
Ponurzyca rozłożona szeroko pośród lasu nie przypomina w niczym tradycyjnej polskiej wsi. Dawni gospodarze nie budowali swoich osad wzdłuż głównej drogi a tworzyli rodzinne przysiółki oddzielone od siebie pagórkami, leśnymi ostępami. I tak jest do dziś. Tak więc nie po ulicach i numerach domów szuka adresata listonosz a po rodowych nazwiskach: Nowaki, Papizy, Szkolmaki, Mętraki, Galasy, Zagórzaki a też Kresy.
Z najwyższego pagórka, w słoneczny dzień, widać iglicę Pałacu Kultury i Nauki. Nie jest daleko. Ot, 20 kilometrów w prostej linii a samochodem około 40. Nic zatem dziwnego, że to urokliwe miejsce upodobali sobie mieszkańcy stolicy. Kupują działki albo opuszczone gospodarstwa i tu spędzają wolne od pracy dni a niektórzy osiedlili się na dobre. – W końcu dojazd do Warszawy nie jest tak bardzo kłopotliwy, za to krajobraz niepowtarzalny a powietrze czyste, sosnowe – tłumaczą. Zbierając materiał do reportażu natknąłem się na grupę młodzieży. Szła główną drogą i słuchała z uwagą swojej opiekunki. Niektórzy z młodych robili zdjęcia. Zagadnąłem skąd są. Usłyszałem, że z Bednarskiej Szkoły Podstawowej w Warszawie a przyjechali podziwiać malowniczo położoną wieś. Taką lekcję zaproponowała uczniom szóstej klasy wychowawczyni Marta Trybuła, która, jak się za chwilę dowiedziałem zna Ponurzycę od czterdziestu lat, bo ma tu działkę rodzinną i spędza na niej każdą wolną chwilę i wakacje. Teraz prowadzi klasę do stadniny koni a w planie ma być jeszcze ognisko z pieczonymi kiełbaskami przy dawnym budynku szkoły. Zajrzałem do niego. Zastałem trzy panie gorączkowo porządkujące korytarz i salę, w której jutro ma być celebrowana przez osieckiego księdza msza. – W każdy pierwszy piątek miesiąca odprawiana jest tu msza – wyjaśnia jedna z pań i nie przerywając mycia podłogi dodaje, bym się udał do Zofii Gajewskiej, która jest prezesem i może mi wiele o wsi i urządzanych w niej akcjach, powiedzieć. Nim jednak udałem się do pani Zosi, odwiedziłem Stanisławę Kalinowską. Tę, która przez dwadzieścia pięć lat walczyła z rządem o przynależność wsi do gminy Celestynów, a nie, jak postanowiły władze w 1975 roku likwidując powiaty, do gminy Osieck. Z petycją jeździła wraz z innymi kobietami nawet do Edwarda Gierka, do premiera Piotra Jaroszewicza, do wojewody...Udało się. Ponurzyca została wcielona do gminy Celestynów, w czym znacznie pomógł ówczesny wójt Tomasz Atłowski. Panią Kalinowską zastałem w dobrym zdrowiu i, jak zawsze, w dobrym humorze. – Co słychać? – zagadnąłem. – Od roku, panie Andrzeju, jestem bardzo zadowolona, bo do Ponurzycy zawitało słońce. – Widząc moje zdziwienie, natychmiast wyjaśnia: - Od roku, bo mamy wreszcie wójta, podobnie jak kiedyś pana Atłowskiego, który się o nas troszczy. Modlę się więc za jego zdrowie każdego dnia. I jestem zadowolona, bo mamy naszą iskiereczkę, Zosię Gajewską, która tę nieco uśpioną wieś rozruszała i pozwoliła uwierzyć, że jesteśmy dalej silni i zwarci. Ona, jej przyjaciele z fundacji, wójt Witold Kwiatkowski i mój syn, jako sołtys i rada – tworzą przebojową grupę działania, która ciągle coś organizuje i zdobywa fundusze na nowe zadania. Pewnie widział pan pokryty blachą poszkolny budynek, wyremontowaną werandę, odmalowane sale a na zewnątrz boisko do siatkówki i plac zabaw. To cieszy i daje satysfakcję – podkreśla była „wojowniczka”.
Wszyscy zakasali rękawy
Natchniony optymizmem, co do przyszłości wsi, poszedłem szutrową drogą pod las, gdzie mieszka od czterech lat z rodziną Zofia Gajewska. Sprowadziła się z mężem i dwójką małych dzieci z Warszawy, bo wspólnie uznali, że to najlepsze na świecie miejsce do życia.
- Było to jesienią 2013 roku. Z koleżanką, Edytą Dylak, przemierzałyśmy pieszo okolice naszej wsi z naszymi malutkimi córeczkami. Byłyśmy wtedy na urlopie macierzyńskim. I, jak to na spacerze, dużo rozmawiałyśmy. Szukałyśmy sposobu na ożywienie naszej lokalnej społeczności a także pomysłów na to, co mogłybyśmy robić dalej, po zakończeniu urlopu. I wymyśliłyśmy, że założymy fundację. W lutym 2014 została ona zarejestrowana pod nazwą: Fundacja Centrum Edukacji i Aktywizacji Społecznej (CEAS) – wspomina pani Zosia, częstując herbatą i ciastkami. - Pierwszym fundacyjnym projektem było wybudowanie placu zabaw w Ponurzycy, przy Starej Szkole. Pozyskaliśmy wówczas 15 000 zł na zakup i montaż urządzeń. Przy wielkim wsparciu mieszkańców Ponurzycy (przygotowanie terenu pod budowę placu) udało nam się osiągnąć nasz pierwszy lokalny sukces. On dał nam wiarę w to, że my także mamy realny wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, że od nas, jako społeczności lokalnej, także dużo może zależeć. Wiara we własne siły uskrzydla, więc na tym nie poprzestaliśmy. Dla CEAS ważna jest lokalna tożsamość, tradycja, relacje rodzinne i sąsiedzkie, dlatego stanęliśmy do kolejnego konkursu Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, by móc zrealizować projekt „Ponurzyckie Ślady”. Projekt trwał pół roku i w tym czasie wydaliśmy „Ponurzycką Kronikę”, która nawiązuje do przeszłości naszego sołectwa, do czasów powstania Starej Szkoły. Wybudowaliśmy zadaszoną altankę w parku przy Starej Szkole, zorganizowaliśmy dla dzieci i młodzieży warsztaty fotograficzne i wikliniarskie, wizytę studyjną dla chętnych mieszkańców do innej organizacji pozarządowej, działającej w Janowie Podlaskim.
Przy wsparciu Fundacji PZU, Gminy Celestynów, Gminnego Ośrodka Kultury w Celestynowie zorganizowaliśmy z grupą mieszkańców Ponurzycy piknik rodzinno - sportowy „Ponurzyca na sportowo”. Dzięki takim wydarzeniom poznajemy się bliżej, umacniamy w przekonaniu, że warto robić coś razem na rzecz wspólnego dobra.
Wiosną tego roku wygraliśmy kolejny projekt „Łączy nas idea taka: dach nad głową Ponuraka!”, który zgłosiliśmy w konkursie „Tu mieszam, tu zmieniam” Fundacji Banku Zachodniego WBK. Dzięki tym środkom (20 000zł), przy znaczącym wsparciu gminy Celestynów oraz indywidualnego sponsora, udało nam się przeprowadzić najpilniejszą potrzebę Starej Szkoły: remont dachu. Gdyby nie ta inwestycja budynek byłby za kilka lat prawdopodobnie nie do odratowania. A Stara Szkoła, ze swoją historią, wyglądem i klimatem to naprawdę wyjątkowe miejsce, które bliskie jest sercu nie jednego Ponurzyczanina, nie jednej Ponurzyczanki.
Ostatni nasz projekt „W Ponurzycy rodzinami grać w siatkówkę zamierzamy!” został zrealizowany w partnerstwie z Gminą Celestynów w ramach Programu „Wolontariat Rodzinny lokalnie” Fundacji PZU i Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce. Powstało latem tego roku boisko do gry w siatkówkę przy Starej Szkole. Nie powstało samo z siebie, lecz dzięki zaangażowaniu wielu ponurzyckich rodzin, które przygotowały teren pod budowę boiska, zamontowały potrzebny sprzęt i zorganizowały Turniej Piłki Siatkowej w Ponurzycy.
Aktualnie realizujemy wraz z fantastyczną i kreatywną młodzieżą gimnazjum w Celestynowie projekt „Ludzie dla zwierząt, zwierzęta dla ludzi” w ramach Programu „Równać Szanse” Polsko Amerykańskiej Fundacji Wolności. Partnerem w projekcie jest Gimnazjum z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Por. J. Czumy „Skrytego” oraz Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Celestynowie. Autorem wszystkich działań w projekcie jest młodzież, która zwraca uwagę społeczności lokalnej na problem bezdomności zwierząt, promuje postawy „pro zwierzęce” poprzez konkursy, psi wolontariat, spotkania, broszury, artykuły, psią adopcję, i wiele innych. Młodzież uczy się samodzielności, odpowiedzialności za swoje decyzje, planowania i angażowania innych w ważne sprawy.
Co przed nami? Już niebawem wystartujemy oficjalnie z konkursem fotograficznym, promującym najpiękniejsze miejsca naszej gminy. Jesienią planujemy wernisaż w Startej Szkole z udziałem m.in. laureatów konkursu, jego uczestników, szacownych członków honorowej komisji konkursowej. Ale nie zdradzam szczegółów póki co.
We wrześniu stanęliśmy do konkursu „Spółdzielnia Pomysłów” z nadzieją na pozyskanie środków na wyposażenie świetlicy w Starej Szkole. Wyniki w połowie października. Proszę trzymać kciuki – prosi moja rozmówczyni.
Razem, bo dla siebie
Wszystko, co robimy w ramach Fundacji CEAS, robimy wspólnie z mieszkańcami i sympatykami Ponurzycy. Bez nich żadne z działań, które wymieniłam wyżej nie miałoby sensu! Od razu przed oczyma mam sołtysa naszej wsi, Mirosława Kalinowskiego, który od początku nam sprzyjał i włącza się w każde społeczne działania na rzecz wsi. Anna Barejko, wice prezeska Fundacji, która napisała nie jeden budżet do projektów, motywująca dzieci i młodzież do podejmowania wspólnych inicjatyw, sama dając wspaniały przykład. Wojtek i Agnieszka Soszyńscy, to także dzięki nim Ponurzyca otworzyła się na świat. Wojtek, miłośnik ping ponga i długodystansowych biegów zaraża innych swoim sportowym duchem, współorganizował piknik „Ponurzyca na sportowo”, Agnieszka autorka większości projektowych haseł graficznych ilustracji i duch artystyczny. Szymczakowie, Barejko, Gajewscy, Kalinowscy, Chodkiewiczowie, Garwolińscy, Jaworowscy, Witakowie, Soszyńscy, Skolmowscy, Rodakowie - to rodziny, które zintegrowały się przy budowie boiska do gry w siatkówkę. Każdej z nich należą się oddzielne podziękowania. Nie sposób wymienić tu wszystkich -nawet nie byłabym w stanie. Ale mam nadzieję, że każdy z nas, mieszkańców i sympatyków naszej wsi czuje, że ma swój udział w tych małych lokalnych sukcesach. Pawle, pani Elżbieto, Michałku, Kasiu, Łukaszu, Wojtku, Edyto, Paulino, Bogdanie, Panie Macieju, Marku, Elu, Adamie, Ilono, Magdo, Pawle, Gabrysiu, Radku, Krzyśku, Sylwio, Tomku – wiecie, że to i o Was! – z uśmiechem wdzięczności wylicza prezes Gajewska.
Pożegnałem moją rozmówczynię, życząc udanych projektów a wracając do redakcji pomyślałem, że nie mieszkańcy Ponurzycy powinni, jak ongiś, spoglądać z tęsknotą na Pałac Kultury i Nauki, a warszawiacy z najwyższego piętra wypatrywać powinni ten uroczy zakątek gminy Celestynów i przyjeżdżać na grzyby, jagody a choćby tylko spacery.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie