
W Wildze, niedaleko Garwolina, trwa akcja gaśnicza w związku z pożarem dyskoteki Mega Music. Ogień wybuchł w trakcie imprezy charytatywnej. Po północy w akcję zaangażowanych było już 46 jednostek straży pożarnej. Trwa proces dogaszania ognia.
Pożar wybuchł w niedzielę 16 lutego wieczorem, przed godziną 20:00. W obiekcie trwała impreza charytatywna, podczas której zbierano fundusze na pomoc mieszkańcowi powiatu garwolińskiego - lokalnemu działaczowi, Andrzejowi Martynowiczowi, który w grudniu ubiegłego roku stracił dach nad głową wskutek innego pożaru.
Do pożaru zostały dysponowane: cysterna z JRG Siedlce, Pluton Gaśniczy "Fabryka" z pow. Kozienickiego, drabina z OSP Wiązowna, kolejne siły i środki z powiatów garwolińskiego, otwockiego, siedleckiego.
W środku znajdowało się około 200 osób. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przed przybyciem strażaków wszyscy ludzie, którzy uczestniczyli w niedzielnej imprezie zdążyli opuścić budynek. - Będziemy mogli to potwierdzić, kiedy strażacy wejdą do środka i przeszukają budynek - poinformował starszy kapitan Piotr Filipek, oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Garwolinie.
Akcja gaśnicza toczy się w największej i najstarszej dyskotece w regionie.
Strażacy przez długi czas nie mogli dostać się do wnętrza budynku, więc gasili ogień jedynie z zewnątrz. Dopiero po kilku godzinach udało im się zlokalizować pożar. - Trwają prace rozbiórkowe, nacinamy otwory w części dachowej - przekazał po północy Filipek. - W kilku miejscach są jeszcze ukryte zarzewia, do których trzeba dotrzeć i je rozwarstwić. Obserwujemy i sprawdzamy wszystko - poinformował w poniedziałek rano rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP bryg. Karol Kroć.
Według niego "mówimy o znacznej akcji i dużym zaangażowaniu", a "ze względu na warunki atmosferyczne konieczna jest rotacja zarówno zespołów, jak i sprzętu". Na miejscu wciąż działa pięć zastępów straży pożarnej. W szczytowym momencie było ich ponad 30, a w akcji gaśniczej uczestniczyło przeszło stu strażaków.
Jeden z ratowników odniósł obrażenia. - Przewrócił się i zgłosił ból, dlatego został skierowany na badania - przekazał rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP.
Bryg. Kroć dodał, że pożar nie rozprzestrzenił się na sąsiednie budynki, jednak trzeba zaznaczyć, że "ze względu na dużą ilość dymu i wysokie temperatury sytuacja była niebezpieczna". - Na początku nasze działania skupiły się na jak najszybszym ugaszeniu ognia, aby zminimalizować negatywny wpływ na otoczenie budynków oraz inne części obiektu - dodał.
Wiadomo, że część budynku była "objęta intensywnym pożarem". - Obecnie jednak trudno ocenić zakres zniszczeń. Nie tylko z powodu samego działania ognia, ale także w związku z naszymi pracami, rozbiórką elementów konstrukcyjnych oraz wpływem wody i niskich temperatur - wyjaśnił bryg. Karol Kroć.
Jak ustalił Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl, ogień pojawił się na poddaszu, a według wstępnych ustaleń przyczyną pożaru było urządzenie grzewcze tam zainstalowane.
Podczas akcji doszło do incydentu, w wyniku którego jeden ze strażaków odniósł obrażenia i został przewieziony do szpitala. - "Jeden z kolegów uległ lekkiemu wypadkowi" - relacjonował Filipek. - "Poślizgnął się na lodzie, wynosząc butlę z acetylenem. Uskarżał się na ból pleców i zespół ratownictwa medycznego zabrał go do szpitala."
Zdjęcia: Komenda Wojewódzka PSP w Warszawie
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie