
Pierwsi uchodźcy z ogarniętej wojną Ukrainy dotarli dzisiaj nad ranem do Otwocka. Zostali tymczasowo rozlokowani w Szkole Podstawowej nr 12 przy ul. Andriollego 76, gdzie na dwóch salach gimnastycznych przygotowano dla nich miejsca do spania. W ciągu dnia spodziewani są kolejni. Byliby wcześniej, ale autokar którym podróżują, zatrzymała kolejka pojazdów oczekujących na wjazd do Polski.
Pierwsza grupa licząca piętnaście osób pojawiła się już przed szóstą rano. Zostali nakarmieni, mogli się umyć i odpocząć po podróży. To głównie kobiety z małymi dziećmi, ale jest również dwóch studentów z Pakistanu, którzy studiowali w Kijowie. Wyżywienie przybyłym zapewnił urząd miasta. Na miejscu mają również do dyspozycji zimne i gorące napoje oraz środki higieniczne. Łóżka, tzw. kanadyjki oraz materace do spania dostarczyli harcerze. A informatyk miejski już pracuje nad uruchomieniem na sali wi-fi, aby przybyli mieli łączność z Internetem, co jest niesłychanie ważne, by mogli kontaktować się ze swoimi bliskimi, którzy pozostali na Ukrainie.
- Nasza placówka - mówi dyrektor szkoły Beata Szydłowska, - może przyjąć docelowo około 120-130 osób. Ale z tego co wiem, na przyjęcie uchodźców są już przygotowywane kolejne szkoły. Nasza, to jeden z wielu planowanych „punktów przerzutowych”, skąd będziemy starać się ich rozlokowywać po domach, mieszkaniach i parafiach. Koordynacją tych działań zajmuje się urząd miasta. Na miejscu mamy mikrofalówki, toalety, można też skorzystać z prysznica.
Muszę przyznać, że chęć wsparcia uchodźców ze strony mieszkańców Otwocka, jest ogromna. Przychodzą, pytają co przynieść, chcą pomagać… Dzwonią, oferują wolne mieszkania, mówią, że jeśli jest taka potrzeba, to pojadą na granicę i przywiozą kogoś, kto nie dysponuje transportem. Jedna z przybyłych kobiet chciała dostać się do Krakowa, momentalnie znalazła się osoba, która nie dość, że odwiozła ją na dworzec, to jeszcze kupiła jej bilet na podróż. Przed chwilą zgłosiła się kolejna ze znajomością języka ukraińskiego, która zadeklarowała pomoc przy tłumaczeniu.
Wszystkie działania odbywają się spontanicznie. Jeszcze wczoraj rano nie wiedzieliśmy, że będziemy przyjmować uchodźców, a za kilka godzin mieliśmy już praktycznie gotową salę. W te działania było zaangażowane miasto, harcerze oraz nauczyciele z naszej szkoły. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej akcji.
Decyzja miasta, by uruchomić w szkole punkt przyjęcia uchodźców, wydaje się racjonalna. Ze względu na konfigurację stref użytkowych w budynku, można było bez kolizji z prowadzonym procesem nauczania, wydzielić jej część na inne cele. Zamiast sal gimnastycznych, dzieci będą mogły czasowo korzystać - w ramach zajęć wychowania fizycznego - z miejskiego lodowiska. Szkoła ma też dużą stołówkę, która w razie potrzeby, zostanie wykorzystana do przygotowywania posiłków.
- Pierwsze posiedzenie sztabu zarządzania kryzysowego odbyło się wczoraj - mówi Elżbieta Kwiatkowska z Urzędu Miasta Otwocka. - Informacje, które dotarły do nas z Zamościa i Przemyśla, gdzie przebywa już bardzo dużo uchodźców były na tyle niepojące, że musieliśmy na nie zareagować. Zdecydowaliśmy się uruchomić dla nich miejsca noclegowe w szkołach. W pierwszej kolejności tutaj w „dwunastce. Drugą szkołą będzie „szóstka”, która dysponuje podobnymi warunkami. I w dalszej kolejności: „trójka”, „dwójka” i „ósemka”. Będziemy uruchamiać je sukcesywnie, w miarę napływu do naszego miasta, coraz większej ilości uchodźców. Poza tym chcemy przeznaczyć dla nich mieszkania znajdujące się w zasobach ZGM-u. Jest ich kilkanaście. Mamy również do dyspozycji pokoje u ks. Śmigasiewicza w parafii na Kresach. Staramy się tak to organizować, aby osoby z dziećmi, nie przebywały na salach gimnastycznych, ale trafiały do domów. Wszyscy przybywający do nas obywatele Ukrainy, zgodnie z dyspozycjami wydanymi przez policję, są rejestrowani. Dotyczy to również osób, które będą zatrzymywać się tylko na chwilę i będą transferowane w inne miejsca.
Informację o zapotrzebowaniu na miejsca pobytu dla Ukraińców, urząd miasta przekazał również w celu rozpowszechnienia do otwockich parafii. Zostaną wydrukowane plakaty z informacją, gdzie mieszkańcy mogą przynosić dary. Na terenie UM, zaraz przy wejściu od ul. Hożej stanął namiot, gdzie praktycznie już można je dostarczać. Chodzi głównie o żywność z długim terminem ważności oraz produkty do przygotowywania posiłków, ale także ubrania dla dzieci, kobiet i mężczyzn, rzeczy do spania, artykuły higieniczne oraz lekarstwa. Organizatorzy zbiórki zwracają uwagę, że dary najlepiej wcześniej posortować, a zamiast wrzucać do jednego worka, lepiej użyć kilku mniejszych toreb. Warto też każdą torbę opisać, co się w niej znajduje. Punkt już działa i jest czynny od 8.00 do 24.00. Jeśli czegoś będzie brakować, będzie sukcesywnie dokupywane ze specjalnego funduszu kryzysowego uruchomionego na ten cel przez miasto. W planie jest m.in. zakup kontenerów sanitarnych z prysznicami oraz kotła do gotowania dla jednej ze szkół, bo ten którym szkoła dysponuje jest zepsuty. Na pewno zostaną także zakupione łóżka i materace oraz pościel, bo tego w stosunku do potrzeb - może być za mało.
- Dzisiaj spodziewamy się - dodaje Elżbieta Kwiatkowska, - jeszcze jednego pełnego autokaru oraz samochodów z dziewięcioma i sześcioma osobami. Pomagamy i monitorujemy sytuację na bieżąco i z niepokojem czekamy na rozwój sytuacji…
Koordynatorem Sztabu Kryzysowego w urzędzie miasta jest Magdalena Szczęsna. Na jego pierwszym posiedzeniu, które odbyło się wczoraj obecni byli m.in. przedstawiciele opieki społecznej, zarządu gospodarki mieszkaniowej, OZEC, wydziału organizacyjnego UM oraz dyrektor MOKTiS-u
- Nasza rodzina mieszka we Lwowie, nieopodal lotniska - mówi Natalia jedna z kobiet, która z dwiema małymi dziewczynkami, Julią i Wiką, przyjechały dzisiaj do Otwocka. - Kiedy na lotnisko zaczęły spadać bomby, wyjechaliśmy do pobliskiej wsi, ale sytuacja w miarę upływu czasu, zaczęła się robić coraz groźniejsza, dlatego w trosce o bezpieczeństwo dzieci, zdecydowaliśmy się wyjechać do Polski. Pracowałam jakiś czas temu w Ustce, mam tam znajomych, więc pewnie długo u Was nie zostaniemy, ale jesteśmy szczęśliwe, że tu dotarłyśmy i w końcu czujemy się bezpieczne. Nie wiemy, jak długo to potrwa… Na Ukrainie został mój mąż, mieszkanie (w oczach Natalii pojawiają się łzy). Do samego końca nie wierzyliśmy, że sprawy przybiorą taki obrót i Rosja nas zaatakuje. Oczywiście zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że coś może się wydarzyć na wschodnich terenach Ukrainy, w Ługańsku czy Doniecku, ale nie sądziliśmy, że Putin pójdzie dalej, że będzie chciał zagarnąć cały nasz kraj. Jest nam bardzo ciężko, ale jesteśmy przekonani, że prawda jest po naszej stronie, że jesteśmy na swojej ziemi…
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie