
Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym, które odbyły się w trzeci weekend września w Małopolsce były słabo nagłośnione, choć ścigali się na nich ludzie o wielkim harcie ducha i niezwykłej sile w rękach - kolarze niepełnosprawni. Tym bardziej miło nam donieść, że niekwestionowanym, podwójnym mistrzem Polski w kategorii H5 został otwocczanin, Piotr Małek, który zresztą nie oddaje korony już od pięciu lat.
Piotr Małek w IX Mistrzostwach Polski w Kolarstwie Szosowym Niepełnosprawnych EDF TOUR 2017, które odbyły się w dniach 15-17 września 2017, startował w dwóch konkurencjach: w jeździe indywidualnej na czas i wyścigu ze startu wspólnego. Podczas zawodów reprezentował klub GTM VeloAktiv.
Pierwszy wyścig odbył się w sobotę, 16 września: kolarze mieli do przejechania 11,45 km na pagórkowatej trasie Nidek – Wieprz. Piotr Małek choć zaczął przejazd w swojej grupie H5 na końcu stawki, to zakończył ze znaczną - ponad 3-minutową przewagą nad drugim zawodnikiem. Jego czas to 22:04.
Kolejnego dnia wyścig ze startu wspólnego na dystansie cztery razy dłuższym, odbył się w wyjątkowo niesprzyjających warunkach pogodowych - zimno i deszcz. Otwocczanin od początku wypracował przewagę na rywalami i nie oddał jej do końca. Po mistrzostwo Polski w tej dyscyplinie jechał 1 godz. 36 min. i 29 sek. Jak przyznaje jednak to nie odległość, ani teren nie były najtrudniejsze - a wychłodzenie ciała przez opady, "jednak myśl o złotym dublecie rozgrzewa i dodaje sił. Czwarte okrążenie okazuje się najtrudniejsze, organizm jest już mocno zmarznięty, ale nie zwalniam, chcę jak najszybciej skończyć, chcę wygrać i kolejny raz zostać mistrzem Polski. Szczęśliwy docieram na metę" - relacjonuje na swoim blogu Piotr Małek.
Jak przyznaje kolarz w jego kategorii - H5 nie ma wielkiej konkurencji. Jest to bardzo trudna kategoria - jedyna, w której zawodnicy ścigają się na siedząco. Większość startuje w kategoriach, w których jeździ się w pozycji leżącej, co daje znacznie mniejsze opory powietrza. Mniejsza liczba rywali nie znaczy jednak, że zwycięstwo przychodzi łatwo. W ciągu tego roku - jak podliczył sportowiec - przejechał ponad 13 tysięcy kilometrów, wylewając mnóstwo potu, zużywając wiele koszulek, kompletów opon, rękawiczek i okularów. Tylko w czasie przygotowań do wrześniowych mistrzostw Polski w samym sierpniu przejechał na ręcznym rowerze ponad 2 tys. km, jeżdżąc ze średnią prędkością 26-30 km/h.
To kolejne zwycięstwo, choć podobne do poprzednich - ma też szczególne znaczenie. Wreszcie zainteresowali się nim trenerzy kolarskiej kadry narodowej. I pojawiła się być może szansa na spełnienie jednego z dwóch obecnych marzeń sportowych Piotra Małka.
Jakiego? Bardzo chciałby wziąć udział w paraolimpiadzie w Tokio w 2020 r. - "To będzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe" - uważa kolarz. Jak wyjaśnia, kadra paraolimpijczyków jest bardzo wąska, tylko kilka osób wybranych spośród najlepszych. On sam ma 52 lata - i choć jest niezaprzeczalnie młody duchem, to jednak wiek może mieć znaczenie podczas wyboru reprezentantów Polski. On jednak tym się nie martwi - w końcu od kilku lat systematycznie wygrywa ze znacznie młodszymi rywalami. Uważa też swoje doświadczenie 52-latka za atut: "lepiej zdaję sobie sprawę z realiów" - mówi. Od przyszłego roku będzie walczył z całych sił o jak najlepsze wyniki i punkty w dużych zawodach, które są koniecznością, by móc trafić do kadry. "To dla mnie ostatni moment na udział w takiej imprezie, ale jeśli nawet się nie uda, a będę mógł uczestniczyć w zbieraniu punktów dla kogoś lepszego ode mnie - to też sprawiłoby mi to ogromną satysfakcję".
Drugie marzenie Piotra Małka też wiąże się z dużymi, międzynarodowymi zawodami: chciałby się na nich spotkać ze swoim idolem - Alessandro Zanardi, kiedyś znakomitym kierowcą Formuły 1, obecnie parakolarzem - mistrzem olimpijskim z Londynu.
Czego potrzeba, aby spełnić te marzenia? Oprócz dobrego treningu, do którego nie brak mu zapału (możecie spotkać niemal codziennie Piotra Małka na szosach w promieniu ok. 60-70 km od Otwocka), potrzebuje wymienić swój przestarzały rower na nowy. Taki handbike jest robiony na zamówienie, dopasowywany do sportowca. I z tego powodu jest drogi. Jak mówi nasz bohater - poczynił już starania o nowy sprzęt, ale choć wybrał najtańszą możliwą opcję - rower robiony w warszawskiej firmie - to wciąż ma on kosztować ok. 15 tys. złotych, co dla niego jest wielką sumą. Bycie sportowcem pełną gębą - starty na poziomie krajowym i międzynarodowym - dużo kosztuje, a dochody osoby niepełnosprawnej nie są wygórowane. Jest także Piotr Małek za osiągnięcia sportowe stypendystą Urzędu Miasta Otwocka, co jest jak mówi wielką pomocą (dostaje stypendium rzędu 300-400 zł/msc), ale to wszystko kropla w morzu potrzeb. Wierzy jednak, że uda mu się zdobyć fundusze na nowy rower i po krótkim odpoczynku już wkrótce zacznie przygotowania do kolejnego sezonu i wymarzonych startów. Piotr Małek liczy na lokalnych sponsorów, jest przekonany, że jak dotąd, nie zawiodą go otwoccy przyjaciele.
Jeśli chcecie pokibicować Piotrowi, to w tym roku będzie startował jeszcze na zawodach w Warszawie 11 listopada. A jeśli spotkacie go na szosie w okolicy Otwocka, Garwolina Konstancina, Sobień-Jezior... - nie wahajcie się, aby zagadać, bo choć to człowiek poruszający się na wózku, to ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii, motywacji i radości życia, więc kontakt z nim to czysta przyjemność.
Kazimiera Zalewska
(Na zdj.Piotr Małek na mecie wyścigu na czas. fot. Foto we dwoje)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie