
Bajki są najczęściej spotykanym zjawiskiem występującym w naszym życiu. Ludzie, jako kreatywne istoty myślące, nieustannie je sobie opowiadają zarówno w wewnętrznej komunikacji z samymi sobą, jak i w tej zewnętrznej z otaczającym ich światem. Robimy to w każdym wieku - od maluszków do staruszków. Tego rodzaju wymyślanki nie należą do świata bajek z książeczek dla dzieci, choć omijają prawdę nawet bardziej fantazyjnie od nich. Powstają zwykle po to, by tak zwaną prawdę zasłonić. Te dziecięce, by uchylić im rąbka tajemnicy i czegoś nauczyć. Pierwsze są nieoficjalne, drugie jak najbardziej.
Często ludzie wierzą tak bardzo w swoje własne opowieści, że nieustannie z uporem je rozpowszechniają jako najprawdziwszą prawdę. Ma ona jednak tak dużo z nią wspólnego jak bajka o Czerwonym Kapturku, czy popularny w tych dniach święty Mikołaj – no chyba, że o nich opowiedzą w telewizji. Z jaką powagą np. umiemy przekonywać siebie i ludzi co dla nas w życiu jest istotne, choć w głębi duszy często dobrze wiemy, że tak nie jest; co zrobiliśmy, choć tak się nie stało; kim chcielibyśmy być, choć dobrze wiemy, że nam to na nic; co nam trzeba do szczęścia, choć czujemy w sercu, że to nic nie ma z nim wspólnego; jak to jesteśmy dobrzy i chojni, gdy w rzeczywistości raczej niechętnie komuś pomagamy i współczujemy innym; myślimy o tym jak jesteśmy niedoskonali, gdy inni widzą w nas urok i jakość.
Tworzymy nieustannie w naszych głowach wymyślne wierzenia i ubarwiane historyjki o naszych życiach i nas samych. Gdy nie wiemy o co chodzi lub nie chcemy wiedzieć, a już na pewno nie chcemy panicznie by ktoś to o nas odkrył, nasza wyobraźnia rusza nam z pomocą całą parą i zanim dobrze pomyślimy, rodzi się nasza autorska wymyślanka gotowa do masowej publikacji. Lubimy takie bajki opowiadać lub chować je tylko dla siebie pod pokerową twarzą. Kobietki na ogół są w nich niewinnymi pokrzywdzonymi księżniczkami tatusiów, a panowie wiecznie pokrzywdzonymi rycerzykami mamusi. W tym wykwintnym systemie buforowania i kamuflażu naszych niedoskonałości, właśnie dzięki bajkom, bardziej lub mniej szczęśliwie płynie nam życie, właściwie do grobowej deski. Dzieci, którym dzieciństwo nie kojarzy się z przywilejami, a raczej ze smutkiem, bajki też wspomagają na każdym kroku, bo bajki to nasze najwierniejsze towarzyszki życia, zdolne do ratowania nas z największych opresji i lęków.
Największa jednak fantazja dopada nas, gdy takową twórczość poświęcamy innym. Te obszary ludzkiej kreatywności nie znają granic. Takie nasze bajki szeptane do ucha i dalej z ucha do ucha, beztrosko pływają po szerokich wodach ludzkiej wyobraźni, pchane wiatrem społecznych emocji i ambicji, wolne od wstydu i rozsądku. Każda fantazyjnie utkana pikantna intryga jest warta wysiłku twórczego jej autorów. Bez względu na status społeczny i konsekwencje, jej bajeczne efekty są źródłem wielkich życiowych satysfakcji w życiu jej powielaczy - a nierzadko jedynymi. Werbalne sztuczki i kłamstewka, intrygujące pauzy i wyszukana interpunkcja, zarazem kłują jak i łechtają wszystkich zainteresowanych.
Ludzie są mistrzami opowiadania bajek. Wszyscy codziennie przekonywujemy siebie do nich i świat nas otaczający z iście aktorskimi talentami. Żyjemy z nimi w ścisłej relacji, na dobre i na złe. Walczymy z nimi, walczymy o nie i kochamy jak narkoman kocha to coś, co mu łagodzi ból istnienia nie zważając na konsekwencje. Jedne recytujemy dorosłym lub usilnie kreatywnie przed nimi dementujemy, inne ufnie czytamy dzieciom na dobranoc by je słodko uśpić. Otoczeni jesteśmy bajkami, karmimy się nimi, dziedziczymy po przodkach te najbardziej penetrujące naszą psychikę i życie, i często wręcz stajemy na głowie by się w nie jakimś cudem wpasować. Marzymy o nich często jak o powrocie do beztroskiego dzieciństwa dlatego, że bajki uczą nas, że cuda się na pewno zdarzają. Najlepsze bajki zostawiają zawsze tajemnicze niedopowiedzenia, są pełne happy endów i tej pewności nam trzeba. Za to je tak kochamy. Na te, które rujnują nam życie lub dotkliwie komplikują, tradycyjnie bajkowo oburzamy się i wytykamy je palcem oczywiście najczęściej wyłącznie u innych, dając im do zrozumienia, że ich nie chcemy. Następnie często po cichu wpuszczamy je znowu tylnymi drzwiami z przyzwyczajenia i dla świętego spokoju. Nasze życiowe wymyślanki to nasza skóra w której mieszkamy, którą jak zbroje ulepiliśmy z różnych bajeczek. To nasza najtrwalsza iluzja bezpiecznego świata, swojska oaza i dom, nasza duma i chwała - dar od bogów. Krótko mówiąc, bajki to nasza rzeczywistość, nasza natura, nasza tarcza ochronna, nasz los i nasza wolność - może nawet jedyna jaka jest.
Ale zapytacie mnie, dlaczego o tym piszę? Otóż parę dni temu, spotkałam w Otwocku pewnego rodzica w towarzystwie pary jego małych dzieci. Nagle, ostrym głosem oznajmił swoim pociechom, że święty Mikołaj nie istnieje, właśnie gdy maluchy zachwycone bajką o jego saniach, wypytywały stojącą obok kobietę o to kiedy go spotkają. Na słowa ojca zesztywniały, zbladły i welon głębokiej przykrości osnuł w sekundę ich niewinne, słodkie twarzyczki. Zapytałam ojca, czemu im to robi. Odpowiedział z lodowatym autorytetem, że to bajka i że nie zamierza swoich dzieci oszukiwać, ponieważ święty Mikołaj nie istnieje…
Otworzyłam szeroko oczy mojej wyobraźni na widok stojącej przede mną rogatej męskiej postaci z bajki pt „Pan i władca swoich dzieci”. Ta jego okropna baja ubrana w mundur absolutnego autorytetu, w sekundę zniszczyła wesołą bajkę wbijając się jak odłamki w serduszka jego dzieci. Ciekawe czy tenże tato miałby tyle samo odwagi by obalić przed tymi maluszkami również te bajki, które opowiada im o sobie? Oby dzieciom, którym się każe przedzierać przez zasieki złych bohaterów bajek ich życia, udało się od nich uwolnić, jeśli nie ciałem, to choć siłą wyobraźni.
Pamiętajmy, że bajki które nas uszczęśliwiają i łagodnie goszczą w ich treściach, należy chronić przed zniszczeniem i manipulacją - bo to nasze skarby! Te sztywne jak plastik ekranu telewizyjnego i nieludzko twarde w kontakcie, jeśli już trzeba, to należy uważnie czytać między wierszami, by nie wpaść w ich ciemne zaułki i pułapki. Najważniejsze jest słuchać śpiewu naszego serca. Ono nam podpowie co warto do niego przyjmować, a obok czego trzeba nauczyć się przechodzić obojętnie.
Cała sztuka w tym by opowiadać bajki, które przynoszą harmonię, radość, szczęście i bezpieczne życie dla wszystkich. Piszmy je więc w sercach, by uczyły nas jak żyć razem w zgodzie na Ziemi. Opowiadajmy te mądre, by uczyły jak się nawzajem szanować i naszą kochaną Matkę Naturę. Nie rujnujmy niepotrzebnie ich piękna, zrywając z nich magię, niematerialną delikatność i zarzucając im nieprawdziwość. Te urocze dla dzieci, oby najdłużej gościły w ich niewinnej wyobraźni. Nie niszczmy ich wartości, a przyniosą naszym pociechom miłe sny i pozytywne pomysły na ich życiową bajkową twórczość.
Z okazji świąt, mam do opowiedzenia pewną ciekawą i fascynującą historię dla dzieci. Może trudno w nią uwierzyć, ale zawsze warto spróbować, bo pięknej i fascynującej bajki lepiej nie ignorować. To bajeczny prezent, który święty Mikołaj przywiózł dla wszystkich dzieci od Matki Natury. Ukaże się tu w kilku odcinkach, nie przegapcie ich!
Majka Schabenbeck
Odcinek 1
Dziwna historia wydarza się ostatnimi czasy w naszym mieście. Pierwszy raz spotkałam się z nią ……
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie