
Blues stał się tak mocno związany z naszym powiatem, że niedługo skończą mi się pomysły na chwytliwe tytuły z tym słowem. Wydawać by się mogło, że otwocczanie nie słuchają innych gatunków muzyki – latem mieliśmy koncert Blues Time’u i Blue Jay Fly; w ramach jednego z wernisaży wystąpiła bluesowa kapela Isobelle and the Playmakers, a tegoroczna edycja B-Bazaru ma niezwykle bogaty, trzydniowy program. Dzień pierwszy festiwalu upłynął na II etapie konkursu bluesowego, a następnie wystąpił znany i lubiany zespół Kasa Chorych.
Piątkowa porcja muzyki była swego rodzaju długim preludium, wprowadzeniem do głównych atrakcji festiwalu i z tego powodu miała mniej formalny charakter (jeżeli na koncertach takiej muzyki w ogóle cokolwiek może mieć formalny charakter…). Przez całe upalne popołudnie w „Muszli” w Parku Miejskim rywalizowały zespoły, które zakwalifikowały się do II etapu konkursu bluesowego (etapem I było nadsyłanie nagrań przez artystów, z których ostatecznie wybrano 5 zespołów: Bandę Edwarda, Diapositive Band, Blue Jay Fly, Ducha Delta i Perspective Band.) Jak przyznał sam konferansjer – Zbyszek Jędrzejczyk, jury miało trudny wybór, jako że wszystkie zespoły reprezentowały wysoki poziom. Ostatecznie zwyciężyła grupa Diapositive Band z Krakowa i chyba był to słuszny wybór. Koncertu piątkowego niestety nie widziałem, ale występowali – w ramach nagrody – na koncercie finałowym w niedzielę. Muszę przyznać, że był to bardzo dobry występ. Zaprezentowali różnorodne, dobrze brzmiące piosenki. Muzycy grali na swoich instrumentach ze znawstwem, a wokalistka – obdarzona czystym, mocnym głosem – nawiązała żywy kontakt z publicznością. Podejrzewam więc, że jeszcze ich tu zobaczymy.
Dopiero o 20:45, po zakończeniu konkursu wokół „Muszli”, rzadki tłumek przerodził się w tłum z prawdziwego zdarzenia (czy może raczej – zebrania). Nie było w tym nic dziwnego, gdyż dopiero teraz, w asyście władz miejskich dokonano oficjalnego rozpoczęcia festiwalu. Pierwszą grupą, która zagrała w tym roku, była znana w całej Polsce, w niektórych kręgach kultowa Kasa Chorych.
Panowie zagrali żywiołowe, skoczne utwory z pogranicza bluesa i rock’n’rolla (aczkolwiek nie zabrakło również refleksyjnych, wolniejszych numerów, z których jeden – „Historia o ptaku” była hołdem dla nieżyjącego już założyciela, Ryszarda Skibińskiego). Były to zarówno sprawdzone przeboje, jak i piosenki z ich ostatnich płyt.
Może niektórzy uznają mnie za prowokatora albo szaleńca, który podnosi rękę na tradycję bluesową, ale wcześniej nigdy nie słuchałem ani jednej piosenki tego istniejącego już od 46 lat (!) zespołu. Można sobie wyobrazić, jak pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie ich występ. Jestem pewien, że nie tylko mnie się tak spodobał. Dowodem niech będzie fakt, że na ich koncercie ludzie zaczęli tańczyć pod sceną! Początkowo był to jedynie „żelazny elektorat” z Otwockiego Towarzystwa Bluesa i Ballady, ale wkrótce dołączyli inni słuchacze, a ja musiałem stanąć z boku, żeby widzieć muzyków.
Również Kasa Chorych chyba polubiła naszą publiczność – Jarosław Tioskow (wokalista) dialogował z publicznością w przerwach między utworami, a na końcu panowie zagrali jeszcze dwa bisy.
Za pointę tej relacji niech posłużą słowa Zbyszka Jędrzejczyka: „Słusznie mi powiedział ktoś z Towarzystwa, że to Kasa Chorych wygrała dzisiejszy konkurs”.
[Zdjęcia autora i PP]
Adam Pośrednik
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie