
Ambicja i wola walki to za mało. Po emocjonującym i niesłychanie zaciętym meczu, MKS Karczew przegrał na własnym parkiecie z Koroną Handball Kielce 31 do 23 (9:18) i po trzech kolejkach I ligi piłki ręcznej kobiet zajmuje aktualnie 7. miejsce w tabeli.
Jeszcze zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek dający znak do rozpoczęcia spotkania, było wiadomo, że dla podopiecznych Grzegorza Ankiewicza nie będzie to łatwy pojedynek. Korona Handball Kielce to aktualny wicelider tabeli 1. ligi, a co za tym idzie - drużyna dysponująca dużym sportowym potencjałem i aspiracjami do gry w Superlidze. Nikt raczej nie miał wątpliwości, kto w tej rywalizacji występuje w roli faworyta, co ostatecznie potwierdziło się na karczewskim parkiecie.
Po zmarnowaniu przez karczewianki znakomitej okazji do wyjścia na prowadzenie w pierwszej minucie spotkania, inicjatywę na boisku przejęły kielczanki, by w 8. minucie pierwszej odsłony tej rywalizacji prowadzić z Karczewem już pięcioma bramkami. Dla odmiany, naszym dziewczynom wyraźnie nie szło… Biegały, starały się, stwarzały sytuacje, ale piłka, z jakimś podziwu godnym uporem, omijała bramkę rywalek. Wreszcie w 8. minucie, wynik meczu dla MKS-u otworzyła obrotowa Natalia Idziak, która sprytnym lobem trafiła do siatki - znakomicie dysponowanej tego dnia - Marty Szplit.
Kiedy wydawało się, że pozostałe trafienia to tylko kwestia czasu, kielczanki tak „zamurowały” swoją bramkę, że na kolejne trafienie przyszło czekać karczewiankom aż do 11. minuty. Zawodniczki Karczewa starały się nie tracić dystansu do swych rywalek i do 13. minuty nie pozwalały im odskoczyć więcej niż na trzy bramki. Gdzieś w okolicach połowy pierwszej odsłony spotkania, przewaga Kielc wzrosła jednak do 5 trafień, głównie za sprawą efektywnie grających rozgrywających, które bezlitośnie wykorzystywały do podwyższenia wyniku praktycznie każdą okazję i błąd karczewianek. Świetnie radząc sobie również w defensywie, skutecznie rozbijały ataki naszych piłkarek i nie pozwalały im dojść do czystych sytuacji strzeleckich. A kiedy już którejś udało się wykorzystać lukę i celnie rzucić na bramkę, to strzegąca siatki bramkarka Handballu „wyciągała” takie piłki, że można było tylko kręcić głową z podziwu. Swoją drogą, nie pamiętam już, kiedy ostatnio widziałem, tak dobrze grającą goalkiperkę. Jeśli dodam do tego, że większość rzutów kielczanek zza drugiej linii, kończyła w siatce Karczewa, to nic dziwnego, że dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy tablica świetlna pokazywała wynik 13 do 6 dla gości.
Nie można powiedzieć, że zawodniczki MKS-u w tym meczu grały słabo… Trudno im odmówić ochoty do gry, ambicji i woli walki. Nie oszczędzały się, walcząc z poświęceniem o każdy metr parkietu, ale kielczanki - co trzeba obiektywnie przyznać - były w tej rywalizacji, po prostu… lepsze. Efekt - 18 do 9 dla dziewczyn z Kielc, po pierwszej połowie spotkania.
W drugiej połowie meczu, kielczanki dalej konsekwentnie realizowały swój plan gry i punktowały na tyle skutecznie, że ich przewaga nad drużyną Karczewa w 16. minucie wzrosła nawet do 12 trafień. Od niepełna 18. minuty karczewianki podkręciły jednak tempo gry i zaczęły mozolnie odrabiać straty. W 20. minucie udało im się zmniejszyć różnicę do 10 bramek, by ostatecznie po trzydziestu minutach drugiej połowy ustalić wynik spotkania na 31 do 23 dla Korony Handball Kielce. Druga porażka Karczewa w tym sezonie stała się faktem.
Szansę na rehabilitację karczewianki będą miały już w najbliższą sobotę 14 listopada br., kiedy to rozegrają kolejne wyjazdowe spotkanie, tym razem z drużyną AZS Uniwersytet Warszawski. Czy uda im się odnotować drugie zwycięstwo w tym sezonie? Czas pokaże. Ja w każdym razie trzymamy kciuki!
Aktualna tabela 1. ligi kobiet w piłce ręcznej
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie