
Choć od wyborów parlamentarnych minęło już kilka miesięcy, obraz współczesnej Polski wciąż przypomina… „krajobraz po bitwie”. Histeryczne reakcje zwycięskiej, ale nieposiadającej większości do sprawowania władzy Zjednoczonej Prawicy to dowód na to, jak trudno byłym rządzącym pogodzić się z wyrokami większości i prawami demokracji. W szeregach prawicy rośnie rozgoryczenie, puszczają nerwy, a niektórzy jej członkowie - tak jak prezydent Otwocka - rzucają partyjnymi legitymacjami.
Do tego jeszcze brak planów na przyszłość i topniejące poparcie wyborców, stawiają - pod dużym znakiem zapytania - dobry wynik w zbliżających się wyborach samorządowych.
Codziennie czytamy w mediach o kolejnych, pis-owskich pomazańcach, którzy stracili „tłuste posady”, a „genialny strateg z Nowogrodzkiej” pogubił się już na tyle, że plecie, co mu ślina na język przyniesie. Ostatnio zaszokował opinię publiczną stwierdzeniem, że… „sejm nie istnieje”. Patrzą na to z dużym zażenowaniem nie tylko jego polityczni konkurenci, ale nawet partyjni koledzy. Przemysław Saleta, znany ze swojego negatywnego stosunku do poprzedniej władzy, tak skomentował to w mediach społecznościowych: "Kto w końcu nazwie rzeczy po imieniu i powie głośno, że Kaczyński jest niepoczytalny?!” No, cóż…Tak dalece może się nie posuwajmy, ale że wypowiedziane przez niego słowa, to „duby smalone i koperczaki” jak się onegdaj mówiło, to fakt!
Na fali wprowadzanych zmian, pisowscy działacze - o ironio - przypomnieli sobie o… Konstytucji. I to prawdziwy szok, bo jeszcze niedawno można było odnieść wrażenie, że ustawa zasadnicza nie przedstawia dla nich żadnej wartości. Dobrze, że poszli po rozum do głowy, bo dzięki temu może uda się naprawić to - co sami zepsuli i co powoduje chaos i anarchię. A jest tego niemało.
Nasz kraj, po dwóch kadencjach PiS-u i jego koalicjantów, jako żywo, przypomina mityczną Stajnię Augiasza, która woła o generalne porządki. To zadanie niełatwe i co tu dużo mówić na pewno nieprzysparzające popularności obecnej władzy. Przynajmniej na razie. Ale bez trudnych, a nierzadko radykalnych działań, nie ma nawet co marzyć, że coś zmieni się na lepsze. Nie przywrócimy normalności i szacunku dla prawa, nie odzyskamy też autorytetu oraz zaufania do Polski na arenie międzynarodowej. Reformami muszą zająć się ludzie kompetentni i co najważniejsze - racjonalnie myślący, bo żeby kreować rzeczywistość, trzeba mieć o tym pojęcie. Świat zmienia się szybciej niż nam się wydaje. Staje się coraz bardziej wymagający i niesie nowe wyzwania. Geopolityczne, społeczne i demograficzne. Nie sprosta im bezdzietny kawaler, który uważa, że politykę rodzinną trzeba prowadzić tak, aby posiadanie dzieci było „w modzie”. Nie zrobi tego również ekscentryczna pani profesor, która na temat związków partnerskich ma tak zacofane poglądy, że na kilometr zalatuje od nich naftaliną. Towarzysze z Prawa i Sprawiedliwości muszą w końcu zrozumieć, że trzeba zmienić woźnicę na koźle i oddać lejce komuś innemu… W przeciwnym razie bowiem, trudno będzie im nawet marzyć o jakiejkolwiek politycznej przyszłości.
Pisowscy aparatczycy szybko zapomnieli o aferach i skandalach, jakie towarzyszyły ich obozowi władzy. Budowany konsekwentnie, przez ostatnie osiem lat przez Nowogrodzką, partyjno-biznesowy układ, kierujący się zasadą: „tyle naszego, ile weźmiemy”, przerwały wybory parlamentarne i niezadowolenie z takiego stylu sprawowania władzy wyrażone przez większość społeczeństwa.
W zbliżających się wyborach samorządowych pozostaje mieć nadzieję, że wybierzemy ludzi mądrych, którzy będą potrafili zapewnić naszym małym Ojczyznom stabilność i rozwój. Również na naszym rodzimym podwórku, w Otwocku. Jarosław Margielski, który - jak zapowiedział - będzie ubiegał się o urząd prezydenta miasta, zrezygnował z partyjnej przynależności i ogłosił, że wystartuje jako bezpartyjny. Czyżby był rozczarowany stylem sprawowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, której był członkiem??? Naprawdę? A może to tylko zwykły… koniunkturalizm i sprytny sposób na przyciągnięcie większej ilości wyborców? Nie dajcie się na to nabrać. Lis nawet „farbowany” zawsze pozostanie lisem.
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ha, "Reformami muszą zająć się ludzie kompetentni" - o to to, tylko że obecna władza nie jest lepsza. Póki co, zamiast chociażby próbować realizować swój plan 100 punktów na 100 dni, to głównie przejmuje kolejne resorty i spółki wg własnego widzimisię z politycznego nadania z równym pogwałceniem prawa co ich poprzednicy. A o niezależnych rekrutacjach na stanowiska też sobie można sobie pomarzyć.