Reklama

MKS Karczew w I lidze: O krok od sensacji

17/09/2018 10:03

W inauguracyjnym meczu otwierającym rozgrywki I ligi kobiet w piłce ręcznej drużyna MKS-u Karczew uległa Politechnice CHKS Łódź dwiema bramkami, przegrywając na boisku przeciwnika 27:25 (11:14).

Karczewskie szczypiornistki, mimo przegranej, zaprezentowały się w hali przy ul. Kosynierów Gdyńskich naprawdę dobrze, co nieźle rokuje przed dopiero co rozpoczętym sezonem  2018/2019, w którym nasz team występuje w roli beniaminka. Przypomnijmy, że podopieczne Grzegorza Ankiewicza właściwie zdominowały ubiegłoroczne współzawodnictwo w swojej grupie i  - wygrywając wszystkie mecze - po jednym sezonie w II lidze awansowały do wyższej klasy rozgrywkowej.

Pierwszoligowy zespół Politechniki ChKS Łódź to wymagająca drużyna, o wysokim poziomie umiejętności i z dużym doświadczeniem ligowym, o czym może świadczyć fakt, że poprzedni sezon rozgrywkowy zakończyła na 5 miejscu z dorobkiem 29 punktów. Co warte podkreślenia - straciła też najmniej bramek z całej grupy. Podczas tegorocznych Akademickich Mistrzostw Polski, które odbywały się w Opolu (1-3.06.2018 r.), drużyna KU AZS Politechniki Łódzkiej - oparta w większości na zawodniczkach zespołu Politechniki ChKS Łódź - odniosła swój największy sukces w historii kobiecej sekcji piłki ręcznej, zdobywając srebrny medal w kwalifikacji ogólnej oraz złoty w gronie uczelni technicznych. W pierwszym inauguracyjnym meczu przyszło więc zmierzyć się karczewiankom z silnym i wymagającym rywalem. Dlatego też konfrontacja młodości i przebojowości karczewianek z doświadczeniem łodzianek zapowiadała się niezwykle ciekawie. I tak też było.

Szczypiornistki z Karczewa rozpoczęły pierwszą połowę mocno skoncentrowane i uważne w obronie. Zagrały twardo, zdecydowanie, a co najważniejsze - skutecznie. W efekcie to one pierwsze wyszły na prowadzenie i zyskały nad łodziankami kilkubramkową przewagę. To wyraźnie zaskoczyło podopieczne trenera „Walusia” - Tomasza Walickiego, które nie mogły poradzić z ambitnie i z każdą minutą coraz śmielej radzącymi sobie na parkiecie zawodniczkami Karczewa. W zasadzie do końca pierwszej polowy karczewianki kontrolowały przebieg gry na boisku i nie pozwalały odrobić strat łodziankom bezskutecznie szukającym sposobu na przełamanie w tym meczu. W konsekwencji - do szatni po pierwszej połowie, z trzybramkową przewagą schodziły zawodniczki beniaminka, a sensacja wisiała w powietrzu…

Przed wyjściem na parkiet w drugiej odsłonie spotkania, trener Walicki radził swoim zawodniczkom, aby dłużej rozgrywały piłkę i uważniej konstruowały akcje, nie spiesząc się z oddaniem rzutów na bramkę. Te rady najwidoczniej poskutkowały, bo już w pierwszych pięciu minutach po przerwie, łodzianki zniwelowały stratę do jednej bramki i powoli, z każdą minutą zaczęły zaznaczać swoją przewagę na boisku. Do głosu na parkiecie doszło doświadczenie i boiskowe ogranie, wskutek czego w 37 minucie zawodniczki CHKS-u zdołały doprowadzić do wyrównania (16:16). Rozpoczęła się typowa gra na przewagi w której górą były, a to łodzianki, a to zawodniczki Karczewa. Taka sytuacja trwała do 51 minuty, kiedy na prowadzenie wyszły szczypiornistki z Łodzi, nie oddając prowadzenia w meczu już do samego końca. W 57 minucie prowadziły z karczewiankami  nawet 4 bramkami, ale waleczne i grające do końca podopieczne Grzegorza Ankiewicza zdołały jeszcze rzucić przeciwniczkom dwie bramki, by ostatecznie zakończyć ten mecz wynikiem 27:25 dla drużyny z Łodzi.

Czy młode zawodniczki Karczewa mogły wygrać to spotkanie? Jestem przekonany, że TAK. Niewątpliwie zabrakło trochę pierwszoligowego ogrania i boiskowego doświadczenia, którego akurat w tych zmaganiach więcej było po stronie łodzianek. Klucz do sukcesu tkwi bowiem przede wszystkim w głowach. W psychice tych młodych dziewczyn, które wychodzą na parkiet z jasno określonym celem - wygrać! Jeżeli nauczą się robić to na zimno, z premedytacją  punktując rywala do ostatniej sekundy rywalizacji na parkiecie i wykorzystując jego własne błędy - będzie dobrze. Takie elementy gry jak: przytrzymanie piłki wtedy, kiedy trzeba to zrobić, spokojne budowanie akcji i czekanie aż nadejdzie najbardziej optymalny moment do oddania rzutu na bramkę, a nie pozbywanie się piłki „na siłę” - są jeszcze ewidentnie do poprawienia. Widać, że boiskowego „chłodu” i wyrachowania karczewiankom jeszcze brakuje. Czasem za szybko i za ambitnie  niekoniecznie oznacza dobrze. Inaugurację I ligi, mimo porażki, należy jednak uznać za udaną. Jak to mawiają… pierwsze koty za płoty, dalej może być tylko lepiej!

 Andrzej Idziak

 

 

 

 

Aplikacja iotwock.info

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iOtwock.info




Reklama
Wróć do