
Superman czy nauczyciel-wychowawca z powołania? Z panem Mikołajem Jakowlewem – wychowawcą przedszkolnym rozmawiała Stanisława Wadowska.
Niedawno odwiedziliśmy Przedszkole nr 10 ,,Leśne Skrzaty” w Otwocku przy ul. Kochanowskiego 10. Obiecaliśmy tu jeszcze powrócić i słowa dotrzymaliśmy. Ponowie przyciągnęła nas oryginalność tej placówki. Jest tu bowiem „wujek” - pedagog, opiekun, wychowawca. Wspaniały, pełen energii i zapału, a przede wszystkim kochany przez dzieci młody człowiek, który zgodził się na wywiad z naszą gazetą.
- Od kiedy pracuje Pan jako „wujek”?
- Fachowo to mój zawód nazywa się wychowawca przedszkolny, a w zawodzie pracuję od września ubiegłego roku. Jest to moja pierwsza praca w przedszkolu, wcześniej pracowałem w internacie z grupą wiekową 7-24 lat.
- Jaką grupę wiekową prowadzi Pan w przedszkolu ,,Leśne Skrzaty”?
- Najmłodszą, czyli 3 latki.
- Proszę zatem zdradzić nam, jakie były powody, że zaczął Pan pracę jako wychowawca przedszkolny?
- Miłość do dzieci i chęć pracy z nimi tak naprawdę wyniosłem z domu rodzinnego. Mama była nauczycielką i zaszczepiła we mnie pasję uczenia i wychowywania dzieci. Początkowo próbowałem sił w różnych dziedzinach, nawet myślałem o masażu i rehabilitacji, jednak to, co wyniosłem z domu rodzinnego, głęboko zakorzeniło się w mojej psychice. To właśnie praca z maluchami daje mi największą satysfakcję.
- … Czyli praca w przedszkolu daje Panu satysfakcję, czuje się Pan w niej spełniony?
- To niesamowita satysfakcja i spełnienie. Są takie momenty, że jestem już zmęczony, chcę rzucić wszystko , wyjechać w Bieszczady. Kiedy jednak widzę kreatywność tych dzieci, ich zapał, energię roześmiane twarze, bezinteresowne okazywanie nam jako nauczycielom swoich uczuć, to wszystko mija i wiem, że to, co robię jest ważne, że jestem tym dzieciom potrzebny. Wpływam na ich rozwój, na kształtowanie osobowości i właśnie to jest najfajniejsze. Bo cóż może być wspanialszego niż dziecko, które podchodzi, przytula się i mówi: ,, kocham panią/pana”? I właśnie takie momenty są wspaniałe i wtedy widzę sens - mojej i moich koleżanek - pracy.
- To faktycznie piękne i bardzo wzruszające chwile. Proszę zdradzić, jak odnajduje się Pan w pracy w samym przedszkolu, w gronie swoich koleżanek, bo tak naprawdę to rzadko spotyka się pana „przedszkolankę”? Czy nie czuje się Pan niezręcznie?
- Nie mogłem lepiej trafić jak do ekipy nauczycielskiej w przedszkolu ,, Leśne Skrzaty”. Wszystkie panie - zresztą będąc u nas chyba to Pani zauważyła - są życzliwe, uśmiechnięte, otwarte na niesienie pomocy. Nigdy nie odczułem jakiejkolwiek dyskryminacji zarówno z strony pani dyrektor jak i moich wspaniałych koleżanek. Są zawsze, kiedy mam jakiś problem, zawsze chętne do pomocy. Nawet jeśli nie wiem, jak coś zrobić, to mam pewność, że wszyscy pracownicy mi pomogą. Bardzo mi imponuje moja pani dyrektor, można jaj zaufać, jest osobą sprawiedliwą, dbającą o dobro naszej małej społeczności.
- Czuje się Pan zatem w swojej pracy komfortowo?
- Tak, u nas panuje ciepła, miła, iście domowa atmosfera.
- Jak dzieci z Pana grupy zareagowały, gdy na początku roku zamiast pani przedszkolanki poznały Pana, czyli „wujka”?
- Trzyletnie dzieci nie znają takich stereotypów , że pewne zawody są zarezerwowane teoretycznie dla kobiet czy mężczyzn. One przyjęły mnie w sposób naturalny. Jestem ich nauczycielem , ż którym uczą się poznawać świat i to jest dla nich najważniejsze.
W takim razie dziękując Panu za wywiad, życzymy wszystkiego, co najlepsze i samych sukcesów zawodowych.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie