Reklama

Godzina jazzu - relacja z koncertu „Letnia Scena Gypsy Jazzu”

28/06/2021 13:41
25

Otwock godz: 20:00

Godzina jazzu (relacja z koncertu „Letnia Scena Gypsy Jazzu”, 25 czerwca 2021)

W piątek, dnia 25 czerwca b.r. miało miejsce kolejne muzyczne wydarzenie z cyklu „Scena pod Jaraczem”. Na scenie tej mają możliwość zaprezentowania swoich umiejętności lokalni artyści. Jak to wyglądało w czasie ostatniego weekendu? Zapraszam do lektury.

Burzliwa pogoda, jaka nawiedza nasze strony w ostatnim tygodniu, jest adekwatna do najnowszych muzycznych propozycji MOKTiS-u, a konkretnie jego perły w koronie – Teatru im. Jaracza. Zarówno poprzedniego, jak i tego weekendu koncerty plenerowe upłynęły pod znakiem JAZZU. Trudno chyba o bardziej nieprzewidywalny i intuicyjny gatunek muzyki. O ile w zeszły weekend frekwencja była raczej skromna – do czego zapewne przyczyniła się również upalna pogoda – to nie mogę tak napisać o koncercie „Letnia Scena Gypsy Jazzu”, który odbył się w piątek 25 czerwca 2021 roku. Najwyraźniej obietnica zagrania standardów Johna Coltrane’a i Django Reinhardta zachęciła wielu otwocczan, z czego – mam nadzieję – MOKTiS wyciągnie wnioski.

Scena-pod-Jaraczem gościła tym razem trójkę artystów – Weronikę Kwiek (skrzypce), Andrzej Kański (gitara elektryczna), Wojciech Pulczyn (kontrabas). Jak poinformowała p. Weronika swoje audytorium, koncert był dla niej swego rodzaju okazją do świętowania, gdyż niedawno uzyskała tytuł magistra w Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. Artyści zagrali osiem utworów (w tym, jak już wspomniałem, utwory Reinhardta i Coltrane’a), wszystkie w konwencji „gypsy jazzu” – europejskiej odnogi tego gatunku, charakterystycznej dla lat 40. i 50., a więc trochę przed hegemonią stylu cool. Kompozycje były bardzo nastrojowe, dość łagodne i melodyjne. Wydaje mi się, że dodatkowym wyzwaniem był dobór instrumentów: skrzypce są raczej mało popularne w muzyce jazzowej (poza wyjątkami w postaci chociażby twórczości Michała Urbaniaka), a gitara elektryczna na dobre weszła do jazzu w latach 70., wraz z nastaniem szaleństwa fusion i zawrotnych karier Johna McLaughlina i (właśnie tak) Carlosa Santany. Muszę przyznać, że trójka wyszła z tego wyzwania z obronną ręką, grając sprawnie i poprawnie, według sprawdzonej formuły „gramy razem-improwizacja-gramy razem”. Gdybym miał na upartego znaleźć jakąś wadę, to byłby to brak jakiegoś dynamicznego, awangardowego utworu, ale to już kwestia gustu.

Na koniec jeszcze ważna uwaga – na koncert przyszedł przekrój polskiego społeczeństwa, i bardzo dobrze. Wśród publiczności byli ludzie każdej płci, wieku i klasy społecznej. Jeżeli ktoś potrafi zachęcić tak szeroką grupę do słuchania jednak dość trudnej muzyki, jaką jest jazz, to ja nie mam więcej uwag i już z tego jestem bardzo zadowolony.

AP

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do