
Zamrażanie gospodarki w związku z pandemią koronawirusa odbiło się nie tylko na kondycji przedsiębiorstw, ale i samorządów. Gdzie tylko okiem sięgnąć, tnie się wydatki i próbuje oszczędzać na czym się da. Dotyka to w szczególności finansowania oświaty. Już dziś wiadomo, że w nowym roku szkolnym w placówkach edukacyjno-wychowawczych powiatu otwockiego będzie znacznie mniej pedagogów, psychologów, opiekunów na świetlicach, czy bibliotekarzy. Ostatnio do tej grupy dołączył również personel pomocniczy w szkołach i przedszkolach.
Zwolnienia będące pośrednim skutkiem pandemii to niestety tendencja ogólnokrajowa. Jak podaje Główny Urząd Statyczny, w pierwszym kwartale br. zlikwidowano prawie 120 tysięcy miejsc pracy. To aż o 35 proc. więcej niż przed rokiem i najwięcej od 2012 roku. Niemal jedna czwarta tych miejsc (24,4 proc.) zniknęła wg opinii pracodawców z powodu sytuacji ekonomicznej wywołanej pandemią. Odnosi się to głównie do sektora prywatnego, ale dotyka również innych obszarów, m.in. oświaty, która - jak wiadomo - jest największym wydatkiem w budżecie każdej gminy.
Subwencje, które otrzymują samorządy od państwa, w ostatnich latach z trudem wystarczają na pensje nauczycieli, a co dopiero mówić o innych potrzebach. To paradoks, że właśnie na kadrze szkół i placówek wychowania przedszkolnego, samorządy chcą w tej sytuacji… „zaoszczędzić”.
- Ograniczenia ilości etatów dotyczą przede wszystkim obsługi, a więc osób pełniących funkcje woźnych, kucharek czy pomocy kuchennych. Oficjalnie o zwolnieniach się nie mówi, jeśli już, to raczej używa się sformułowania: redukcje etatów. Co to oznacza? Ano to, że jeśli np. do tej pory w przedszkolu jedna pani obsługiwała jedną grupę, to teraz będzie obsługiwać takich grup dwie - mówi Przemysław Gręzak, prezes oddziału ZNP w Otwocku. W powiecie otwockim problemu z redukcją etatów nie ma w Celestynowie czy Wiązownie. Cięcia etatów będą natomiast w Otwocku, Karczewie i Józefowie. Z największą ich skalą będziemy mieli do czynienia w Otwocku. W pierwszej kolejności nie będą przedłużane umowy z osobami wchodzącymi w wiek emerytalny oraz tymi, które miały podpisane angaże na czas określony.
Przyczyną takiego stanu rzeczy są pieniądze, a raczej ich brak, a ściślej rzecz biorąc mniejsze wpływy do budżetów gmin.
Zdaniem Przemysława Gręzaka planowane redukcje w szkołach i przedszkolach na terenie powiatu będą miały bezpośredni wpływ na ich funkcjonowanie. W większym stopniu dotknie to jednak przedszkoli, gdzie część zadań personelu pomocniczego będą musieli przejąć sami nauczyciele. Jednym z nich będzie na pewno respektowanie wymogów sanitarnych, które w dobie koronawirusa spoczywają na tych placówkach i których póki co - w trosce o zdrowie dzieci i nauczycieli - należy bezwzględnie przestrzegać. Na pytanie, czy założenia związane z redukcją etatów, które przyjęto w wyniku audytu placówek oświatowych są właściwe, odpowie samo życie. Jeżeli jednak dzieci od września br. rozpoczną normalnie rok szkolny, bardzo szybko przekonamy się, czy zmniejszona kadra w placówkach jest wystarczająca i czy skutecznie radzi sobie ona z postawionymi zadaniami.
- Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację - kontynuuje Przemysław Gręzak, - że wcześniej woźna sprzątała salę lekcyjną raz dziennie po zakończeniu zajęć. Teraz, z chwilą powrotu dzieci do szkół, będzie musiała to robić po każdej godzinie lekcyjnej. A jeśli w szkole będzie tylko jedna woźna, czy nawet dwie, to jak poradzi sobie z większą ilością obowiązków? Jeśli z chwilą rozpoczęcia nowego roku szkolnego wciąż będą obowiązywać aktualne wymogi sanitarne, a nie będzie odpowiedniej ilości personelu, to obowiązek ten spadnie na… nauczycieli.
Co gorsza, w obawie przed zwolnieniami, pewnie trudno im będzie odmówić. Ale czy taka powinna być ich rola?
W sytuacji, kiedy brakuje pieniędzy - trzeba oszczędzać. Ale czy „oszczędności” w postaci redukcji etatów w placówkach oświatowych działających na terenie powiatu to właściwa droga? One i tak, już od lat, borykają się z niewystarczającą liczbą nauczycieli. Teraz dojdą do tego jeszcze braki personelu pomocniczego. Taka droga prowadzi donikąd, osłabia i tak już mocno nadwyrężone struktury polskiego systemu wychowawczo-edukacyjnego i pogarsza warunki w jakich kształcą się nasze dzieci.
Andrzej Idziak
PS. Na fanpage jedna z czytelniczek napisała:
czy mogę prosić o wyjaśnienie zdania: "W pierwszej kolejności nie będą przedłużane umowy z osobami wchodzącymi w wiek emerytalny (...)." Czy chodzi o osoby w wieku prawie-emerytalnym zatrudnione na czas określony? Bo należy pamiętać, że to pracownik decyduje o przejściu na emeryturę. No chyba, że coś pokręciłam.
Prawo nie zmusza pracownika, który osiągnął wiek emerytalny do rezygnacji z zatrudnienia - chyba, że dana osoba ma zamiar pobierać świadczenie, to wtedy musi wypowiedzieć umowę o pracę. Natomiast z pracownikiem może się rozstać sam pracodawca, ale musi wtedy poprawnie uzasadnić wypowiedzenie, jeśli jest to umowa na czas nieokreślony.
Przyczyną uzasadniającą zwolnienie seniora na pewno nie jest fakt osiągnięcia przez niego wieku emerytalnego. Potwierdza to orzecznictwo sądowe. Pracownika można natomiast zwolnić z każdego innego powodu, dopuszczalnego w przypadku pozostałych pracowników. Może na przykład chodzić o naruszenie obowiązków pracowniczych, niesumienne wykonywanie pracy czy likwidację stanowiska pracy zatrudnionego. Ta ostatnia przyczyna to właśnie ten przypadek, o którym piszę w artykule.
Wypowiedzenie jest też dozwolone przy zwolnieniach grupowych.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie