Reklama

Muzyka jest we mnie. Bryska o sobie, swoim życiu i muzyce

31/08/2023 10:02

- Jesteś młodą osobą, ale na polskiej scenie muzycznej zdążyłaś już odnieść znaczący sukces… Czujesz się gwiazdą?

- Szczerze mówiąc nie… I chciałabym się tak czuć jak najdłużej, jednocześnie zachowując swoją prywatność. Nie zawsze tak się da, ale dzięki temu, że występuję w peruce, to wciąż mogę, tak po prostu, wyjść do sklepu po… bułki i niewiele osób mnie rozpoznaje (uśmiech).

Oczywiście na koncercie, kiedy spotykam się z fanami i widzę jak entuzjastycznie jestem przyjmowana, jest to bardzo miłe. Zawsze chciałam czegoś takiego doświadczyć i bardzo mi na tym zależało. Cieszę się, że właśnie muzyce zawdzięczam stałe grono odbiorców, które mnie rozumie i chce słuchać moich utworów. To budujące! Określenie „gwiazda” brzmi natomiast nieco pompatycznie, a ja pompatyczna nie jestem.

- Kiedy poczułaś w swoim życiu, że chcesz swą przyszłość związać z muzyką? Co miało na to wpływ?

- Z muzyką jestem związana niemal od zawsze... Gdy byłam mała, potrafiłam śpiewać w najmniej oczekiwanych momentach, co moich rodziców wprawiało w prawdziwą konsternację. To zawsze był mój sposób wyrażania siebie. Z natury jestem introwertyczką i mam problem z opowiadaniem o sobie słowami. Muzyka jest tym, co pozwala mi uwolnić skumulowane we mnie emocje i komunikować się ze światem. Muzyka jest we mnie…

- Które gatunki muzyki lubisz najbardziej?

- Nie staram się skupiać na jednym rodzaju muzyki. Bardzo lubię eksperymentować… Tak jak malarz łączy różne barwy, ja również staram się mieszać różne style i tworzyć coś - co jest ciekawe i inne od całej reszty. Najbardziej odpowiada mi pop i muzyka elektroniczna, lubię też różne nurty alternatywne, jazz… Jak byłam młodsza, fascynowała mnie również opera. Na swoje ósme urodziny poprosiłam nawet mamę o płytę ze spektaklem „Halki” Moniuszki i oglądałam ją na okrągło na zmianę z… „Małą Syrenką”.

Eksperymentowania z muzyką nauczyłam się w szkole w Anglii. To był mój pierwszy skok w samodzielność i dorosłe życie, a co za tym idzie - próba spojrzenia na twórczość z zupełnie innej strony. To niesamowite, jak bardzo różni się podejście do muzyki w Polsce, od tego w Anglii. I jak fantastycznie potrafią się nią „bawić” ludzie z innych krajów. To właśnie w Londynie zrozumiałam, że nie istnieje tak naprawdę pojęcie „gatunku muzycznego”, bo każdy wykonawca ma własną formę wyrażania siebie.

- Podobno babcia Cię „wydziedziczyła”, jak dowiedziała się, że wyjeżdżasz na studia muzyczne do Anglii. To prawda?

- Nie! (uśmiech). Babcia była po prostu zła, że zamiast medycyny, wybrałam studia muzyczne… Może gdyby na początku mojej kariery wiedziała, że zdobędę aż tak dużą popularność, byłoby jej łatwiej zaakceptować mój wybór, ale wtedy na początku mojej drogi zawodowej, uważała że jest on - po prostu - głupi. Chociaż ja sama określiłabym go raczej jako odważny (uśmiech). Dzisiaj, kiedy babcia ogląda moje koncerty w telewizji, bardzo mnie wspiera i zawsze trzyma za mnie kciuki. 

- Jakbyś określiła swoją twórczość? Co chcesz w niej przekazać i do kogo chcesz z nią trafić?

- Swoją twórczością chciałabym dotrzeć do wszystkich, którzy potrzebują wsparcia… bo w swoich utworach zwykle śpiewam o sprawach trudnych. Rozstaniach, depresji, wyobcowaniu, braku zrozumienia. Również o swoich osobistych doświadczeniach. O sytuacjach, kiedy czułam się niezrozumiana albo samotna lub kiedy dopadały mnie ataki paniki. Utwór „panika”, napisałam właśnie będąc w takim stanie.

Myślę, że w moich tekstach, każdy może znaleźć coś dla siebie. Sposób, w jaki chcę to wyrazić, przychodzi mi do głowy w różnych okolicznościach, kiedy spaceruję z psem czy kiedy siedzę w wannie. To  moja osobista forma terapii, odreagowania tego - co tkwi we mnie głęboko i narusza moją strefę komfortu. Adresuję ją do wszystkich bez wyjątku, bo przecież muzyka nie ma wieku. Na moje koncerty przychodzą osoby zarówno młode, jak i bardzo dojrzałe.

- Jesteś zadowolona z tego co tworzysz - czy masz poczucie niedosytu?

- To zależy… Jeśli chodzi o mnie samą, to jestem dla siebie bardzo wymagająca. Może dlatego, że kiedy tworzę, odzywa się we mnie natura perfekcjonistki i pracoholiczki. Kiedy komponuję, piszę teksty czy śpiewam na koncertach, staram się to robić najlepiej jak potrafię. Nie znaczy to, że zawsze jestem z siebie w pełni zadowolona. Ale to dobre podejście, bo pomaga mi się rozwijać. Nie chcę powiedzieć, że nie jestem z siebie dumna, bo uważam, że wiele w życiu osiągnęłam, ale realnie zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze wiele lat pracy.

Zauważyłam, że im jestem starsza, tym robię się coraz bardziej krytyczna do mojej wcześniejszej twórczości. Gdy słyszę utwór „naiwna”, który stał się moim debiutanckim singlem, to dzisiaj… zmieniłabym w nim prawie wszystko. Lubię natomiast „odbicie”, chociaż niekoniecznie w wersji remiksowanej, którą często słyszymy w radiu. Z kawałków, które nie są grane przez rozgłośnie, a których mogłabym słuchać na okrągło, bardzo lubię „sennik”. Jakoś tak już jest, że niektóre kompozycje lubi się bardziej, a niektóre mniej. Ja na przykład niekoniecznie przepadam za „kraksą”, a moi fani ją uwielbiają! Może dlatego, że zdecydowanie lepiej czuję się w „poważniejszych” klimatach, a „kraksa” jest taka… zwyczajna. Trochę śmieszna, a trochę naiwna.

- Co jest aktualnie - w tym co robisz - dla Ciebie ważne? Na czym Ci zależy, a do czego nie przywiązujesz większego znaczenia?

- Na pewno staram się przywiązywać dużą wagę do jakości mojej muzyki. Zarówno jeśli chodzi o jej brzmienie, jak i sam przekaz. Dużą uwagę przywiązuję do słów, bo wiem jak wiele znaczą dla ludzi, którzy ich słuchają. A co do całej otoczki show-biznesowej, to niespecjalnie mnie ona interesuje. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest ona ważna, ale szczerze mówiąc, mogłabym się bez niej obejść. Udział w eventach, zdjęcia na ściankach, rozdawanie autografów - to tylko dodatek do tego co robię i „męcząca” powinność w zawodzie, który wykonuję.

- Odnoszę wrażenie, że jesteś osobą niesłychanie wrażliwą. Tymczasem materia, w której się poruszasz, potocznie zwana „show-biznesem”, to świat pełen brutalności, różnego rodzaju kontrowersji, sprzeczności. Jak sobie z tym radzisz?

- Radzę sobie z tym bardzo różnie. Na pewno ma na to wpływ moja depresja, choroba z którą zmagam się od lat. Moja twórczość i życie na scenie, które wymagają dużego wysiłku zarówno fizycznego, jak i psychicznego na pewno w tym nie pomagają, a niekiedy wręcz wzmacniają ten stan. Częste przebywanie poza domem, długie trasy, nieregularne odżywianie, powtarzające się próby, stres, komentarze w mediach i wszechobecny hejt, to wszystko powoduje ogromne obciążenie. I gdyby nie muzyka, którą kocham i która rekompensuje mi te trudne momenty oraz moi fani, których wielu znam osobiście i traktuję prawie jak rodzinę, najzwyczajniej w świecie nie dałabym rady. To naprawdę niesamowite, kiedy ktoś na koncercie śpiewa razem z tobą, bo zna słowa twoich piosenek, to daje ogromną siłę i moc.

- Na kogo możesz liczyć w trudnych momentach? Kto okazuje Ci największe wsparcie?

- W pierwszej kolejności na pewno moi rodzice. To oni pierwsi „reanimują” mnie, kiedy dochodzi do trudnych sytuacji. Mój brat, który ma bardzo praktyczne i realistyczne podejście do życia. Moja rodzina, chłopak i zespół, który mi towarzyszy na koncertach, mój menedżer i szefowie wytwórni, dla której pracuję, którzy są dla mnie jak bliscy. Takie wsparcie jest niesłychanie potrzebne.

- Różowa peruka, którą nosisz na scenie to tylko sceniczny „image”, czy coś więcej? A może, symbolicznie chcesz coś pod nią ukryć?

- Różowa peruka wzięła się stąd, że jak pierwszy raz trafiłam do wytwórni, to miałam włosy ufarbowane na różowo. I ten kolor stał się częścią mojego scenicznego wizerunku i jednocześnie moim znakiem firmowym. Żeby nie niszczyć włosów ciągłym nakładaniem koloru, z czasem musiałam pójść na kompromis i zdecydować się na noszenie peruki. Inaczej, moje włosy, po prostu by tego nie wytrzymały. Na początku mojej kariery zawodowej nie pokazywałam też twarzy, co z jednej strony - pozwalało mi być sobą, z drugiej zaś - tworzyło wokół mnie aurę tajemniczości. Dzisiaj nikt nawet nie wyobraża sobie bryski bez różowej peruki, która wciąż daje mi odrobinę anonimowości. A że zwykle ubieram się inaczej, więc ten sceniczny image, pozwala mi na odrobinę „szaleństwa”.

- Weszłaś w „świat muzyki” już dostatecznie głęboko… Dalej chcesz w nim być?

- Ten świat, delikatnie mówiąc - pozbawia złudzeń. Kiedy w niego wchodzisz, wydaje ci się, że muzyka będzie dla ciebie najważniejsza, że będziesz mogła skupić się wyłącznie na tworzeniu. Ale to obraz niekoniecznie prawdziwy, bo prędzej czy później dopada cię rutyna, czyli szereg rzeczy, które „powinno się robić”, by nie zniknąć z radia i telewizji. Skutek? Często brakuje Ci czasu, żeby zastanowić się kim jesteś. To może jeszcze nie mój etap, ale nieraz marzy mi się, żeby móc zniknąć na jakiś czas i wrócić do tego co robię, kiedy będę miała na to ochotę.

- Co stanowi inspirację dla Twojej twórczości?

- Inspiruje mnie otoczenie i ludzie. Przez to, że mam zdiagnozowaną wysoką wrażliwość, dostrzegam wokół siebie rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi. Kolory, dźwięki, zapachy, wszystko to - co mogę zobaczyć, czego mogę doznać i na czym zbudować jakąś historię. Gdy piszę piosenki, tworzę w swojej głowie obrazy i wyobrażam sobie jak mógłby wyglądać konkretny teledysk lub zaczynam go rysować. Dla mnie muzyka jest wielobarwną tęczą. Utwór „ciemność” jest czarny, „Antarktyda” niebieska, a „kraksa” w połowie żółta i zielona.

- Jakie masz marzenia, plany?

- Z większych marzeń, to chciałabym zagrać kiedyś duży, międzynarodowy koncert gdzieś w Ameryce. A z tych bardziej realnych - wystąpić w duecie z Dawidem Podsiadło, którego bardzo cenię i podziwiam. Albo przynajmniej, żeby zgodził się stanąć ze mną do rywalizacji w bitwie „na serniki”. Od dwóch lat, kiedy rzuciłam Dawidowi to wyzwanie, czekam aż podejmie rękawicę i jak na razie - bezskutecznie. A zaręczam, że piekę najlepsze serniki w mieście (uśmiech).

A tak na poważnie, to pracuję nad nową płytą. Nie wiem czy ukaże się jeszcze w tym roku, ale prace nad nią są już zaawansowane. Znajdą się na niej utwory o mnie, o mojej wewnętrznej przemianie, bardziej dojrzałe pod względem artystycznym niż te, które pisałam do tej pory. Będzie to takie połączenie pop-u z indie-popem i trochę zagranicznych kawałków… Myślę, że warto na nią czekać.

- Dziękuję za rozmowę!

Andrzej Idziak

------------------------------------------------------------------

Bryska, a właściwie Gabriela Nowak-Skyrpan, to młoda polska piosenkarka, autorka tekstów i kompozytorka młodego pokolenia. Artystka najlepiej czuje się w indie pop, synth pop oraz w muzyce elektronicznej. Współpracuje z wytwórnią muzyczną Magic Records. Jej znakiem rozpoznawczym jest różowa peruka, z którą - podczas występów scenicznych - praktycznie się nie rozstaje. Po raz pierwszy szersza publiczność usłyszała o niej za sprawą remiksu piosenki „Lato (pocałuj mnie) (MANDEE Remix)”, który dotarł do TOP5 krajowej listy Airplay Chart, czyli zestawienia najczęściej odtwarzanych piosenek w polskich radiach.

Nominowana do nagrody „Fryderyka” za debiut fonograficzny, bryska sama pisze i komponuje swoje piosenki. W teledyskach przez długi czas nie pokazywała swojej twarzy, nie udzielała wywiadów ani nie zdradzała swojego imienia i nazwiska, co motywowała tym, że muzyka powinna mówić sama za siebie.

Regularnie wydaje nowe piosenki, które stają się przebojami radiowymi. Ma na koncie m.in. „odbicie” (Mark Neve Remix), „Sambę” (nagraną z niemieckim duetem YouNotUs), „Mam kogoś lepszego” (Skytech Remix) czy „kraksa”. W ciągu 2,5 roku ma ich więcej niż tzw. „uznani” artyści. Jej debiutancki krążek „Moja ciemność” z listopada ub.r. jest już oficjalnie Platynową Płytą.

 

 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    alexaa_olcia_ - niezalogowany 2023-09-01 22:57:15

    1. debiutancki singiel bryskiej to „naiwna” 2. na 8 urodziny bryska od swojej mamy dostała płytę ze spektaklem „Halki” Moniuszki 3. bryska chciałby zaśpiewać w duecie z Dawidem Podsiadło

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ewa nuta - niezalogowany 2023-09-03 16:22:14

    1. Jaki tytuł nosi debiutancki singiel bryski? 2. Co w prezencie na ósme urodziny bryska dostała od swojej mamy? 3. Z kim bryska chciałaby zaśpiewać w duecie? 1. Debiutancki singiel bryski nosi tytuł ,,naiwna". 2. W prezencie na ósme urodziny bryska dostała od swojej mamy płytę ze spektakelm operowym ,,Halka" Moniuszki. 3. W duecie bryska chciałby zaśpiewać z Dawidem Podsiadło.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do