
Z każdej klatki w celestynowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt patrzą na przybysza oczy psów. Są to spojrzenia pokorne, wręcz błagalne. Proszące o pogłaskanie i przygarnięcie. Chcą na powrót mieć dom i swoją miskę.
- Porzucane są przez swoich „panów” w różny sposób i w różnych miejscach. – tłumaczy pracownik schroniska. – Piesek był milutki, kochany, ale się znudził. Często przyjeżdżają dobrze ubrani, drogimi samochodami. Tłumaczą, że zwierzątko znaleźli na ulicy i zostawiają. Stworzenie piszczy i skacze na siatkę. Widać, że porzucają go właściciele. Takich przypadków nie ma zbyt wiele. Raczej psy porzucane są w pobliżu, a nawet przywiązywane do ogrodzenia.
Są też inni. Tacy, którzy pragną mieć pieska czy kotka. Nie są wybredni. Nie szukają zwierząt rasowych. Chcą mieć przyjaciela. Płacą, co łaska. Stworzenia są przebadane, zaszczepione, wysterylizowane, odrobaczone i z wszytym pod skórę chipem. Nic zatem dziwnego, że adopcje są liczne. Dla przykładu w lutym oddaliśmy 22 psy, a w marcu już 23. Jaka jest procedura adopcji? Prosta! Należy wypełnić ankietę (do pobrania ze strony internetowej lub na miejscu w schronisku) i wybrać psa. Jednak to nie wszystko z naszej strony, gdyż po jakimś czasie składamy nowemu właścicielowi psa czy kota wizytę, by przekonać się, że stworzenie ma dobre warunki – podkreśla pracownik oprowadzający mnie po rozległym i zadbanym terenie.
W 1972 roku, Zofia Płachcińska testamentem przekazała dom i działkę w malowniczo położonym zakątku Celestynowa dla bezdomnych psów i kotów. Mieszkańcy Celestynowa nazywali ją „psią mamą”. Kiedy szła do sklepu czy na spacer zawsze za nią podążały pieski i koty. Kiedy robiła zakupy, one cierpliwie czekały przed sklepem. Dbała o nie jak o dzieci. Karmiła, poiła i rozpieszczała.
Po 44 latach o zwierzęta w schronisku dba się tak samo. Nowo przyjmowany pracownik musi kochać zwierzęta. Ten wymóg spełniają tu wszyscy. Dla każdego znajdują czas by pogłaskać i przytulić.
Wiele psów włóczy się i wałęsa po okolicy. Szukają pożywienia, ale nie łaszą się. Są nieufne. Rzucają się jednak na każdą kromkę chleba, którą ktoś łaskawie im rzuci. Instynktownie kierują się do schroniska, gdzie są przyjmowane, za co słono płaci gmina. Nawet za te, które ktoś przywiązał do ogrodzenia schroniska. Jest jednak nadzieja, że będzie inaczej i to w całym otwockim powiecie. Kierownik schroniska Łukasz Balcer zaproponował gminom, by od przyszłego roku przekazały z budżetu pewne kwoty na schronisko, które kompleksowo zajmie się odławianiem, sterylizacją, badaniem, chipowaniem i przygarnianiem. Na razie jednak szczegóły projektu są opracowywane.
Bezpańskimi psami i kotami z urzędu zajmują się referaty gospodarki komunalnej gminy. Odbywa się to w ten sposób, że każdy fakt włóczęgostwa psa czy kota, o którym pracownik referatu zostanie poinformowany przez mieszkańca, musi być natychmiast załatwiony. Najczęściej absorbowani są do tego celu, przyjęci na umowę-zlecenie, „łapacze”, którzy stworzenie odwożą do schroniska, a urząd pokrywa koszty. Nawet do 3 tys. zł. W przypadku, gdy stworzenie jest agresywne, wzywany jest lekarz weterynarii, posiadający zezwolenie na używanie strzelby „Palmera”, za pomocą której zwierze jest czasowo usypiane.
Więcej informacji na stronie schroniska: www.celestynow.toz.pl tel. (22) 789-70-61
AnKa
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie