
MKS Karczew wygrał swoje - ostatnie w tym roku kalendarzowym wyjazdowe spotkanie - pokonując w sobotę AZS Uniwersytet Warszawski na jego własnym parkiecie 29:21 (13:8). Umocnił się tym samym na piątej pozycji tabeli 1. ligi kobiet w piłce ręcznej, co pozwoli mu spokojnie myśleć o drugiej połowie sezonu i przygotowywać się do wiosennej rundy rozgrywek.
I chociaż wygrał zdecydowanie i przekonująco, to w pierwszej połowie meczu musiał nieźle się napocić, aby wypracować przewagę na boisku. Drużyna akademiczek z Warszawy, we wzmocnionym składzie, sprawuje się w tym sezonie ligowym, lepiej niż w poprzednich latach. Po zwycięstwach nad SPR Handball Rzeszów i kolejnym z WKPR Wesoła Warszawa (30:26), co było nie lada niespodzianką ostatniej kolejki rozgrywek, warszawianki rozpoczęły spotkanie z Karczewem zmotywowane i z apetytem na kolejną wygraną.
Podstawy do dobrego samopoczucia były uzasadnione, bo mecz z Wesołą udowodnił, że warszawianki potrafią grać w piłkę. W derbowym meczu z koleżankami zza miedzy pokazały nie tylko dobrą grę zespołową i skutecznie kontrataki, ale przede wszystkim celne rzuty z każdej pozycji i efektywną grę w obronie. A jeśli dodamy do tego jeszcze znakomitą bramkarską dyspozycję warszawskich goalkiperek - Aleksandry Klimek i Doroty Barczuk, która w derbowym meczu obroniła aż 4 rzuty karne, to spotkanie z Karczewem, zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Szansę na wygraną, warszawianki miałyby jeszcze większe, gdyby w ich drużynie wyszła na parkiet Agnieszka Ziętek, która w meczu z Wesołą spisywała się rewelacyjnie, a która w sobotniej rywalizacji z Karczewem nie mogła zagrać z powodu kontuzji.
Warszawianki prowadzone przez dwójkę trenerów: Katarzynę Zglinicką-Skierską oraz Marcina Ziemkiewicza, mimo absencji ich czołowej zawodniczki, były jednak i tak wystarczająco pozytywnie usposobione do gry. One też otworzyły wynik spotkania, zaliczając udane trafienie już w pierwszej minucie. Pięć minut później, prowadziły z naszymi dziewczynami 3 do 1.
Karczewianki dla odmiany rozpoczęły pojedynek z akademiczkami z Warszawy dość niemrawo. Przez pierwszy kwadrans meczu, ewidentnie nie mogły złapać właściwego rytmu, a wywalczone karne, zamiast zamieniać na bramki, kończyły… spektakularnymi pudłami. Nic dziwnego, że trener Piotr Biernacki, już na początku spotkania, musiał prosić o czas, by udzielić swoim podopiecznym koniecznych, w takiej sytuacji, wskazówek. Ale natychmiastowego skutku tych „połajanek” nie było. Gospodynie prowadziły z karczewiankami aż do 11. minuty, a na parkiecie w stolicy, zaczęło pachnieć… niespodzianką.
Przełom nastąpił dwie minuty później, kiedy to szczypiornistkom MKS-u udało się w końcu doprowadzić do remisu: 6 do 6. Od tego momentu, to one zaczęły kontrolować sytuację i wyszły na prowadzenie. Można rzec, że niespełna kwadrans dobrej gry akademiczek w tym meczu, to były miłe złego początki. W 18. minucie bowiem karczewianki prowadziły już z zespołem z Warszawy dwoma trafieniami. Gospodyniom udało się - co prawda - zmniejszyć w 21. minucie przewagę gości do jednej bramki (8:9), ale na nic się to zdało, bo chwilę później, podopieczne Piotra Biernackiego znów ją powiększyły, sześć minut przed końcem pierwszej połowy prowadząc 11 do 8. I ostatecznie 13 do 8 na swoją korzyść zakończyły pierwszą odsłonę tego spotkania.
Druga połowa tych zmagań toczyła się już pod dyktando naszych dziewczyn, które złapały odpowiedni rytm gry i z każdą minutą zachowywały się na parkiecie coraz swobodniej. Znakomicie w karczewskiej bramce spisywała się Gabriela Wojewódzka, a dobrą strzelecką formą błyszczała Dominika Baran, która rzuciła w tym spotkaniu aż 6 bramek. Podobnie zresztą jak: Magda Berlińska i Ola Gałązka, które dopisały sobie na koncie odpowiednio po 6 i 4 trafienia. Za postawę w całym spotkaniu należy również pochwalić Natalię Barańską, z jednej strony za walkę w obronie, z drugiej zaś - dyspozycję strzelecką, którą potwierdziła trzema skutecznymi rzutami na bramkę, Trzy razy do warszawskiej bramki trafiła także Marianna Borkowska i Maja Olszanka. Dwukrotnie Natalia Idziak, w tym raz z rzutu karnego. A raz Pola Janowska i Małgorzata Krawczyk.
Przewaga karczewianek na stołecznym parkiecie AZS-u rosła z minuty na minutę. W 7. minucie drugiej połowy było już 19 do 11 dla Karczewa, a chęć do walki ze strony akademiczek, topniała coraz bardziej. Po kwadransie gry w drugiej odsłonie meczu, karczewskie szczypiornistki miały już dziewięciobramkową przewagę na koncie. Gospodynie próbowały jeszcze poderwać się do walki w końcówce spotkania, ale piłkarki MKS-u doskonale kontrolowały grę, nie pozwalając swoim rywalkom na zmniejszenie bramkowych strat. Ostatecznie spotkanie zakończyło się więc wynikiem 29 do 11 dla Karczewa. Było to już piąte zwycięstwo podopiecznych Piotra Biernackiego w tym sezonie, po którym zespół MKS-u Karczew umocnił swoją pozycję w tabeli, zajmując w ogólnym rankingu zaplecza Superligi piąte miejsce na 11 drużyn i na tym miejscu pozostanie aż do wiosny.
Aktualna tabela rozgrywek 1. ligi kobiet w piłkę ręczną:
http://rozgrywki.zprp.pl/?Sezon=190&Rozgrywki=10154&Tabela=6
AZS Uniwersytet Warszawski - MKS Karczew: 21:29 (8:13 )
Wciągniki linoweAZS Uniwersytet Warszawski: Mazur (8), Gawrońska (4), Cichal (2), Drewicz (2), Dronzikowska (1), Sawa (1), Skierska (1), Szczepanik (1), Winogrodzka (1), Barczuk, Klimek, Koc-Toczyska, Panek, Siewirska
MKS Karczew: Baran (6), Berlińska (6), Gałązka (4), Barańska (3), Borkowska (3), Olszanka (3), Idziak (2), Janowska (1), Krawczyk (1), Jakubowska, Siwak, Słodownik, Wojewódzka, Zabilska, Popis
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie