
Czy zauważyliście, jak politykom łatwo przychodzi odrzucenie pomocy finansowej, gdy to nie oni na niej by głównie skorzystali, a mogliby skorzystać również oponenci i się co gorsze wzmocnić? Niestety ludzie wybrani, aby reprezentować interesy wszystkich obywateli, nieraz na pierwszym miejscu stawiają interesy swojej partii, swojej władzy. Robią tak politycy różnych opcji. Niestety obecnie rządząca partia PiS prowadzi takie polityczne gry na każdym szczeblu - lokalnie i w kraju. Coraz bardziej ryzykowne…
• Otwock: odrzucenie przyznanych środków na rewitalizację w ramach Restaura
• Prezydent i premier nie chcą niemieckiej pomocy medycznej
• Premier negocjuje korzystny dla Polski budżet UE, a w krótkim czasie chce go wetować
Weźmy przykład Otwocka - w 2016 roku ówczesny przewodniczący rady miasta Jarosław Margielski (PiS) oraz koleżanki i koledzy z jego opcji (z pomocą niestety niezależnych) odrzucili już przyznane ponad 1,4 mln zł na rewitalizację centrum miasta z unijnego projektu Restaura. Argumentacja była taka, że to tylko pieniądze na sporządzenie dokumentacji, stworzenie podręczników postępowania PPP, że skorzystaliby przede wszystkim urzędnicy na wyjazdach zagranicznych (projekt dotyczył czterech krajów UE i grupy robocze spotykały się także poza granicami kraju).
– Po co mieszkańcom kolejne wizualizacje i analizy planistyczne - mówił w 2016 Jarosław Margielski (Liderzy Innowacyjności, 08.2016). Jak twierdził, Otwock ma już Lokalny Plan Rewitalizacji, a najpierw trzeba przeprowadzić aktualizację miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. W nim zostanie określone jaki kształt mają mieć budynki w centrum, jaką wielkość kolorystykę i przeznaczenie. Jak zapowiadał nowy plan będzie uchwalony w 2017 roku. Cóż - po czterech latach, w tym dwóch rządów Margielskiego jako prezydenta, nowego planu zagospodarowania Centrum wciąż nie ma. Nie ma też oczywiście żadnych dokumentów, ustalonych mechanizmów współpracy prywatno-publicznej dla celu rewitalizacji miasta, co miało być m.in. wynikiem udziału w projekcie Restaura. Dotacja unijna dla Otwocka miała wynieść ponad 350 tys. euro (ok. 1,4 mln zł), udział finansowy miasta zaś - 200 tys. zł (a możliwe, że nawet tylko ok. 80 tys. przy dodatkowym, obiecanym wsparciu z ministerstwa rozwoju). Środki te były nawet zarezerwowane w budżecie Otwocka, ale radni pod kierownictwem przewodniczącego powiedzieli “nie”. Kto skorzystał na takiej grze? Być może łatwiej ocenić kto stracił - oponent. Ekipa ówczesnego prezydenta była przez długi czas, intensywnie zaangażowana w przygotowywanie czegoś co nie przyniosło żadnego rezultatu…
Patrząc na ostatnie działania władz pod kierownictwem PiS, widać iż Jarosław Margielski to oddany syn swojej partii. O co chodzi?
Na początku listopada br., gdy w zatrważającym tempie rosła liczba zakażeń koronawirusem, pomoc w walce z pandemią zaoferował prezydent Niemiec. Chodziło o wsparcie medyczne i to w momencie, gdy były bardzo realne obawy o to czy polski system zdrowia da radę objąć opieką wszystkich potrzebujących. Jednak zadziwiająco polski prezydent i premier odrzucili ofertę pomocy. Ze wsparcia niemieckiego w walce z covidem skorzystały Włochy, Hiszpania, Francja i Czechy. Nasze władze butnie uznały, że pomoc jest nam niepotrzebna... Dlatego, że z Niemiec?
Pamiętamy z historii jak po II wojnie światowej Stalin odmówił pomocy gospodarczej, którą oferowały USA w ramach planu Marshalla. Nie pozwolił też Polsce skorzystać z tych funduszy, dzięki którym kraje zachodniej Europy, łącznie z Niemcami zachodnimi, stosunkowo szybko odbudowały swoje gospodarki. My przez wiele dekad gremialnie z trudem wiązaliśmy koniec z końcem. Powody tamtej odmowy były ideologiczne, ale Stalin też wiedział, że dla “swoich” wystarczy środków na dostatnie życie, reszta miała pozostać biedna, bo takimi łatwiej rządzić.
Dziś gdy słyszę, że rząd chce wetować budżet europejski i Fundusz Odbudowy, to szlag człowieka trafia. Latem br. premier Morawiecki wrócił z negocjacji w Brukseli jak król - dumny z wywalczenia dla kraju wielkiego wsparcia unijnego (ponad 160 mld euro), a dziś oznajmia wszem i wobec, że te niedawne uzgodnienia chce wetować! Znów z rzekomych powodów ideologicznych - jakoby zagrożonej suwerenności - możemy stracić szansę na środki poprawiające jakość życia na szeroką skalę. Cóż, przez te kilka lat rządów PiS zdążył poprzejmować dobre posadki - oni i ich poplecznicy nie ucierpią. Jeśli w wyniku weta Polska nie dostanie środków z UE, albo zostaną one zablokowane na kilka kolejnych lat negocjacji, to zwijać się będą małe i średnie firmy, które obecnie funkcjonują głównie dzięki funduszom unijnym. Jak w czasie kryzysu wynikłego z pandemii można narażać kraj na utratę jakichkolwiek funduszy z UE? Miejmy nadzieję, że to tylko gra i premier jednak zagłosuje “za” budżetem UE.
Kazimiera Zalewska
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie