
W sobotniej kolejce rozgrywek 1. ligi kobiet w piłce ręcznej (w grupie C), MKS Karczew pokonał na własnym parkiecie AZS Uniwersytet Warszawski 38:29 (20:11). Było to ostatnie spotkanie naszych szczypiornistek w tym sezonie rozegrane w hali karczewskiego Centrum Kultury i Sportu. I chociaż drużyna Piotra Biernackiego wygrała przekonująco dziewięcioma bramkami, to pozostaje uczucie lekkiego niedosytu, bo końcowy wynik spotkania mógł być zdecydowanie wyższy.
Karczewianki zakończą tegoroczne rozgrywki ligowe 21 maja br. meczem wyjazdowym z PreZero APR Radom i jeśli go wygrają, a plasujący się za nimi JKS SAN Jarosław, ulegnie na własnym boisku liderującej w rozgrywkach Varsovii Warszawa, wskoczą na 4. miejsce w tabeli. Dla naszych dziewczyn to druga taka szansa, bo gdyby miały nieco więcej szczęścia i wygrały w Płocku z SMS-em, mogły znaleźć się tuż za podium, już tydzień temu. Stało się jednak inaczej. Przegrały nieznacznie, bo tylko dwiema bramkami. Szkoda… bo dzisiaj miałyby bardziej komfortową sytuację i tylko krok dzieliłby je od zajęcia historycznego 4. miejsca na zapleczu PGNiG Superligi.
Co się odwlecze, to nie uciecze, jak mawiają, pod warunkiem, że nasze dziewczyny zagrają w Radomiu dobry mecz, a trener nie będzie rotował składem, jak w spotkaniu z akademiczkami. Eksperymentować można i trzeba, ale podczas treningów oraz spotkań sparingowych, a nie wtedy gdy gra się o ligowe punkty, a o miejscu, jakie drużyna zajmie w rozgrywkach decyduje m.in. liczba bramek zdobytych w bezpośrednich spotkaniach. Poza tym jak dziewczyny są „w gazie” i naładowane adrenaliną prą do przodu, zdobywając bramkę po bramce, to uspokajanie tempa gry, jest czymś zupełnie niezrozumiałym zarówno dla nich samych, jak i oglądających mecz kibiców. Wiadomo, że umiejętności i predyspozycje sportowe zawodniczek są różne. Karczew ma w swoim zespole zarówno piłkarki grające na najwyższym ligowym poziomie, średnim, jak i te, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z piłką ręczną. Te ostatnie, muszą się jeszcze sporo uczyć, by dorównać poziomem starszym i bardziej doświadczonym koleżankom. Obciążanie ich zadaniami, które przerastają ich aktualne, sportowe możliwości, skutkuje stratami i niekorzystnie wpływa na wynik meczu. Warto o tym pamiętać, gdy chce się marzyć o wędrówce w górę tabeli.
Mecz z warszawiankami toczył się w zasadzie pod dyktando szczypiornistek z Karczewa. Przyjezdne tylko raz, w niespełna 3. minucie pierwszej połowy remisowały z gospodyniami 1 do 1. Pozostały czas, to już wyraźna przewaga naszych dziewczyn, które z każdą upływającą minutą, coraz lepiej radziły sobie na parkiecie. Po pierwszym kwadransie gry prowadziły z akademiczkami już 13 do 5. Znakomity mecz rozgrywała Ola Gałązka, która w tym sezonie w klasyfikacji strzelczyń z 130 trafieniami plasuje się na trzecim miejscu w lidze. Tuż za nią jest Magda Berlińska, która ma na swoim koncie tylko 15 bramek mniej (115). Pewnym punktem zespołu - do czego zdążyła nas już przyzwyczaić - była Natalia Barańska, a szybkością i piłkarskim sprytem imponowała Maja Olszanka. Walecznie w obronie grała Pola Janowska, a w karczewskiej bramce doskonale spisywała się Gabriela Wojewódzka.
Kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej odsłony tej rywalizacji, karczewianki miały nad warszawiankami dziesięciobramkową przewagę, która ostatecznie stopniała o jedno oczko, ustalając tym samym wynik meczu przed przerwą na: 20 do 11.
Po powrocie na boisko, piłkarki MKS-u dalej śrubowały wynik i w 8. minucie prowadziły już 15 trafieniami. Podopieczne Piotra Biernackiego dominowały nad swymi przeciwniczkami nie tylko szybkością, ale i celnością rzutów. Dynamicznie rozgrywały akcje, doskonale wykorzystując atuty bramkostrzelnych zawodniczek na skrzydłach. Kiedy wydawało się, że całkowite rozbicie rywalek, to tylko kwestia czasu, te doszły do głosu i wykorzystując okres gorszej gry Karczewa wzięły się za odrabianie strat. „Pomogły” im w tym niewątpliwie rotacje w składzie gospodyń przeprowadzone przez trenera karczewianek, który wpuścił na parkiet młodsze, mniej doświadczone zawodniczki. Efekt - 5 minut gry bez celnego rzutu do warszawskiej bramki i wynik w 24. minucie: 36 do 28. Końcówka spotkania należała jednak do gospodyń, które psychicznie lepiej wytrzymały presję i skutecznie punktując, ustaliły wynik spotkania na: 38 do 29.
To był dobry mecz w wykonaniu naszych dziewczyn, jednak jego rezultat, mógł być zdecydowanie lepszy. I chociaż dziewięciobramkowe zwycięstwo prezentuje się godnie się i jeszcze lepiej smakuje, to trochę szkoda tych „roztrwonionych” w końcówce bramek, których my kibice chcielibyśmy, aby nasza drużyna miała na koncie jak najwięcej. Mam nadzieję, że za tydzień w Radomiu rozwiąże się ich cały worek!
MKS Karczew - AZS Uniwersytet Warszawski: 38:29 (20:11)
AZS Uniwersytet Warszawski: Burdun, Cichal (2), Dronzikowska (5), Koc-Toczyska, Kordzińska (2), Mazur (1), Miąsek, Panek (4), Sawicka (3), Siewirska (7), Skierska (2), Szczepanik (1), Winogrodzka (2)
MKS Karczew: Barańska (4), Bąbik, Berlińska (6), Borkowska (3), Gałązka (13), Idziak (2), Janowska (2), Kubajek, Olszanka (6), Popis, Siwak, Słodownik, Włodkowska (2), Wojewódzka
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie