
Życie z "chińską zarazą", która rozpanoszyła się wokół nas na dobre, staje się coraz bardziej uciążliwe. COVID-19 powoli zamienia nasze życie w koszmar, a każde wyjście z domu zaczyna przypominać wędrówkę po polu minowym, która może zakończyć się trafieniem na tego złośliwego wewnątrzkomórkowego pasożyta. Według jednych stanowi on śmiertelne zagrożenie, inni twierdzą, że to po prostu zwykła… ściema. Obostrzenia, ograniczenia, zakazy, metry kwadratowe na głowę. Słowem - dyktat i przewaga natury nad człowiekiem.
W debacie publicznej na temat zagrożenia epidemiologicznego, coraz częściej używa się sformułowania „nowa normalność". Ma ono określać sytuację dotyczącą praw i rozporządzeń, które jeszcze jakiś czas temu zostałyby uznane za całkowicie nienormalne i ograniczające wolność człowieka. Dzisiaj nikogo już nie zaskakują, chociaż są ingerencją w sferę zdecydowanie prywatną, bez woli obywatela.
Ochrona zdrowia publicznego, której celem jest m.in. zwalczanie chorób zakaźnych, to nie tylko opieka zdrowotna nad osobami chorymi lub podejrzanymi o zakażenie, ale także działania, które powinny zapobiegać dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby. I tu dochodzimy do sedna - konieczności ochrony zdrowia publicznego, które często łączy się z ograniczaniem praw lub wolności jednostek. I czy się to komuś podoba czy nie, jest to podejście ze wszech miar racjonalne. Noszę maseczkę, bo chcę chronić innych przed zakażeniem. Ktoś inny nosi ją, bo w ten sposób chroni mnie. Proste. Chciałoby się powiedzieć - jak budowa cepa. Szkoda, że nie dla wszystkich!
Jadąc ostatnio SKM-ką relacji Warszawa-Otwock byłem świadkiem zdarzenia, którego bohaterem był dojrzały już człowiek z odsłoniętą twarzą, który najwidoczniej nie zdążył jeszcze pojąć w jakiej żyje rzeczywistości. Na delikatnie zwróconą mu przez pasażerów uwagę, że nie ma założonej maseczki, wykrzyczał, że jej nosił nie będzie, bo ma swoją… godność i honor. Zaiste, poważna to argumentacja. Od razu zrobiło się jakoś tak podniośle i patriotycznie, a w wagoniku kolejki zapachniało bitewnym kurzem spod Wizny i Monte Cassino.
Co mają te - skądinąd szlachetne uczucia - z krótkowzrocznością, żeby nie powiedzieć - zwykłą… głupotą, nie wiem. A już na pewno nie rozumiem dalszej argumentacji delikwenta, który chwilę później oświadczył z dumą, że nie da z siebie zrobić „niewolnika”! Wow!!! Ależ mi zaimponował! Problem w tym, że jego zachowanie bardziej przypominało reakcję dziecka, które nie chce założyć czapki by na złość mamie odmrozić sobie uszy, niż zachowanie odpowiedzialnego i racjonalnie myślącego człowieka! I może nie warto by dalej drążyć tego tematu i rozkładać go na czynniki pierwsze, gdyby nie to, że takich przykładów skrajnego egoizmu spotykamy na co dzień bardzo dużo.
Teorie spiskowe, rzekome doniesienia naukowe i linki do internetowych oszustw powiązanych z pandemią koronawirusa - to niebezpieczna rzeczywistość towarzysząca pandemii na całym świecie. To co się dzieje w Polsce nie jest tu jakimś wyjątkiem. Wszystko co nowe, nieznane i nie do końca zrozumiałe, rodzi różnego rodzaju teorie i spekulacje, gromadząc wokół siebie zwolenników i wyznawców. Nie dziwmy się zatem, że po antyszczepionkowcach mamy liczne grono koronasceptyków. Na świecie nie brakuje nawet „płaskoziemców”, dla których ziemia wcale nie jest okrągła. Powie ktoś, ależ to przykład ciemnoty i to w XXI wieku, a jak nazwać nawoływanie płockiego biskupa, który apeluje o ustawianie krzyży morowych chroniących nas od zarazy?
Z raportu Kantar, który badał jak korzystamy z maseczek w miejscach publicznych, wynika że nosi je prawidłowo czyli zasłaniając usta i nos - 7 na 10 Polaków. 12 proc. zasłania nimi tylko usta, a co dziesiąty Polak nosi przyłbicę lub półprzyłbicę, która chroni gorzej niż maska. Czy ci, którzy nie noszą maseczek wcale lub noszą je nieprawidłowo robią to z niewiedzy? Nie! Śmiem twierdzić, że robią to absolutnie świadomie. Bo w swojej bucie i pysze uważają większość z nas za… głupich i naiwnych. Ich przecież żadne nakazy i ograniczenia nie dotyczą, oni wiedzą lepiej, dając wiarę „kuchennej plotce” czy bzdurnym opiniom wyssanym z sieci. Niestety smutna prawda jest taka, korona(ś)wirusów wokół nas nie brakuje. W tym miejscu chciałbym pozdrowić panią podróżującą w dni robocze autobusem 702, który o 6.01 podjeżdża na przystanek przy Parku Miejskim w Otwocku. Pani ta w nienoszeniu maseczki na twarzy jest wyjątkowo konsekwentna. No cóż, cytując doktora Strosmajera z popularnego niegdyś serialu „Szpital na peryferiach”, „gdyby głupota miała skrzydła, pewnie (pani ta) latałaby niczym gołębica”. Mam nadzieję, że jej zachowanie, prędzej czy później, stanie się obiektem zainteresowania służb mundurowych.
Kończąc te moje dywagacje, życzę Państwu dużo zdrowia! Swoją drogą, ciekaw jestem, jaki hejt wyleje się na mnie po napisaniu tego artykułu, bo że zaleje mnie szerokim strumieniem, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie