
W sobotnim meczu na własnym parkiecie, MKS Karczew pokonał UKS Varsovia II Warszawa 36:16 (15:7). To już szóste z rzędu zwycięstwo podopiecznych trenera Grzegorza Ankiewicza w rozgrywkach (III grupy) 2. ligi piłki ręcznej kobiet, w której aktualnie gra karczewski zespól po rezygnacji z rywalizacji na zapleczu PGNiG Superligi. O tyle ważne, że umacnia karczewianki na pozycji lidera i jest kolejnym krokiem do zdobycia mistrzostwa grupy.
Karczewskie szczypiornistki prowadzone przez Piotra Biernackiego nie przystąpiły do rozgrywek 1. ligi piłki ręcznej kobiet w sezonie 2022/2023, chociaż rok wcześniej odniosły w tych zawodach spektakularny sukces, zajmując miejsce tuż za podium.
Na przeszkodzie stanęły pieniądze, a raczej ich brak, o czym zadecydowali prawicowi, karczewscy radni, obcinając zaplanowane w budżecie środki na promocję, z których finansowany był zespół w tych rozgrywkach. „Brak dofinansowania drużyny seniorskiej, że strony miasta i gminy spowodował, że klub nie był w stanie pokryć kosztów zgłoszenia i utrzymania zespołu w 1. lidze. W tej sytuacji kilka zawodniczek przeszło do innych klubów, a inne postanowiły zakończyć karierę… Zaprzepaszczono (tym samym - przyp. red.) kilkanaście lat pracy zawodniczek, trenerów, ludzi i firm wspierających działalność klubu...” - napisano na profilu klubu na Facebook-u po zakończeniu ubiegłorocznych rozgrywek. I nie ważne, że budżet, którym dysponował MKS był kilkukrotnie niższy od tego, jakim mogły rozporządzać rywalki plasujące się na gorszych miejscach w tabeli i że swą postawą na pierwszoligowych boiskach, karczewska drużyna szczypiorniaka wywalczyła prestiżowe miejsce w dwudziestce najlepszych klubów seniorskich w Polsce. Niekorzystne decyzje, które zapadły w sprawie finansowania klubu skutecznie wybiły z głowy młodym zawodniczkom ich sportowe ambicje i marzenia o kolejnych sukcesach w 1. lidze.
Ale MKS Karczew nie poddał się, gra dalej i pisze nową historię… Co prawda - w niższej klasie rozgrywkowej, ale skutecznie udowadnia swymi sukcesami, że sport stawia wyżej niż „polityczne gierki”. Przebudowana drużyna, która stanowi połączenie młodości z ligowym doświadczeniem, prowadzona przez prezesa klubu i jednocześnie trenera - Grzegorza Ankiewicza, świetnie otworzyła nowy sezon, wygrywając w październiku ubiegłego roku z MKS Dwójka Łomża aż 40:24. Później przyszło wysokie zwycięstwo z KPR Białystok: 41:15 i pierwsza wygrana na wyjeździe z UKS Varsovia II Warszawa, wynikiem 35 do 18. W końcu, cenne zwycięstwo u siebie, w meczu na szczycie, z zajmującym drugie miejsce w tabeli, SMS-em Lublin: 32:28. I pierwsza, tegoroczna wygrana na parkiecie MKS Łomża: 35 do 18.
Nic więc dziwnego, że przed rewanżowym meczem z drużyną z Warszawy, karczewscy kibice nie mieli wątpliwości kto będzie faworytem tego spotkania. MKS Karczew z pięcioma zwycięstwami na koncie prowadził przecież w tabeli mając na swoim koncie 15 pkt. oraz korzystny bilans 183 zdobytych do 103 straconych bramek.
Lepiej w mecz weszły karczewianki, otwierając jego wynik już półtorej minuty po jego rozpoczęciu. Warszawianki - co prawda - ambitnie odpowiedziały chwilę później, doprowadzając do wyrównania w 4. minucie, ale po kolejnych trzydziestu sekundach ponownie na prowadzenie wyszły szczypiornistki z Karczewa i nie oddały go już do końca pojedynku. Podopieczne Tomasza Lubasa, który prowadził w tym meczu miejscową drużynę, z każdą upływającą minutą rozpędzały się coraz bardziej. Dość powiedzieć, że już w 16. minucie spotkania prowadziły z przyjezdnymi 9 do 4.. O ile jeszcze w pierwszym kwadransie gry warszawianki próbowały gonić wynik i stawiać skuteczny opór gospodyniom, o tyle dalej, było już… tylko gorzej! Przewaga naszych dziewczyn rosła i ostatecznie pierwsza odsłona meczu zakończyła się rezultatem 15:7 dla Karczewa. Co ciekawe, karczewskie szczypiornistki raczej nie podkręcały tempa gry, starały się za to wykorzystywać maksymalnie błędy swych przeciwniczek, przechwytując ich niedokładne podania i wykorzystując błędy w obronie.
Druga połowa to wciąż nieustanny napór Karczewa na bramkę Varsovii, który potwierdzała ilość trafień na koncie i wynik meczu wynoszący w 6. minucie już 20 do 9. Trudno odmówić ambicji szczypiornistkom z Warszawy, które starały się odrabiać straty, ale na dynamicznie i skutecznie grające tego dnia karczewianki, to było zdecydowanie za mało. A szybko wyprowadzane indywidualne ataki na bramkę w wykonaniu skrzydłowej Oli Gałązki oraz rozgrywającej Mai Olszanki, prawie za każdym razem, kończyły się celnymi trafieniami. Liderki tabeli systematycznie podwyższały swoją przewagę na parkiecie, pozbawiając swe rywalki ochoty do gry i pokazując im kto w tym pojedynku jest lepszy. Dobrze grające w obronie i skuteczne w ataku, karczewskie dziewczyny były nie do zatrzymania. W niespełna 19. minucie, przewaga bramkowa MKS-u wynosiła już 29 do 11.
W całym meczu należy podkreślić dobrą postawę na boisku przede wszystkim Mai Olszanki, która dysponowała w sobotę naprawdę doskonałą dyspozycją strzelecką, wirtuozerskie rzuty na bramkę Oli Gałązki, która w indywidualnych rajdach na bramkę gościń nie miała sobie równych, jak również udane akcje w wykonaniu Dominiki Baran, Natalii Barańskiej i Poli Janowskiej oraz sióstr Agnieszki i Zuzanny Bąbik.
Ostateczny wynik meczu mógł być więc tylko jeden… MKS Karczew wygrał spotkanie z Varsovią II Warszawa, różnicą dwudziestu trafień, 36 do 16, odnotowując w rozgrywkach 2. ligi, szóste zwycięstwo z rzędu. Wygrał wysoko, dwudziestoma bramkami, wykonując w ten sposób kolejny krok w stronę mistrzostwa (III grupy) 2. ligi. Pytanie tylko - co dalej? Czy zakładając teoretycznie, że wygra tegoroczne rozgrywki i awansuje o level wyżej, będzie mógł zagrać w 1. lidze? Czy znów na przeszkodzie staną pieniądze???
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie