Reklama

Nowy początek. Świąteczna otwocka bajka o wiklinowych rzeźbach, odc. 8

Odcinek 8. Choć efektowne, wiklinowe ciało ma też swoje minusy. Czy Fikusiowi z tym dobrze? Czy ma inną alternatywę na życie i realizowanie swojego ważnego zadania?

- Fikusiu, nigdy cię nie zapomnę…. - wyznałam szczerze. - Tak jak i mojej suni, którą kiedyś tak bardzo kochałam z wzajemnością i nigdy nie przestanę kochać. Była mi najbliższą, najwrażliwszą i najwierniejszą przyjaciółką, moją rodziną. Lubiła żartować, wąchać kwiatki i płatać figle tak jak ty, a i mądrości jej nigdy nie zabrakło - pociągnęłam nosem, a po policzkach spłynęły mi łzy.

Piesek oparł łapki o blat stołu i zaczął wybijać na nim popowy rytm, po czym zanucił a capella:

- To nie ostatnia niedziela, i ja się nigdzie nie wybieram, yeah – i dodał kończąc: – Oj wy, kobietki!

Zszedł na podłogę i stojąc na dwóch tylnych łapkach, z przesadnie wyprostowanym grzbiecikiem, wziął głęboki oddech. Z wypiętą klatką piersiową, kiwając się na boki z przednimi łapkami opartymi na bioderkach, jak model na pokazie mody, zbliżył się do mojej nogi. Spojrzał na mnie niebezpiecznie wyginając kruchy wiklinowy grzbiecik:

- Ma się tę urodę! – parsknął wypuszczając całe powietrze i dumnie spojrzał w bok na sufit tak samo jak pozował mi do rysunku. – Znasz ten profil!?

Jego wiklinowa rzeźba skrzypiała w plecionkach, ale to był tak komiczny widok, że zapomniałam o płaczu.

- Daj spokój, bo się połamiesz! – krzyknęłam chichocząc.

- Miło, że się o mnie martwisz – otrzepał łapki i jednym susem skoczył mi na kolana.

Zanim się zorientowałam, języczkiem wylizał wszystkie łzy z mojego policzka, jakby je wysuszył małym ręczniczkiem. Spojrzał na mnie czule i szepnął:

- Tylko nie mażemy się już pączusiu, zgoda?… please…

Strzepnął mi ze sweterka kawałki wikliny, poklepał łapką po ramieniu i wrócił na swoje miejsce jednym susem przeskakując stół, oczywiście robiąc spektakularny fikołek pod żyrandolem. Na blat posypały się wiklinowe wiórki.

- Ten wiklinowy świat… – zmarszczył wystrzępione brewki i otrzepał futerko. Chmura kurzu wzniosła się nad stołem, a w niej ledwo widoczny Fikuś kichał, jakby go ktoś łachotał po nosku.

- … chyba… psik!… nie jest … psik!… dla mnie… psik! …. – i dokończył zniechęcony: - Za kruchy, za sztywny, za ciasny, mało przyjazny we współpracy, krótko mówiąc dla otwartej i dynamicznej istoty jak ja, zbyt trudny we współpracy na co dzień. – Miło było, ale . – dalej coś tam narzekał pod noskiem kichając i prychając, ale trudno było już zrozumieć.

W międzyczasie ja zanurzona byłam we własnych myślach. Patrzyłam na rzeźbę, to na jego portret i rozważałam: „Ten rysunek jest jak wiklinowa rzeźba, bo w jednym i drugim widzę ducha cudownie bajecznej, nieziemskiej istoty. Moja sunia była malutkim śmietankowym zwierzaczkiem z różowym brzuszkiem i najpiękniejszymi oczami na świecie, ale przede wszystkim mieszkała w niej szlachetna, magiczna i potężna dusza, która nie miała granic. Ciała można zmieniać, ale dusza pozostaje zawsze ta jedyna i najważniejsza.”

- Tak, właśnie to niematerialne, duchowe piękno najbardziej zdobi choć nie tylko ziemski świat, ale i nadaje wszystkiemu sens i jakość. – wtrącił piesek jak zwykle podsłuchując moje myśli. - Problem w tym, że trzeba umieć to zauważyć, poczuć, docenić i otworzyć się na tym poziomie egzystencji, na pełną troski i szacunku komunikację i współpracę z otaczającym nas światem. To dla ludzi jest najtrudniejsza lekcja, bo ziemianie niestety najczęściej są zdolni tylko do budowania między nimi murów. Tak niszczą to piękno i szkodzą mu. Dlatego mają taki świat, bo taki go sobie codziennie tworzą.

- Myślę - powiedziałam – że dusza botaniki jest wszędzie naokoło nas i w nas. Każda roślina jest inteligentnym bajkowym bytem, a spożywanie warzyw i owoców buduje nasze ciało i wzmacnia ludzkie zdrowie ich magiczną siłą.

- Olala, szybko się uczysz pączusiu!

- Ja to wiem od dawna – powiedziałam dumnie. - A wiesz Fikusiu, że wiele dzieci nawet nie wie, że rośliny nie rosną w supermarkecie i ażeby urosły należy je zrozumieć i o nie dbać?

- Ten ziemski świat nie przestaje mnie zadziwiać…. – odpowiedział piesek otwierając pyszczek i unosząc brwi do góry ze zdziwienia.

Wstałam i przechyliłam się do przodu nad stołem tak bardzo, że aż dotknęłam moim nosem noska Fikusia i niespodziewanie razem wyrecytowaliśmy w duecie:

- Kategorycznie trzeba szanować cenną roślinność. Nie wolno głupio zaśmiecać przyrody i miejsc, w których Matka Natura oferuje nam swoją gościnność. Czyniąc to niszczymy jej piękne i życiodajne królestwo i sami siebie! - poczułam rozgrzane rumieńce na moich policzkach. Roześmialiśmy się przekrzykując się nawzajem :

- Zaczynasz mówić jak ja!

- Zaczynam mówić jak ty!

W tym momencie, piesek znowu kichnął tak głośno i tym razem prosto w moją twarz, aż odskoczyłam na miejsce. Śmialiśmy się rozbawieni naszą synchronizacją i cały smutek odfrunął w siną dal.

- Fikusiu, ty masz tak dużo zalet i magicznych talentów - powiedziałam. - Tak mądrze opowiadasz… Świat ciebie potrzebuje – starałam się powstrzymać wzruszenie. - Jestem taka szczęśliwa, że poznaliśmy się, że mnie obudziłeś… Dziękuję ci…

- Oczywista oczywistość… Wszyscy powinniśmy znaleźć szlachetny cel naszego życia – i wesoło dodał głosem dziecięcego chwalipięty zmieniając temat. - Acha! A wiesz, że ja umiem przeczytać ze zrozumieniem 10000 znaków tekstu ze spacjami, ciurkiem – i nie zasnąć! - co się dzisiaj równoważy z posiadaniem zdolności wymyślenia słynnego E=mc2 zanim wiedza była jeszcze powszechnie dostępna!

Spojrzał kątem oka na moją zdziwioną minę, jakby się spodziewał mojej reakcji i dumny z siebie kontynuował:

- Fakt umiejętności czytania, plasuje mnie w dzisiejszym świecie w ścisłej czołówce elit intelektualnych nie tylko dziecięcego, ale całego ludzkiego świata.

Zamyślił się. Zrobił prześmieszną minkę i spoglądając znowu kontrolnie na swoje pazurki rzekł :

- Wiesz, zainspirowałaś mnie tym rysunkiem… Życie jako kreskówka musi być odjazdowe… daje nowe możliwości… oferuje więcej perspektyw na zdrowe życie niż ta moja… – pokazał na swoje wiklinowe futerko - … wiecznie zakurzona wiklinowa rzeźba i limity z tym związane. Takie życie chyba jednak jest nie dla mnie….

- Ale Fikusiu, nie byłoby ci smutno zostawić za sobą twój dotychczasowy świat? Domyślam się, że masz wielu przyjaciół wśród rzeźb, plecionkarzy i wikliniarzy ? Nie byłoby ci smutno rozstać się z tym wszystkim?

- Pozory mylą. Przyznam ci się, że tak naprawdę w tym środowisku czułem się zawsze samotnie. Ile można jeść ciastek, zawsze sam spacerować po lesie i tylko ciągle na rozkaz ludzi pokazywać się ciekawskim stojąc godzinami w bezruchu na trawie? Nie powiem, odwiedzają nas czasem fantastyczne osoby, ale potem odchodzą, a my zostajemy sami. Gdyby nie ona…. – przycisnął czerwony listek do serca i pyszczek rozświetlił mu się na chwilkę na te słowa - … to już dawno bym uciekł. – I kontynuował: - To łatwopalne, pełne kurzu i strzykania w kościach życie jak w cyrku, nie jest wcale takie miłe. Zapytaj wikliny co o tym myślą i zwierzęta w zoo?

- Masz racje. Nie pomyślałam o tym – szepnęłam pod nosem.

- Wiele rzeźb się z takim życiem pogodziło, ale ja nie. To niewolnictwo – spoważniał. - Do tego ten ciągły brak harmonijnej współpracy wiklinowego ciała z moją duszą nie sprzyja realizowaniu celów, dla których tu przybyłem. Jestem oczywiście wdzięczny pięknej wiklinie, ale uroda to nie wszystko, a i ona ma prawo do życia. Nie powiem, czasem coś można z niej pięknego i pożytecznego stworzyć, ale nie chciwie dorabiać się kosztem jej życia.

- Ależ oczywiście ! – zapewniłam go. – Ty możesz być kim chcesz i z kim chcesz. Rodziny podobno się nie wybiera, ale reszta zależy od nas. Ty przecież dalej możesz pracować w radio, podróżując i żyjąc jak chcesz. Każdy może zmienić swoje życie na lepsze, nie należy się tego bać! O własną wolność trzeba czasem zawalczyć, bo jest bezcenna – powiedziałam i aż się sama zdziwiłam, jak te słowa ze mną zarezonowały.

- Babcia Maga i św. Mikołaj zawsze to podkreślają. Oni też lubią zmieniać ich zewnętrzne oblicze, bo ludzie często je wypaczają.

- To może czas Fikusiu na nowy początek? – zapytałam z entuzjazmem.

Piesek podrapał się łapką po uchu skrzypiąc niemiłosiernie, a wiklinowe drzazgi posypały się na podłogę.

– To brzmi fascynująco …. – miał tak szczęśliwą i rozmarzoną minkę. - I byłoby wreszcie troszkę spokoju i porządku – na te swoje słowa zaśmiał się zadowolony. - Babcia Maga i św. Mikołaj wiedzą, jak ja nie lubię sprzątać i nie znoszę ciągłego hałasu.

- Na rysunku dałoby się to wszystko wygumkować i z głowy! – zapewniłam go wesoło.

- Tego nam trzeba! - Fikus klapnął przed sobą łapkami.

Opuścił głowę i teraz drapał pazurkiem znowu delikatnie po stole bez powodu. Szepnął udając, że bije się z myślami, ale oczy mu już tylko iskrzyły z podniecenia:

- Co o tym myślisz, zawsze przecież będę mógł sobie powspominać i wracać na życzenie do mojego byłego wiklinowego życia? Wiesz, mam jeszcze ten czerwony listek do podarowania. Może i ją bym namówił…

- Zapowiada się ciekawie – szepnęłam.

- Święta już minęły, a rok królowej Botaniki dopiero się zaczął i wiele przygód jest jeszcze przed nami - spojrzał na mnie tymi łobuzerskimi ślipkami aż trzęsąc się z zadowolenia. - Resztę pracy na Ziemi przecież mogę zrobić we współpracy z tą śliczną artystyczną rączką … - delikatnie podniósł łapką moją dłoń i pocałował ją jeszcze kłującym pyszczkiem. – Pomożesz mi zwiedzić świat, poznać inne miejsca, innych ludzi?

- To będzie dla mnie prawdziwy zaszczyt!

- Piękny jest zapach wolności!

Za oknem, zapadł zmierzch, a na już prawie granatowym niebie rozbłysły kolorowe fajerwerki

Majka Schabenbeck

Otwock, styczeń, 2022

Rysunki, ilustracje i zdjęcia : Majka Schabenbeck

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Rogulski Krzysztof 2022-02-12 11:02:27

    Czekam na następne, równie wzruszające bajki. Serdeczności dla autorki i graficzki

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do