
Fundamenty ostatniej synagogi w Otwocku są zagrożone. Świadectwo wielokulturowości miasta może ulec zniszczeniu. Nieświadomi wartości dziedzictwa urzędnicy zaplanowali ścieżkę rowerową w miejscu, w którym znajduje się relikt tej niezwykłej budowli.
Dziedzictwo Żydowskie w Otwocku nie ma szczęścia do działań społecznych. W dużej mierze to „zasługa” Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, która nie dba o dziedzictwo. Przykładami są zaniedbany kirkut w Karczewie, czy ten w Anielinie uprzątnięty wyłącznie dzięki miejscowym społecznikom. Najbardziej rażącym przykładem jest los Domu modlitwy i mykwy wzniesionej przy ulicy Górnej w 1910 z inicjatywy rodziny Reindorfów. Gmina praktycznie od razu po odzyskaniu nieruchomości w 1999 r. sprzedała nieruchomość miejscowej spółce PHU Stok. Deweloper w połowie 2003 r. zburzył mykwę, by w tym miejscu postawić zajmujący niemal całą działkę obiekt mieszkalno-usługowy. Świadectwem utraconego dziedzictwa jest pamiątkowa tablica.
Cmentarz w Anielinie był przez wiele lat niszczony przez parę złodziei grobów, którzy rozbijali komory grobowe aby dostać się do kosztowności i złotych zębów. Jeden z lokalnych „tombraiderów”, emerytowany milicjant, tak tłumaczył swój podły proceder – zabieram to co się Polakom należy, za lata okradania nas przez Żydów - wyjaśniał w 1990 roku złodziej grobów.
W 1927 roku naprzeciwko ratusza przy ulicy Warszawskiej wzniesiona została, z inicjatywy Szlomy i Chaima Goldbergów, duża parterowa synagoga w stylu typowym dla tego typu obiektów. Autorką projektu była Eugenia Jabłońska, autorka obecnego wyglądu miejskiego ratusza. Obok znajdował się niepozorny drewniany budynek drukarni, który został w zeszłym roku rozebrany. Niemcy spalili synagogę w 1939 r., a w 1940 roku została rozebrana.
W 1928 roku wzniesiono także synagogę przy ulicy Mlądzkiej 30 (obecnie ul. Żeromskiego) na nieruchomości Malki Weinberg, to narożna działka przy skrzyżowaniu z ulicą Reymonta. Był to piętrowy budynek mieszczący na parterze dwie sale, a na piętrze tzw. „babiniec”. Synagoga została wysadzona w powietrze i w 1941 jej szczątki uprzątnięto. Pozostały fundamenty, pobliska studnia i popadający w ruinę świdermajer z tyłu posesji. Niemcy na miejscu wysadzonej synagogi posadzili dęby. Zapewne aby zaznaczyć „teutońskość” miejsca. Dęby rosną do tej pory. Niestety obecnie pojawia się zagrożenie, bo planowane jest poprowadzenie tamtędy ścieżki rowerowej i relikt, który mógłby stać się niezwykłym „magicznym miejscem” oraz punktem na turystycznej mapie miasta jest zagrożony. Dodatkowo planuje się przebudowę skrzyżowania. Doceniamy budowę ścieżki rowerowej. Niemniej jej przebieg powinien ominąć relikt zabytku. Warto w tym miejscu umieścić pamiątkową tablicę, fundamenty odsłonić i wyeksponować. Zwłaszcza iż dysponujemy projektem synagogi wykonanym przez wybitnego przedwojennego architekta Marcina Weinfelda, autora między innymi wieżowca Prudentialu. Aby uniknąć podobnych wpadek projektowych relikt synagogi musi zostać niezwłocznie włączony do gminnej ewidencji zabytków, a wydział kultury sportu i turystyki urzędu miasta powinien jak najszybciej, już na 100-lecie miasta zaplanować jak, wyeksponować to miejsce. Znany na całym świecie pochodzący z Otwocka i związany z miastem artysta Mirosław Bałka, podjął się artystycznej „reanimacji” ruin synagogi w Krynkach. Być może warto, aby mieszkańcy Otwocka także pomyśleli nad ciekawą formą ocalenia tego dziedzictwa. To skrzyżowanie to także niezwykłe miejsce, w którym bojownicy PPS (w tym przyszły premier) dokonali w 1905 r udanego zamachu na szefa żandarmerii carskiej Andrieja Markgrafskiego, tę historię warto także upamiętnić w przestrzeni miasta, ale o tym wydarzeniu napiszemy w kolejnym numerze.
Wiktor Lach
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Piękne zdjęcie do artykułu, szkoda tylko, że nie pokazuje przedmiotu całej sprawy. Może dlatego, że fundamenty synagogi nie są w żaden sposób zagospodarowane (czy to przez powiat, miasto, jakąkolwiek fundację, zrzeszenie itp.)? Może dlatego, że jest to miejsce schadzek lokalnej grupy miłośników tanich win? Jak najbardziej jestem za tym, aby pielęgnować zabytki, dbać o kulturę, o historię miejsca w którym wszyscy żyjemy. Co do tego nie ma wątpliwości, ale jak widzę ludzi mających jakieś 'ale' w sprawie murku, którym nikt się nie interesuje (zwłaszcza, że w Warszawie jest Grupa Wyznaniowa Żydowska, jak wspomniano w artykule) to sam nie wiem, czy mają oni jakieś zaburzenia i przerost empatii, czy zwyczajnie chcą wsadzić kij w mrowisko, odsunąć się i obserwować z bezpiecznej odległości co się dzieje. Najczęściej ci sami ludzie krzyczą później, że w Otwocku nic się nie dzieje, że miasto stoi w miejscu itp.