
W sobotniej kolejce 1. ligi kobiet w piłce ręcznej, w pięknej hali Mareckiego Centrum Edukacyjno-Rekreacyjnego, podopieczne Piotra Biernackiego rozegrawszy bardzo dobre spotkanie, wygrały wysoko z KPR Marcovią ROKiS, 34 do 20. Było to już trzecie zwycięstwo MKS-u Karczew w tym sezonie, dzięki któremu, po pięciu rozegranych meczach, zespół awansował na 5. miejsce w tabeli.
Po nieco pechowym pojedynku z MKS AZS UMCS Lublin rozegranym tydzień wcześniej, w którym karczewianki przegrały na własnym parkiecie tylko jedną bramką (25:26), spotkanie w Markach zapowiadało się arcyciekawie. Tym bardziej, że drużyna Marcovii, mając na koncie jeden rozegrany mecz więcej, wyprzedzała przed tą kolejką Karczew w klasyfikacji. Wygrana z karczewiankami mogła umocnić Marcovię w tabeli i stworzyć jej znakomitą pozycję wyjściową przed kolejnymi meczami. Nadzieje te okazały się jednak płonne, a to za sprawą znakomicie dysponowanych tego dnia podopiecznych Piotra Biernackiego.
Karczewianki rozpoczęły ten mecz maksymalnie skoncentrowane. Dokładnie rozgrywały piłkę i skutecznie otworzyły wynik w drugiej minucie. W czwartej, prowadziły już dwa do zera. Wtedy do głosu doszły gospodynie, które zaliczyły udane trafienie, zmniejszając przewagę karczewskich szczypiornistek do jednej bramki. Ale nasze dziewczyny nie pozwoliły wyjść rywalkom na prowadzenie. Kolejne, dwie skuteczne akcje i na tablicy świetlnej było już 4 do 1. Zawodniczki Marcovii odpowiedziały w 8. minucie, po raz drugi celnie trafiając do bramki Natalii Popis, ale to karczewianki nadawały ton w tym pojedynku, „po profesorsku” wykorzystując każdy, nawet najmniejszy błąd swych przeciwniczek. Dobrą grą w obronie i skutecznością w ataku, systematycznie podwyższały wynik, mając ten mecz całkowicie pod kontrolą i ani razu nie tracąc prowadzenia. W niespełna 10. minucie spotkania, prowadziły już 6 do 2.
Przez całą pierwszą odsłonę rywalizacji na mareckim parkiecie, karczewianki konsekwentnie nie pozwalały gospodyniom na odrobienie strat, utrzymując nad swymi rywalkami stałą 2-3 bramkową przewagę. To było naprawdę dobre trzydzieści minut w wykonaniu MKS-u. Gra, którą oglądało się z prawdziwą przyjemnością i która - trzeba przyznać - była bardzo widowiskowa dla oka. Widać, że z meczu na mecz, współpraca zawodniczek na boisku zaczyna wyglądać coraz lepiej. I oby tak dalej, bo właśnie tak grający MKS, kibice chcieliby oglądać - jak najczęściej.
W 20 minucie pierwszej połowy, nasze dziewczyny prowadziły już pięcioma bramkami, a gospodynie wciąż nie potrafiły znaleźć skutecznej recepty na szybkie i kombinacyjne rozgrywanie akcji przez MKS. Mimo ambitnej gry, przełamanie twardo i konsekwentnie grających w defensywie szczypiornistek Karczewa, było ponad ich siły. W efekcie, niespełna 4 minuty przed końcem pierwszej polowy, było już 15:6 dla karczewianek. A ostatecznie pierwsza odsłona tej rywalizacji zakończyła się wynikiem 17 do 8 na korzyść gości.
W drugiej połowie meczu, sytuacja na boisku nie uległa zmianie. Gra dalej odbywała się pod dyktando karczewianek, które popełniały bardzo mało błędów w obronie i były do bólu skuteczne w ataku. W drugiej minucie, na tablicy świetlnej było już 19 do 9, a piłkarki z Karczewa złapawszy „wiatr w żagle”, punktowały skutecznie raz za razem. Kibice, których spore grono zajęło miejsca na trybunach, mieli okazję obejrzeć kilka fantastycznej urody akcji i rzutów na bramkę, w tym m.in. z tzw. wkrętki w wykonaniu rozgrywającej Karczewa - Oli Gałązki (7 bramek w meczu). Tradycyjnie można było też podziwiać kapitalne rzuty Magdy Berlińskiej, która w spotkaniu w Markach punktowała aż ośmiokrotnie. Piłkarską skutecznością popisały się również Maja Olszanka i Klaudia Włodkowska, które trafiały do mareckiej bramki odpowiednio 6 i 5 razy. Ale na pochwałę w sobotnim meczu zasługuje bez wątpienia cała drużyna, która w sobotniej rywalizacji, a zwłaszcza w jej drugiej połowie, funkcjonowała jak precyzyjny mechanizm szwajcarskiego zegarka.
W piłce ręcznej, zresztą tak jak w większości sportów zespołowych, jednym z ważniejszych elementów gry jest powtarzalność. Akcji, zagrań, schematów rozgrywanych na boisku. To jest to, co z uporem ćwiczy się na treningach, od czego zależy jakość rywalizacji i taktyka przyjęta w stosunku do przeciwnika. Karczewskim szczypiornistkom w meczu z Marcovią wychodziło niemal wszystko. Zagrały równe dwie połowy, w dobrym tempie i z żelazną konsekwencją. To cieszy, bo widać, że zespól dojrzewa, a jego potencjał - zgranie, siła i umiejętności piłkarskie rosną. Było to widać w meczu z WKPR Wesoła, w spotkaniu z MKS AZS UMCS Lublin i ostatnim z KPR Marcovia ROKiS.
W Markach karczewianki zagrały - pod każdym względem - dobry mecz i mam nadzieję, że będzie to początek udanego marszu drużyny w górę tabeli. Najbliższy sprawdzian już za dwa tygodnie, 20 listopada w meczu wyjazdowym z JKS SAN Jarosław.
KPR Marcovia ROKiS - MKS Karczew: 20:34 (8:17)
KPR Marcovia ROKiS: Kaczor A. (7), Kaczor B. (4), Wyszyńska (3), Brózda (2), Filipek (2), Matusiak (1), Przyborowska (1), Kowalska O., Kowalska S., Lis, Marszałek, Rudzka, Winnicka, Domaszczyńska
MKS Karczew: Berlińska (8), Gałązka (7), Olszanka (6), Włodkowska (5), Idziak (3), Borkowska (1), Jakubowska (1), Zabilska (1), Janowska, Popis, Siwak, Wojewódzka
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie