
Po słabym meczu, w którym podopieczne Grzegorza Ankiewicza przez 60 minut nie mogły znaleźć skutecznej recepty na rosłe i dobrze zbudowane zawodniczki drużyny gości, MKS Karczew przegrał 30 marca br. na własnym parkiecie z K.S.AP- Poznań 23:30 (13:16).
Ten mecz od początku nie układał się po myśli karczewianek. Dość powiedzieć, że po pierwszych niespełna czterech minutach gry przegrywały już 4 bramkami i musiały gonić wynik. I może nie TO byłoby najgorsze, przecież nie raz już przychodziło im odrabiać straty, ale wyraźnie było widać, że tego dnia szczypiornistkom Karczewa gra się po prostu nie klei. Nasze dziewczyny odbijały się jak od „ściany” od postawnych poznańskich zawodniczek i miały ogromny problem z wykończeniem akcji skutecznym rzutem na bramkę. Ich przeciwniczki zaś dosłownie „rozjeżdżały” je na kole, będąc w ataku prawie nie do zatrzymania.
Poznanianki, które były górą w większości tych siłowych pojedynków, kontrolowały przebieg gry na boisku, starając się utrzymywać bezpieczną przewagę. Zawodniczki Karczewa nie mogąc znaleźć skutecznego antidotum na tak grające rywalki, próbowały budować jakość gry sprytem i kombinacyjnymi akcjami i momentami przynosiło to nawet dobry skutek… W 11. minucie meczu, kiedy zniwelowały przewagę poznanianek do jednego trafienia, wydawało się, że jeszcze chwila, a dojdzie do przełamania. Niestety, już za moment dały sobie strzelić dwie bramki i w 13. minucie meczu tablica świetlna pokazywała wynik 7:4 dla Poznania. Od tego momentu właściwie do końca pierwszej połowy przewaga poznanianek wynosiła na zmianę to dwie, to trzy bramki. Siedem minut przed zejściem do szatni, po kilkuminutowym okresie bardzo dobrej gry w obronie, nasze dziewczyny po raz kolejny zmniejszyły przewagę wielkopolanek do jednego trafienia, ale nie zdołały utrzymać tego wyniku, wskutek czego przegrały pierwszą połowę 13 do 16.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Poznanianki poczynały sobie na karczewskim parkiecie coraz śmielej, a karczewianki - wyraźnie już zniechęcone - chyba przestały wierzyć, że są w stanie odwrócić losy spotkania na swoją korzyść. Przewaga przeciwniczek rosła z każdą chwilą. W 6. minucie drugiej połowy meczu miały na swoim koncie już o 7 bramek więcej. Karczewianki próbowały jeszcze podkręcić tempo gry, starając się częściej zmieniać pozycje pod kołem rywalek, ale te działania nie tylko, że nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, ale obróciły się na ich niekorzyść, pozwalając na kilka spektakularnych przejęć piłki przez poznanianki zakończonych po ich indywidualnych akcjach celnymi trafieniami do bramki.
To nie był dobry dzień podopiecznych trenera Ankiewicza. W 25. minucie drugiej połowy spotkania wszystko było już jasne… Tego meczu karczewianki nie mogły wygrać - 8 bramek przewagi zawodniczek z Wielkopolski było nie do odrobienia. Ostatecznie rywalizacja, ku rozpaczy miejscowych kibiców, zakończyła się wynikiem 30 do 23 dla Poznania. A szkoda, bo wydawało się przed meczem, że zwycięstwo z drużyną z Poznania jest w zasięgu naszych dziewcząt. Tym bardziej, że poznanianki w ostatniej kolejce poniosły porażkę z ChKS PŁ 23:18 (8:7), z którym MKS Karczew wygrał aż 5 bramkami. Ale jak widać w sporcie wszystko jest możliwe, a takie dywagacje nie są warte funta kłaków. Czasem o wygranej decyduje dyspozycja dnia, to - jak mawiają zawodniczki - „jak się wejdzie w mecz”, a czasem po prostu łut szczęścia. Tym razem tego ostatniego zabrakło…
Andrzej Idziak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie