
Bez medalu wróciły karczewskie szczypiornistki z tegorocznych Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych w Piłce Ręcznej, które odbywały się w dniach 18-19 maja w Karpaczu.
Hala, na której w 2016 roku na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w piłce ręcznej dziewcząt, reprezentacja Mazowsza z karczewiankami w składzie zdobyła złoty medal, tym razem nie okazała się dla nich szczęśliwa. Po dwóch porażkach - z SPR Pogoń 1945 Zabrze 22:25 (11:11) i gospodarzem zawodów - APR SMS Karpacz 20:21 (12:12), podopieczne Grzegorza Ankiewicza zajęły czwarte, najgorsze dla sportowca, miejsce poza strefą medalową. Karczewskie piłkarki ręczne przerwały tym samym zwycięską - trwającą przez ostatnich pięć lat -passę, kiedy to z roku na rok zajmowały miejsce na podium. Ale w sporcie tak już jest, że nie zawsze się wygrywa, a czasem trzeba przełknąć gorycz porażki po to, by za jakiś czas odrodzić się na nowo i sięgnąć po nowe trofea. Dla tych młodych dziewczyn to kolejna lekcja, z której muszą wyciągnąć wnioski, bo przegrywać też trzeba się nauczyć. Tak jak w życiu…
W meczu z SPR Pogoń 1945 Zabrze karczewiankom do zwycięstwa zabrakło naprawdę niewiele. W zasadzie to tylko chłodnej głowy i nieco lepszej skuteczności. Właściwie do 20 minuty pierwszej połowy prowadziły przecież z zawodniczkami z Zabrza czterema bramkami. Jednak gorsze ostatnie dziesięć minut, a zwłaszcza brak skuteczności strzeleckiej karczewskich rozgrywających w końcówce pierwszej połowy, spowodowały, że zabrzanki odrobiły zaległości, doprowadzając jeszcze do przerwy do remisu 11 do 11. W drugiej połowie meczu nasze dziewczyny zdołały jeszcze wyjść na prowadzenie, ale przeciwniczki szybko odrobiły straty i za moment to już MKS Karczew musiał gonić wynik. Kiedy 10 minut przed końcem meczu karczewiankom udało się najpierw wyrównać, a potem objąć prowadzenie dwoma trafieniami, wydawało się, że już nic nie odbierze im zwycięstwa. Stało się jednak inaczej. Ambitnie i do końca grające piłkarki Pogoni najpierw wyrównały, a później stopniowo zaczęły powiększać swoją przewagę, by ostatecznie rozstrzygnąć wynik tego spotkania na swoją korzyść 25 do 22.
Szok, niedowierzanie, rozpacz… Upragniony finał dla podopiecznych Grzegorza Ankiewicza okazał się poza zasięgiem. Ktoś, kto nigdy nie uprawiał sportu, nie ma pojęcia, jak ciężko podnieść się po takiej porażce. Jak trudno zmusić się do wyjścia na parkiet, by walczyć w kolejnym meczu o stawkę. I niewiadomo, czy w tym przypadku to stwierdzenie bardziej odnosiło się do drużyny MKS-u Karczew czy też APR SMS Karpacz, która w drugim meczu o finał, rozegranym w pierwszym dniu zawodów z GTPR Gdynia, prowadziła prawie przez całe spotkanie, by ostatecznie zakończyć mecz remisem 24:24 (14:11) i przegrać w karnych 2:4.
Dlatego też w meczu o brązowy medal oba teamy miały coś sobie do udowodnienia. Karczewskie szczypiornistki przystąpiły do tego spotkania niesłychanie zmotywowane. Wyraźnie było widać, że porażka z Pogonią Zabrze podrażniła ich ambicję i za wszelką cenę chciały rozstrzygnąć mecz o brązowy medal na swoją korzyść. Przez kilkanaście minut pierwszej połowy karczewianki panowały na boisku, utrzymując na swoimi przeciwniczkami stałą 3-4 bramkową przewagę. Znakomicie spisywała się tego dnia w karczewskiej bramce Natalia Popis, broniąc takie rzuty, że aż ręce same składały się do oklasków. Fenomenalną formę na boisku prezentowała rozgrywająca - Natalia Barańska, której postawę doceniono, typując na najlepszą rozgrywającą turnieju. Śmiałymi rajdami to z lewej, to z prawej strony popisywały się skrzydłowe Dominika Baran i Zuzanna Buczkowska. Walecznością na boisku imponowały Pola Janowska, Marysia Kociszewska i Natalia Idziak. Silnymi rzutami „dziurawiła” siatkę Karpacza - Julka Zagrajek. Z przyjemnością oglądało się karczewską drużynę w pierwszych kilkunastu minutach pierwszej połowy, była jak doskonale zgrany mechanizm, w którym każdy z trybów pracuje zgodnie z zamierzonym celem. Przewaga w meczu z tak silnym przeciwnikiem jak APR SMS Karpacz, w dodatku grającym u siebie, kosztowała jednak podopieczne Grzegorza Ankiewicza sporo wysiłku. Pierwsza połowa spotkania zakończona remisem 12:12 zapowiadała niesłychane emocje w drugiej odsłonie. I rzeczywiście tak było… Druga połowa meczu rozpoczęła się ponownie od trzybramkowej przewagi Karczewa. Każda minuta upływającego spotkania przybliżała karczewskie dziewczyny do upragnionego zwycięstwa. I wtedy stało się coś, co okazało się nie tylko brzemienne w skutki, ale i zaważyło na wyniku całego spotkania. Wskutek popełnionego błędu z ławki wpuszczona została na boisko Pola Janowska, która okazała się… ósmą zawodniczką znajdującą się na parkiecie. Dla Poli poskutkowało to czerwoną kartką, a dla całej drużyny osłabieniem w końcówce tego arcyważnego spotkania. Braku tej doświadczonej piłkarki w podstawowym składzie w ostatnich minutach meczu nie udało się zrekompensować. Lukę wykorzystały przeciwniczki, które ostatecznie wygrały całą rywalizację w stosunku 21 do 20.
To uczucie gorzkiego smaku w ustach i łzy zapewne jeszcze jakiś czas towarzyszyć będą karczewskim dziewczynom na wspomnienie niewykorzystanej szansy. Żal włożonego wysiłku i drogi, którą trzeba było przebyć, aby dojść tak wysoko. Najważniejsze zwycięstwa przychodzą przecież po największych trudach, wszystkie inne pozostają… niedocenione. A każda przegrana boli, zwłaszcza jeśli ma się świadomość, że na parkiecie zostawiło się przysłowiowe serducho, a mimo tego ktoś okazał się lepszy. Kiedy ma się kilkanaście lat i dopiero wchodzi w dorosłe życie, takie sytuacje bolą podwójnie, bo młodość nie znosi przegrywać, a bycie zwycięzcą jest niejako wpisane w naturę każdego młodego człowieka. Nic tak jednak nie uczy pokory jak sport. Dlatego jestem głęboko przekonany, że kiedy już dziewczyny z Karczewa przetrawią doznane porażki, kiedy na zimno przeanalizują błędy, które popełniły na boisku i uświadomią sobie, czego im na pakiecie w Karpaczu zabrakło, to wyjdą z tego jeszcze mocniejsze. W końcu nie mają się czego wstydzić, są przecież czwartą najlepszą drużyną w Polsce. Ja, jako kibic i dziennikarz śledzący ich wyczyny na parkiecie, jestem z nich dumny.
W finałowym meczu o złoty medal w karpackim turnieju lepszą okazała się drużyna SPR Pogoń 1945 Zabrze, która zwycięstwem nad GTPR Gdynia 29:23 (17:8) zapewniła sobie mistrzostwo Polski sezonu 2017/2018.
Wyniki Finału Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych w Piłce Ręcznej w Karpaczu w 2018 r.:
1. Miejsce: SPR Pogoń 1945 Zabrze - złoty medal
2. Miejsce: GTPR Gdynia - srebrny medal
3. Miejsce: APR SMS Karpacz - brązowy medal
4. MKS Karczew
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie