabudowy w zakresie kontynuacji funkcji, parametrów, cech i wskaźników kształtowania zabudowy oraz zagospodarowania terenu, w tym gabarytów i formy architektonicznej obiektów budowlanych, linii zabudowy oraz intensywności wykorzystania terenu”.

A zabudowy, na podstawie, której można by określić takie parametry, nie ma zarówno w bliskiej, jak i dalszej okolicy. To po pierwsze. Po drugie: „przedsięwzięcie planowane jest także na działkach leśnych, które wymagają uzyskania decyzji o zmianie przeznaczenia. W wygasłych planach miejscowych, teren nie był objęty „odlesieniem”.

I po trzecie: „W aktualnie obowiązującym studium dla gminy Wiązowna teren planowanej inwestycji oznaczony jest symbolem 27.04.U, co oznacza, że jest przeznaczony na obiekty usług komercyjnych i działalności wytwórczej. Ogólne zasady realizacji przyjętych kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Wiązowna dopuszczają możliwość realizacji na tych terenach zabudowy usługowej, oznaczonej symbolem U oraz zabudowy mieszkaniowej jako zabudowy towarzyszącej, jeśli w katalogu obrębów nie występuje zakaz zabudowy mieszkaniowej i przy zapewnieniu we własnym zakresie warunków zamieszkiwania (ochrona przed hałasem, pyłem itp.). Jednocześnie zaznacza się, że grunty oznaczone w ewidencji jako grunty leśne, a preferowane w studium do zabudowy, mogą być zabudowane po sporządzeniu planu miejscowego, w którym określone zostaną warunki zachowania drzewostanu i ukształtowania zabudowy. W przypadku dopuszczenia zabudowy w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego należy dążyć, aby była ona realizowana na działkach o powierzchni minimum 1500 m kw., z zachowaniem 80 proc. powierzchni działki jako powierzchni biologicznie czynnej”.

Z przytoczonych zapisów wynika - zdaniem przedstawicielki Stowarzyszenia „Światowid”, że studium nie dopuszcza na terenie działki 311/4 całościowej zabudowy mieszkaniowej. Oprócz tego, dla działek leśnych nie uchwalono miejscowego planu dopuszczającego ich zabudowę, a to oznacza, że inwestycja planowana przez Rafała Piontka nie jest możliwa do realizacji na tym terenie. Pytanie czy wójt Wiązowny ma tego świadomość?

Andrzej Idziak

 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    primavera78 2022-09-08 17:39:30

    Wszędzie tylko budują te osiedla mieszkaniowe niszczą drzewostan niedługo wszystko zniszczą bo jakiś nienormalny człowiek chce budować osiedle mieszkaniowe to jest skandal brak poszanowania dla ekologii jak można niszczyć rezerwat.!!!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do