
Zapyziały, brudny i zaśmiecony. Naznaczony na każdym kroku - pożal się Boże - „twórczością” przez duże „TFU” w wykonaniu wandali-graficiarzy, upstrzony ptasimi ekskrementami, Otwock - zarządzany przez PiS-owską władzę, jawi się jako typowy przykład słowiańskiej dezynwoltury.
Obserwuję go na co dzień, przemierzając trasę z domu do dworca PKP główną arterią miasta - ulicą Andriollego. I zwłaszcza teraz, kiedy drzewa i krzewy nie weszły jeszcze w okres wegetacyjny sprawia on nader przygnębiające wrażenie. I nie chodzi nawet w tym przypadku o jakieś elementarne podejście do estetyki przestrzeni miejskiej, z którą Otwock ma problem nie od dzisiaj, ale o to, że na jego ulicach jest po prostu… koszmarnie brudno! Dlatego pytam: gdzie są służby miejskie odpowiedzialne za utrzymanie czystości? Co robią urzędnicy, którzy - z ramienia miasta - powinni koordynować i sprawować nad nimi nadzór? Na co czekają? Halo! Drodzy Państwo - obudźcie się! Przyszła wiosna, pora zacząć generalne porządki! Inaczej jeszcze chwila, a utoniemy w powodzi wszelkiego rodzaju papierów, plastikowych torebek, opakowań po produktach, butelkach i zużytych maseczkach, których coraz więcej zalega na otwockich ulicach.
Nie dość, że Otwock znajduje się na niechlubnej liście najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, w których stężenie zanieczyszczeń powietrza aerozolami atmosferycznymi, co najmniej dwukrotnie przekracza zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia, to jeszcze za moment pobijemy kolejny rekord w rankingu… najbrudniejszych miast na Mazowszu. Stan czystości otwockich ulic nie wystawia pozytywnego świadectwa ani służbom odpowiedzialnym za porządek w mieście, ani jego prezydentowi, jako gospodarzowi.
Co tu dużo mówić… Estetyka Otwocka jest dramatyczna. Lata PRL-u odcisnęły piętno nie tylko na ogólnym wyglądzie aglomeracji, ale i guście jej mieszkańców. Przyzwyczailiśmy się do widoku blokowisk, dziurawych ulic, brzydoty i bylejakości. Po transformacji ustrojowej, istną plagą przestrzeni miejskiej tego podwarszawskiego miasteczka stała się reklama, która „zabanerowała” otwockie ulice. Zastanawiam się, co się z nami stało przez te wszystkie lata, że przestaliśmy zwracać uwagę na otoczenie, w którym żyjemy i że zaczęło nam być wszystko jedno. A przecież, kiedy zapytamy pierwszą z brzegu osobę, czy czuje się lepiej, kiedy wokół jest czysto i schludnie, to bez wahania odpowie, że to przecież oczywiste… Dlaczego w takim razie nasza przestrzeń publiczna pozostawia tak wiele do życzenia? Czy nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to co nas otacza, wpływa na nasze codzienne funkcjonowanie, samopoczucie i to - jak odnosimy się do innych? Wręcz przeciwnie! Trudno jednak o piękne skwery i zadbane chodniki, gdy dbałość o porządek kończy się na progu własnego mieszkania lub za bramą domu. Przykład jednak powinien iść z góry! O charakterze miasta decyduje przecież wspólna przestrzeń publiczna, a nie prywatna. A to oznacza, że sumienny i odpowiedzialny gospodarz powinien o nie zadbać.
Jako mieszkaniec Otwocka nie oczekuję od władz samorządowych i prezydenta Margielskiego w szczególności, robienia rzeczy niemożliwych. Nie domagam się również żadnych spektakularnych działań i pomysłów. Podobnie jak PR-owych konferencji, pełnych hurraoptymistycznych informacji na temat, ile to pieniędzy miasto wyda na inwestycje (swoją drogą gdzie są te pieniądze???) i jak już niebawem będziemy z niego dumni. Chciałbym, aby miasto, w którym mieszkam, było przede wszystkim zadbane, estetyczne i funkcjonalne. No i może żeby miało proste chodniki, a drogi, po których się poruszam, nie przypominały szwajcarskiego sera. Dużo oczekuję? Nie sądzę…
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie