
- W Muzeum Ziemi Otwockiej nie jest zatrudniona żadna kompetentna osoba, a słychać o planach ograniczenia obecności Muzeum w budynku przy ul. Narutowicza. Parter budynku miałby być przeznaczony na działalność gastronomiczną!
Tak Anna Szymańska-Petryk z Towarzystwa Przyjaciół Otwocka na ostatniej komisji oświaty, kultury i sportu RM Otwocka (14 lipca br) wyraziła zaniepokojenie informacjami jakie otrzymała na temat Muzeum Ziemi Otwockiej.
- Uważam, że to koniec Muzeum! - stwierdziła,
zachęcając jednocześnie radnych, aby poświęcili tej placówce kulturalnej większą uwagę.
Jak podkreślała w chwili obecnej zbiory MZO nie są udostępniane zwiedzającym, nie ma żadnego pracownika merytorycznego, który znałby zbiory i mógłby je odpowiednio zaprezentować zainteresowanym, działalność jest tylko realizowana na terenie obok budynku muzeum.
- Trąci mi to bardzo chęcią zlikwidowania muzeum - powiedziała.
Jak zauważyła, MZO swoje istnienie - szczególnie na początku - zawdzięcza członkom Towarzystwa Przyjaciół Otwocka (TPO), a jego zbiory w przeważającej części są darami mieszkańców.
- Nie jest mi obojętne jako mieszkance, członkini TPO i osobie, która sporo eksponatów tam dostarczyła, jakie będa losy muzeum, czy w ogóle będzie istnieć, a jeśli tak to kiedy? Uważam, że Muzeum powinno być jak najszybciej oddane mieszkańcom do zwiedzania. Powinny tam pracować osoby, które znają się na tym konkretnym muzeum, na jego zbiorach - podkreśliła.
Radny Marcin Michalczyk przypomniał, że Muzeum ma duże i ciekawe zbiory, ale wiele z nich jest wypożyczonych Miastu. Sugerował, że prywatni darczyńcy mogą chcieć wycofywać swoje eksponaty słysząc, że Muzeum źle się dzieje.
- Wkrótce może nie będzie się czym pochwalić - powiedział.
- Może to po prostu o to chodzi, żeby ludzie powycofywali zbiory, wtedy będzie pretekst do tego, aby Muzeum nie musiało zajmować tego budynku - zastanawiała się Anna Szymańska-Petryk.
Zauważyła, że teren i budynek są atrakcyjne. Jednak jeśli są plany na inne niż dotychczasowe ich przeznaczenie, to muzeum mogłoby się przenieść, ale prezydent powinien wskazać inny lokal.
Aby uspokajać zaniepokojone przedstawicielki TPO (pani Szymańskiej-Petryk towarzyszyła bowiem Jadwiga Rakowska) zgłosili się dwaj radni. Jakub Kosiński, prosił, aby trzymać się faktów i zachęcał członkinie TPO do bezpośredniego kontaktu z prezydentem.
- Ostatnia rzecz jaką chcieliby radni i prezydent, to żeby właściciele wycofali zbiory - twierdził.
Radny Andrzej Gurdziel z kolei najpierw przyznał "rzeczywiście prawdą jest to co pani powiedziała o planach", ale zapewnił, że radni rozmawiają z prezydentem o Muzeum, szukają rozwiązania kwestii wystawienniczej oraz nawiązali kontakty "z grupą muzealników". Na efekty trzeba poczekać.
- Pod koniec wakacji pewnie poważnie do tego tematu wrócimy - będziemy dbać o to, żeby te eksponaty były zachowane, bo są szczególnie ważne dla historii tego miasta - zapowiedział.
Radny Kosiński zauważył też, że jest nowa osoba odpowiedzialna za MZO, i nowy p.o. dyrektora MOKTiS, którzy potrzebują czasu na zapoznanie się z sytuacją. Jego zdaniem radni mogą się spodziewać od nowych zarządzających planu funkcjonowania Muzeum za miesiąc.
Przewodnicząca komisji Joanna Chmielewska obiecała zaprosić dyrektora MOKTiS i prezydenta na obrady komisji oraz, że komisja "będzie pilnować, żeby muzeum działało".
ZetKa
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie