
Ze zdziwieniem i niesmakiem obserwuję rosnącą w ostatnich miesiącach aktywność polityczno-samorządową eksprezydenta Otwocka - Pana Sławomira Dąbrowskiego. Tą wzmożoną aktywność w akcjach protestów i poparcia działań niektórych radnych i Komisji Rady Miasta Otwocka, pro lub pseudo ekologicznych organizacji społecznych w sprawach dotyczących składowisk śmieci (Sater i inne), planów budowy oczyszczalni ścieków w Józefowie, planów rozwojowych OPWiK i paru innych lokalnych konfliktowych problemów opisują lokalne media.
Ostatnio taką głośną sprawą była awantura z dnia 23 grudnia 2015r. pomiędzy grupą radnych Otwocka z rządzącej koalicji, wspieranych przez kilku innych mieszkańców Otwocka, z naszym bohaterem S. Dąbrowskim na czele a Prezydentem Z. Szczepaniakiem. Przyznam, że dla mnie, jako wieloletniego radnego Otwocka (12 lat - w tym dwie kadencje w latach 1994-2002, gdy pełnomocnikiem Prezydenta Zyguły a później Prezydentem był S. Dąbrowski – współzałożyciel firmy Sater Parachini - obecnie Sater), udział i szpanowanie z protestacyjnymi napisami jest nie tylko dziwny, ale i żałosny. Pamiętam, jak w latach 1994-98 Pan S. Dąbrowski lubił afiszować się w wojskowym mundurze moro i podkutych butach wojskowych, z głośnym ongiś epizodem z użyciem broni (nie Broni-sławy lecz pistoletu).
Czy Pan S. Dąbrowski pamięta z okresu, gdy siedział w “miejskim fotelu”, o manifestacjach protestacyjnych pracowników podległego miastu MZO?
Po okresie karencji w publicznej działalności po niezbyt chwalebnych okolicznościach rezygnacji z funkcji Prezydenta Otwocka w kadencji 1998-2002 Pan S. Dąbrowski uznał, że przyszła pora na pokazanie się na salonach otwockiej polityki i stał się nieprzejednanym, jedynie sprawiedliwym i wszechwiedzącym, krytykiem działania administracji otwockiego samorządu z Prezydentem Z. Szczepaniakiem na czele wykorzystując do tego permanentny jego konflikt z rządzącą w Radzie Miasta pro-PIS-owską koalicją. Spory te dotyczą funkcjonowania wysypiska odpadów „Sater”, różnych zamierzeń inwestycyjnych (m.in. modernizacja otwockiej oczyszczalni ścieków, spalarnia, budowa oczyszczalni ścieków w Józefowie). Pomijając aspekty polityczne i nie przesądzając o tym, kto ma rację w tych „przepychankach”, uważam, że - kto jak kto - ale były Prezydent Otwocka Pan S. Dąbrowski nie ma moralnego prawa do krytyki i kreowania się do roli jedynego sprawiedliwego i wszechwiedzącego uzdrowiciela w rozwiązywaniu ważnych i często kontrowersyjnych problemów naszego miasta.
Jako wieloletni radny, v-ce Przewodniczący Rady Miasta i Przewodniczący wielu ważnych Komisji Rady Miasta w latach 1994-2006 miałem wystarczająco dużo czasu i możliwości obserwacji samorządowych „dokonań i sukcesów” Pana S. Dąbrowskiego i ich sprawiedliwej oceny.
Mimo upływu czasu i normalną w moim wieku pogarszającą się pamięcią, moje szare komórki zapamiętały wiele, choć zapewne nie wszystkie kontrowersyjne „dokonania i sukcesy” Pana Dąbrowskiego lub z jego znaczącym udziałem, w okresie, gdy był Pełnomocnikiem i „prawą ręką” Prezydenta A. Zyguły (lata 1994-98) i Prezydentem (lata 1998-2001).
Nie ulega żadnej wątpliwości, że Pan S. Dąbrowski jako Pełnomocnik Prezydenta miał aktywny udział w kreowaniu ostatecznego kształtu umowy Spółki Miasto-Sater Parachini, reprezentował miasto w jej władzach i, jak pamiętam, był gościem tej firmy w Paryżu, gdzie zapoznawał się z funkcjonowaniem jej wysypisk. Nie pamiętam by po powrocie zgłaszał na forum Rady Miasta lub właściwych Komisji jakieś istotne zastrzeżenia w tej kwestii.
Był taki okres, gdy Zarząd Spółki Sater (nazwa i udziałowcy się zmieniali) dążąc do znacznego podniesienia umownego limitu składowania, zapraszał niektórych najbardziej opiniodawczych radnych (parami) na „obiadki” do jednego z ekskluzywnych francuskich hoteli w Warszawie (ja byłem tam zaproszony wraz z Tadeuszem Mojsą - Przewodniczącym Rady Miasta). Rozmowy w trakcie tych obiadków, które miały “zmiękczyć” stanowisko radnych w kwestii zwiększenia limitu składowania, nie przyniosły efektu. Doprowadziliśmy do tego, że nadmiar przyjmowanych przez Spółkę „Sater” odpadów był wywożony do ich innego wysypiska w odległym mazurskim Kętrzynie. Nie przypominam sobie, by wtedy Pan S. Dąbrowski był aktywnym krytykiem działań „Satera”, podobnie jak inni przedstawiciele Urzędu Miasta we władzach Spółki.
Gerard Jan Wołodźko
(wieloletni radny, działacz społeczny i polityczny)
O innych “sukcesach” samorządowych eksprezydenta wkrótce
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie