
Pod tym hasłem 19 listopada pod Sejmem odbył się protest nauczycieli, rodziców i samorządowców przeciwko zapowiedzianej reformie edukacji, w tym likwidacji gimnazjów. Do protestu przyłączył się również Otwocki Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Zapowiedź nowego – starego porządku, czyli zlikwidowanie gimnazjów i przywrócenie 8- letniej szkoły podstawowej i 4- letniego liceum budzi ogromne emocje. Usypany pod Sejmem wielki kopiec z kredy wywołał nie lada burzę. Jedni uznają to za moralny upadek nauczyciel, inni za jasny przekaz - złamane kariery edukacyjne uczniów oraz zawodowe nauczycieli. Do walki o „przetrwanie” dołączyły również gimnazja powiatu otwockiego, w tym m. in. Gimnazjum nr 4 w Otwocku – na murach szkoły pojawiła się tablica z napisem „Nie likwidujcie naszego gimnazjum”. Wywołała ona pewne kontrowersje wśród mieszkańców. Na jednym z portali społecznościowych Piotr Kudlicki pod zdjęciem z ową tablicą napisał: „Ta szkoła przez 16 lat swojego istnienia była gimnazjum, a przez 65 lat szkołą podstawową. Więc to nie jest Wasze gimnazjum, tylko nasza - Wasza też, czwórka. No i to nie Otwock dołączył do akcji, tylko otwocki Związek Nauczycielstwa Polskiego - związek zawodowy, który w 1999r. gwałtownie sprzeciwiał się utworzeniu gimnazjów.”
Wątpliwości
Likwidację gimnazjów planuje się rozpocząć w 2017/ 2018 roku. W trzyletnim okresie przejściowym dotychczasowe samodzielne gimnazjum będzie mogło przyjmować uczniów do VII klasy, ale musi założyć lub połączyć się ze szkołą powszechną. W przypadku placówek publicznych zdecydują o tym włodarze gmin (bo to w ich gestii leży dziś prowadzenie gimnazjów i szkół podstawowych, a po reformie – szkół powszechnych).Wiele osób zastanawia się, co z pieniędzmi, które dotychczas zainwestowano w gimnazja, czy był to wydatek na marne? Ministerstwo Edukacji odpowiada krótko - pieniądze wydawane od 1999 roku na funkcjonowanie tych szkół były środkami przeznaczanymi na kształcenie uczniów, a budynki dotychczasowych gimnazjów zostaną przekazane na potrzeby szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Zatem pieniądze przeznaczone na wydatki inwestycyjne nie przepadną. A co w przypadku budynków, które nie będą już służyły celom oświatowym? Zgodnie z zapewnieniami „góry” utrzymają one swoją wartość jako obiekty wykorzystywane do innych celów (oczywiście przez samorządy) lub w ostateczności zostaną sprzedane. Ta ostatnia możliwość ponoć pokaźnie zasili samorządowy budżet.
Reforma dotknie także szkoły podstawowe i licea. Wątpliwości budzi informacja o mających nastąpić głębokich zmianach w podstawach programowych i przedmiotowej siatce godzin. Zmodernizowany program nauczania w szkole podstawowej zakłada, że dotychczasowy przedmiot przyroda zostanie zastąpiony przez geografię, fizykę, chemię i biologię (będzie on tylko w czwartej klasie 8-letniej szkoły podstawowej). Chwileczkę, ale co z nauczycielami o specjalizacji do nauczania właśnie przyrody? Ano zmuszeni zostaną do rozszerzenia swoich kwalifikacji zawodowych o wymienione wcześniej przedmioty, które obowiązywały będą w klasach V-VIII... A co z podręcznikami? Jeśli MEN zdecyduje się już teraz rozdzielać obecnie funkcjonujące przedmioty historia i społeczeństwo oraz przyroda, które przy poprzedniej reformie podstaw programowych powstały z połączenia historii i elementów wiedzy o społeczeństwie oraz z miksu biologii, geografii, chemii i fizyki opracowanie tych przedmiotów osobno będzie wymagało czasu, a więc i z podręcznikami będzie problem.
Właściwie to jeszcze nic nie istnieje w konkretnym zakończonym kształcie: ani programy nauczania, ani podręczniki czy siatki godzin zarówno, jeśli chodzi o szkołę podstawową jak i liceum. Wiadomo, że eksperci pracują, a tempo jest ekspresowe.
Czas zwolnień?
Rząd chwali się, iż proponowane zmiany w oświacie spowodują zwiększenie w skali kraju liczby etatów nauczycieli, a nie - jak się wielu obawia - doprowadzi do ich zmniejszenia. ,,Nie mówcie o zwolnieniach, tylko o szansach”, ponieważ według minister Zalewskiej po reformie przybędzie pracy dla nauczycieli. Jej zdaniem nowych siódmych klas będzie ok. 5 tys. więcej niż byłoby pierwszych klas gimnazjów. Zdaniem rządu nauczyciele z likwidowanych gimnazjów łatwo będą znajdowali pracę w innych typach szkół. Słowo klucz? „W skali kraju”... a jak to będzie wyglądało w skali lokalnej? Mimo szeroko zakrojonych zapewnień władz wielu „naszych” nauczycieli boi się o swoją przyszłość. Samorząd, podobnie jak i nauczyciele, jest zdezorientowany, a wiedza społeczeństwa na temat reformy dosyć niewielka. - Na papierze wygląda wszystko pięknie, ale tak już było nie raz i nie dwa. Praktyka często mija się z teorią i ja już nie wierzę w żadnej zapowiedzi kraju miodem i mlekiem płynącego – mówi jedna z nauczycielek. Na łamach lokalnej prasy zamieszczony został list nauczycieli otwockich gimnazjów skierowany do rodziców i wskazujący na negatywne skutki reformy dla ich dzieci i dla nich samych. Cóż, ludzie listy piszą, a pani minister wie swoje.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie