
XXII Sesja Rady Miejskiej w Karczewie w poniedziałek, 21 września w całości była poświęcona inicjatywie obywatelskiej, której celem jest przeprowadzenie referendum odwołującego Radę. Na sesji obecni byli mieszkańcy, którzy ją rozpoczęli. Konfrontacja nie była łatwa, pełna kłótni i ostrych słów, co też utrudniało odbiór zwykłemu słuchaczowi. Zażarta, ponad czterogodzinna dyskusja zakończyła się w późnych godzinach wieczornych, jednak nie przyniosła przełomu - każda ze stron stała twardo przy swoich racjach.
• Przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Żelazko w długim wstępie krytykuje argumenty inicjatorów referendum, przed udzieleniem im głosu.
• Inicjatorzy referendum stwierdzają, że formuła dyskusji prowadzi do konkluzji, iż będzie to nieuczciwa debata.
• Kolejna dyskusja nt. bezpłatnego autobusu i karty mieszkańca - bez konsensusu.
• "Tu nie jest zrobione i tu nie jest zrobione, i w ogóle nie doszliście do porozumienia, dlatego chcemy Was wywalić" - tak podsumowuje działania radnych jeden z inicjatorów referendum.
• Po sesji - wielu mieszkańców gratulujących inicjatywy, wielu sfrustrowanych brakiem porozumienia.
Na początek przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Żelazko zwrócił się do wszystkich zebranych. Ilość czasu, jaką przeznaczył na “wstęp”, już wzbudziła kontrowersje, o czym będzie mowa za chwilę. Stwierdził m.in., że w sytuacji trudnej finansowo spowodowanej pandemią koronawirusa ważne jest rozsądne wydatkowanie publicznych pieniędzy. Dodał, że za słuszne uważa przeprowadzenie merytorycznej dyskusji. I w tym momencie głos postanowił zabrać jeden z radnych. Doszło do pierwszych utarczek słownych.
„Kto Panu takie ładne przemówienie napisał?” - zwrócił się radny
„Sam sobie napisałem” - odpowiedział Piotr Żelazko
„Pan Tomek, czy nie?” - dopytywał radny
„Panie radny, a kto Panu pracę załatwił w spółce komunalnej?”
„W spółce komunalnej? Myślę, że Pan wie, w jaki sposób pracę dostać...”
Przez kilka minut jednocześnie głos zabierali przedstawiciele każdej ze stron sporu, po czym przewodniczący zdołał skończyć swoje wystąpienie mówiąc, że argumenty inicjatorów referendum są pełne niedomówień czy zniekształceń. Wskazywał choćby, że autobus na linii Glinki-Góra Kalwaria rozszerzono właśnie z inicjatywy radnych o sołectwo Glinki. Na zarzut braku poparcia dla remontu ul. Sikorskiego, przewodniczący Żelazko odpowiedział, że radni zabezpieczyli pieniądze na szereg innych ulic, które w przeciwieństwie do wspomnianej wyżej, nie mają żadnej nakładki asfaltowej. Z kolei w sprawie „blokady darmowego autobusu do Otwocka” Piotr Żelazko zwrócił uwagę, że w lutym na komisji rozwoju radni podjęli jednogłośnie decyzję. Uznali wówczas, że temat tej komunikacji będzie poruszony, wtedy gdy znane będą szczegóły Karty Mieszkańca (część radnych twierdzi, że miało to być we wrześniu) zaproponowanej przez burmistrza Rudzkiego.
W tym momencie mecenas gminy stwierdziła, że Piotr Żelazko „odwraca kolejność”, gdyż najpierw powinien wysłuchać tego, z czym przeszli do radnych inicjatorzy referendum, a dopiero następnie odnosić się do tego, co oni przedstawili. Zdaniem mecenas przewodniczący Rady zdążył odnieść się do sprawy w swoim rozbudowanym wstępie do dyskusji z obecnymi na sali przedstawicielami inicjatywy obywatelskiej.
Pierwszy z grupy inicjatorów referendum, Adam Trzaskowski, który zabrał głos, pytał, czy zasady są równe dla wszystkich, bowiem pojawił się spór już o kwestię przedstawienia się z imienia i nazwiska. Piotr Żelazko z racji – jak powiedział – pełnienia funkcji publicznej robić tego nie musi. Trzaskowski – gdy już się przedstawił – stwierdził, że na przewodniczącego RM głosowało 283 wyborców, a oni mają już ponad 1100 podpisów za referendum. Kolejny - pełnomocnik inicjatywy, Rafał Ziółkowski, podobnie jak jego poprzednik, uznał, że Żelazko, swym długim wstępem, złamał statut gminy. Ocenił, że formuła dyskusji nie jest właściwa, a sposób zwołania sesji i niezwykle krótki termin wskazuje, że może to być nieuczciwa debata. Ziółkowski wskazał też, że kulminacyjnym momentem, który „przelał czarę goryczy” było nieudzielenie absolutorium za rok 2019 burmistrzowi Rudzkiemu. W ocenie chcących odwołać urzędującą Radę Miejską w Karczewie jej członkowie działają na szkodę gminy. Przykładem tego jest chociażby bezpłatna linia Karczew-Otwock. Chodzi tu o odrzucenie przez radnych środków finansowych na ten autobus. Dodali, że łączy się to także z opóźnieniem uruchomienia komunikacji na trasie Glinki-Góra Kalwaria. Innym podejmowanym argumentem było odrzucenie uchwały dotyczącej włączenia Grupy Remontowej do Urzędu, co dałoby 250 tys. zł oszczędności rocznie. Pełna treść odczytanego na sesji oświadczenia dostępna jest tutaj.
Treść oświadczenia inicjatorów referendum
Dyskusję nad każdym z poszczególnych zarzutów zaproponował przewodniczący Piotr Żelazko. I tak dla przykładu, w sprawie autobusu Karczew-Otwock głos zabrał radny Artur Laskus (PiS). Zapytał on Rafała Ziółkowskiego o to, jak miałaby wyglądać bezpłatna komunikacja od września, skoro nadal nie funkcjonuje Karta Mieszkańca. Inicjator referendum odpowiedział, że gdyby radni uchwalili na nią środki, to byłoby „motorem” do uruchomienia tego rozwiązania. Piotr Kwiatkowski z komitetu Michała Rudzkiego „Razem dla gminy Karczew” bronił Karty Mieszkańca. Powiedział, że trwa oczekiwanie na możliwość uruchomienia przetargu na tę linię, ale zależne to jest również od decyzji pozostałych radnych. Iwona Sieczka (Twoja Wspólnota Samorządowa) zwróciła się do Rafała Ziółkowskiego z pytaniem o gminną komunikację. Inicjator referendum mówił bowiem o tym, że nie ma autobusu w niedziele w Karczewie, więc radna dopytywała, co sądzi o tym, że na terenach wiejskich niekiedy nie ma transportu od poniedziałku do soboty.
Do pewnej refleksji skłonił się natomiast kolejny z inicjatorów zbiórki podpisów pod odwołanie Rady. Powiedział do karczewskich radnych w ten sposób: „Ja bym wolał, kiedy przyjeżdżam z pracy z Warszawy do Karczewa, żeby się okazało, że jest jedna ulica zrobiona, druga, trzecia, że doszliście do porozumienia. A ja przyjeżdżam do Karczewa i się okazało, że tu nie jest zrobione, tu nie jest zrobione i w ogóle nie doszliście do porozumienia, dlatego chcemy Was wywalić”. Dodał, że wszyscy radni zebrali mniej głosów niż burmistrz, dlatego też jego nie chcą usunąć z urzędu. Dostrzega też aktywność Michała Rudzkiego na portalach społecznościowych, gdzie informuje o pozyskiwanych środkach dla gminy.
Cała ta długa dyskusja nie przyniosła większego przełomu, jakiegoś kompromisu. W sieci nie zabrakło po niej mnóstwa komentarzy mieszkańców gminy. Z jednej strony gratulowali oni inicjatorom, inni już niekoniecznie, niektórzy pytali też o brak obecności burmistrza na sesji. W tym miejscu dodajmy, że Michała Rudzkiego nie było, ponieważ – jak sam napisał – nie otrzymał takiego zaproszenia. Były także głosy wśród internautów świadczące o tym, że oglądanie tej sesji to kilka godzin straty z życia. Przykra refleksja, ale jest w niej sporo prawdy.
Jedna z komentujących osób napisała: „Może wreszcie zacznie ktoś mówić, działać i pisać na rzecz wspólnego dobra a nie przeciwko czemuś lub komuś... Widać to i w radzie i w społeczności...W zasadzie każda inicjatywa - odgórna czy oddolna ma na samym początku więcej wrogów niż sprzymierzeńców.... w taki sposób nie za wiele można zdziałać...” A zatem, czy uda znaleźć się to dobro? Czy wciąż będzie to wyglądało tak: w jednym okopie aplauz, a w drugim rzucają granatami, a potem w drugim okopie aplauz, a w pierwszym rzucają granatami? I tak w kółko...
Sebastian Rębkowski
PS. Więcej o ostatnich wydarzeniach z Radą Miejską w Karczewie w roli głównej także tutaj:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie