
W grudniu 2021 r., tuż przed świętami, prezydent Otwocka wydał komunikat w sprawie możliwego skażenia wody gruntowej w części miasta. Zaniepokojonym mieszkańcom proponował przyłączenie się do miejskiej sieci wodociągowej i obiecywał wsparcie. Mogłoby się wydawać, że w tej sytuacji podłączenia będą realizowane przez OPWiK szybko i sprawnie. Niestety. Ponad rok czekała na wodę miejską jedna z mieszkanek.
Działania spółki miejskiej tak ją zbulwersowały, że postanowiła podzielić się swoją historią.
Wzburzenie i niepokój wielu mieszkańców Otwocka wywołał opublikowany na koniec 2021 r. przez prezydenta Jarosława Margielskiego komunikat. Włodarz podał w nim, że woda gruntowa w rejonie ulic Stefana Batorego, Tysiąclecia, Przeworskiej, Mazurskiej, Wiejskiej, Gorzowskiej, Zygmunta, Wesołej, Radosnej do Wawerskiej może być skażona i to od dawna. Mocno atakował poprzednie władze miasta za brak informowania mieszkańców o możliwym zagrożeniu dla ich zdrowia. Jednocześnie w kolejnych publikacjach proponował mieszkańcom ww. obszaru miasta, aby podłączali się do sieci wodociągowej.
Niepewność co do jakości wody, jak też zachęta ze strony władz miasta, zmotywowały jedną z mieszkanek ulicy Olszowej [imię i nazwisko znane redakcji] do wystąpienia z wnioskiem o podpięcie do miejskiej sieci wodociągowej. Dokument w tej sprawie złożyła w biurze Otwockiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji 28 lutego 2022 roku. Podanie zostało przyjęte i pani miała czekać na kontakt z “wodociągów”. Mijały jednak kolejne miesiące i nikt się nie odzywał w tej sprawie.
W październiku mieszkanka Olszowej postanowiła udać się osobiście do OPWiK i dowiedzieć, co stało się z jej wnioskiem i czy w ogóle ma szansę na przyłączenie do sieci miejskiej.
W biurze obsługi przyjął ją pan.
- Kazał mi poczekać, aby mógł znaleźć moje podanie. Gdy wrócił, potwierdził, że faktycznie podanie jest. Był zdziwiony, że od tamtej pory nikt się ze mną nie skontaktował.
Mieszkanka Olszowej też była zdziwiona, bo przede wszystkim oczekiwała na konkretną informację dotyczącą kosztów przyłączenia, których się obawiała.
- Myślałam, że to szybciej potrwa
- skomentowała.
Zdziwienie pracownika OPWiK nie przełożyło się bynajmniej na odpowiedź w krótkim czasie. Dopiero po kolejnych paru tygodniach 3 listopada pani otrzymała telefon z OPWiK. Umowę na realizację zaś udało jej się podpisać dopiero w ostatniej dekadzie grudnia 2022.
- Nawet gdy już sprawa ruszyła, o wszystko musiałam się upominać - opowiada. - Dzwonić, przypominać. Czasami pan kierownik po prostu nie odbierał ode mnie telefonów, wtedy tam jeździłam. Np. 20 grudnia dzwoniłam 6 razy, bo pan kierownik obiecał przesłać na e-mail umowę do podpisania i znów nie mogłam się doczekać…
Wreszcie się udało: umowa w sprawie przyłączenia do sieci wodociągowej została podpisana z terminem realizacji do 28 lutego 2023.
Robotnicy, którzy mieli przeciągnąć rurę wodociągową od ulicy na podwórko i do domu kobiety, stawili się 23 lutego. Niestety nie ukończyli pracy zgodnie z umową, a dopiero 2 marca. Tyle, że zakończyli swoje działania na przebiciu się do piwnicy budynku i zabezpieczeniu rury, licznika nie założyli.
Mieszkanka Olszowej czekała kolejny miesiąc, aby ktoś z OPWiK zainstalował wodomierz. Wreszcie - już w kwietniu - znów sama zadzwoniła do miejskich wodociągów, aby przypomnieć, że nadal brakuje licznika i ona nie ma dostępu do wody. To ponaglenie zadziałało i pracownik do założenia wodomierza przyjechał już następnego dnia.
Co nie oznacza, że od tego momentu mieszkanka już mogła korzystać z wody miejskiej.
- Nie zdawałam sobie sprawy, że oni robią przyłącze tylko do domu, a żeby mi leciała woda z kranu to jeszcze trzeba zadziałać we własnym zakresie.
Wezwany hydraulik dokończył przyłącze od ręki.
To niewiarygodne, że od momentu złożenia podania do chwili, gdy z kranów leciała miejska woda, mieszkanka musiała czekać znacznie ponad rok. I to w sytuacji ostrzeżeń o możliwym skażeniu wody!
A czy ostrzeżenie się potwierdziło? Jak opowiada mieszkanka Olszowej na początku 2022 r. rzeczywiście pobierana u niej była woda do badań. Ale na temat wyników nie otrzymała na piśmie żadnej informacji. Już pod koniec załatwiania sprawy przyłącza, zapytała o to pracownika OPWiK.
- Stwierdził, że wyniki analizy wody są dobre. Jednak żadnej ulotki ani pisma nie dostałam.
Przypomnijmy - sprawa możliwości skażenia i oburzenie na poprzednie władze miasta za rzekome zaniedbania zostały nagłośnione przez otwocki magistrat w mediach społecznościowych i w mediach ogólnopolskich. Dlaczego, gdy wyniki badań wody w studniach okazały się być dobre, żaden komunikat nie został wydany?
A może był? Przesłaliśmy z redakcji zapytanie do UM Otwock w tej sprawie. Po dwóch tygodniach przyszła odpowiedź podpisana przez wiceprezydenta Pawła Walo, w której informuje, że urząd potrzebuje jeszcze dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi. Powodem jest “niezwykle czasochłonna i angażująca pracowników konieczność pracy nad zgromadzeniem wnioskowanych dokumentów” “koniecznych” do udzielenia odpowiedzi – napisał wiceprezydent. Cóż, jeśli w UM nawet nie kojarzą, czy był komunikat nt. wyników badań, to najwyraźniej sama sprawa jakości wody nie była istotna...
Jak widać z historii mieszkanki Olszowej, to nie tylko nie było żadnego wsparcia ze strony miasta (tzn. UM), ale sama spółka miejska, której powinno zależeć na nowych klientach, nie wykazała się niczym dobrym. Wcale nie dziwne, że wiele osób mimo możliwości nie chce się podłączyć do sieci. I to nie tylko ze względu na wysokie koszty takiego przedsięwzięcia.
Kazimiera Zalewska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W takich sytuacjach zawsze jestem gotowy pomoc. 795928585
Faktycznie jest toskandalem aby tak długo to wszystko trwało urzędnicy w Otwocku są wyjątkowo opieszali cokolwiek załatwić trzeba czekać miesiącami na odpowiedż.