Reklama

Niedziela bez zakupów nam niestraszna

Piórem kronikarza: Posłowie, nie mając widać nic ważniejszego do roboty w parlamencie, wymyślili, by sklepy, zarówno supermarkety jak i mniejsze, były w niedziele i święta zamknięte. Rej wodzili w tym wymyślaniu posłowie PiS-u, a dzielnie wspierali ich związkowcy z NSZZ „Solidarność”, a nawet, co najbardziej dziwi, Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług reprezentująca małe sklepiki. Zmówili się, by nam, konsumentom, dokopać, a może wesprzeć szarą strefę, czy jak kto woli dać zarobić pani Kowalskiej?

Był już taki okres w dziejach naszego kraju, że papierosy, gorzałę, a nawet czekolady kupowało się na ,,mecie’ albo w peweksie za bony czy dolary.

Nie wyobrażam sobie, że wracając w niedzielę z kościoła, nie wstąpię z rodziną do ulubionego sklepiku, by kupić w nim szarlotkę albo choćby piwo do obiadu. Że co? Że mam dzień święty święcić? A i owszem, ale dlaczego o suchym pysku? Przecież Kościół w ten dzień nie nakazuje pościć, a raczej radować się i odpoczywać. Tak, tak. Słyszę te głosy PiS-owców, że handlowcy też mają prawo do odpoczynku i świętowania jak wszyscy inni. Całkowicie się z tymi głosami zgadzam. Postuluję zatem, by lekarze, maszyniści pociągów, policjanci, piloci, księża i dziennikarze również zrobili sobie w niedzielę święto i odpoczywali cały boży dzień. Jakże byłoby cudownie. Cały naród wyleguje się, by zebrać siły do pracy w tygodniu. Głos z radia czy telewizora nie zakłóca spokoju, nie turkoczą po szynach tramwaje i pociągi, telefon nie dzwoni… Jednym słowem - święty spokój. Po śniadanku spacerek rodzinny do kościółka, po mszy obiadek, następnie leżakowanie w ciszy i z oczami wlepionymi w sufit, później spacer do lasu, a po kolacji do łóżeczka.

Niestety, zdarzyć się może, że ten błogostan zakłóci ból zęba albo co gorsze bóle porodowe żony. Nie należy jednak popadać w panikę i rwać włosy, jeśli są, z głowy. Od czego są „babki” czy lekarze pokątnie przyjmujący w piwnicy albo na poddaszu, by sąsiad nie zobaczył i nie naskarżył jako sygnalista do władz. Zimną krew należy też zachować, gdy nagle odwiedzi nas szwagier i po chwili rozmowy zabraknie wódki. Za niewielką dopłatą kupimy flaszkę dwa domy dalej u pani Malinowskiej czy Kowalskiej. Gorzej, a nawet tragicznie może być, gdy zabraknie nam chleba. Pocieszam się jednak, że i ten asortyment, podobnie jak leki, będzie można nabyć na ,,mecie’.

Nie ma więc co dramatyzować. Polak, jak pokazuje historia, poradzi sobie w każdej sytuacji, a im więcej mu się zakaże, tym większą inwencję z niego się wyzwoli. Podczas okupacji baleron i schab przemycany był do miast z „Prosiakowa”, czyli Karczewa, w czasie stanu wojennego wieprzowina na czarnym rynku schodziła jak ciepłe bułeczki, a kartki na cukier wcale nie ograniczyły pędzenia bimbru. Tak więc  niestraszne nam będzie zamknięcie sklepów.
Andrzej Kamiński


 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-02-17 12:40:30

    Chłopie, jeśli sobie nie wyobrażasz, możesz wyjechać za granicę, zachodnią i pew-nie-kupisz, ile będziesz chciał szarlotek, piwa, itd. Zdziwisz się bardzo, ale tam od wielu, wielu lat w niedziele i święta sklepy są zamknięte, a zakupy robi się wcześniej, jeśli potrafi się przewidywać. Zamiast narzekania, więcej radości i świętowania.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do