Własna waluta sposobem na dobrobyt

Marka otwocka to - według radnego Marka Leśkiewicza - znakomity i szybki sposób na ożywienie gospodarki. Jej funkcjonowanie na otwockim rynku może sprawić, że w pierwszych latach do miejskiej kasy wpływać będzie po 90 milionów zł, a później znacznie więcej.

Radny Otwocka Marek Leśkiewicz złożył w Ministerstwie Finansów wniosek o opodatkowanie waluty równoległej do złotówki w wysokości 3 proc. w skali roku, pobieranej automatycznie przez system informatyczny. Wnioskował także o przyznanie dla każdego obywatela powiatu otwockiego 3,6 mln wartości jednostki tej waluty rocznie. Jednak emisja marki otwockiej, bo tak ma się ta waluta nazywać, jest uzależniona od decyzji Rady Miasta. Minister natomiast ma dać odpowiedź, ile tego pieniądza maksymalnie Otwock może wyemitować w ciągu roku na każdego obywatela i wyrazić zgodę na oprocentowanie.

- Marka otwocka ma mieć pokrycie w podatku lub nieruchomościach gminy i powiatu. W założeniu ma być niewymienna i nie posiadać odsetek. Chodzi o to, by nie było gry i spekulacji na tej walucie, a także by ludzie jej nie oszczędzali. Bo dzisiaj jest mnóstwo towarów, a nie ma czym zapłacić - wyjaśnia radny. Na początku jej forma miałaby być elektroniczna, w dalszej perspektywie bitoby monety i drukowano banknoty. - Waluta alternatywna to rodzaj umowy społecznej, obie strony transakcji muszą zgodzić się na jej użycie. Funkcjonuje równolegle do pieniędzy emitowanych przez banki centralne. Na całym świecie mamy kilka tysięcy tego typu walut. W Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie, w niemal każdym stanie funkcjonuje nawet kilkanaście walut lokalnych. W Europie są obecne m.in. w: Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Niemczech, Belgii czy Holandii. Z samorządowego punktu widzenia, wielką zaletą walut lokalnych jest fakt, że pozwalają kapitałowi pozostać w regionie. Stymulują one lokalną przedsiębiorczość. Walutę alternatywną można wydać tylko na miejscu, nie wypływa więc na zewnątrz, ale zostaje w lokalnej społeczności – podkreśla radny Leśkiewicz.

Skąd ta rzeka milionów?

- Oto prosty przykład. Inwestor zagraniczny chce pobudować na terenie Otwocka kompleks bloków mieszkalnych. W komercyjnym banku zaciąga kredyt, by kupić działkę i budowę zleca generalnemu wykonawcy, który także zaciąga kredyt w zagranicznym banku. Kilkudziesięciu Kowalskich, chcąc nabyć mieszkania, również korzysta z kredytu hipotecznego. W konsekwencji zagraniczny inwestor uzyskany ze sprzedaży zysk wywozi w całości do swojego kraju. Ale kiedy na otwockim rynku funkcjonować będzie marka, grono pieniędzy zasili lokalny rynek. Oto Kowalski w połowie płaci za mieszkanie w złotówkach i połowę w markach. Inwestor złotówkami spłaca kredyt, ale już otwockie marki musi wydać na miejscu. Kupuje za nie, na przykład, od Miasta kolejną działkę, buduje sklep, zatrudnia ludzi… Jest korzyść? Jest! I takich inwestorów, widzących, że w Otwocku jest potencjał (niższe podatki), a władze są przychylne, będzie przybywać – konkluduje radny Leśkiewicz. Dodaje jednocześnie, że marka sprzyjać będzie też seniorom, bo w aptekach będą mogli kupować leki za marki i młodym, bo mieszkania będą tańsze.

Radny na koniec naszej rozmowy stwierdza, że jest teraz czas na edukację: Rady Miejskiej, bo od niej zależeć będzie w głównej mierze, czy marka zostanie wprowadzona, przedsiębiorców, którzy zgodzą się przystąpić do wspólnej akcji, i mieszkańców. – W Sejmie od 11 do 15 grudnia toczyć się będzie dyskusja samorządowców Mazowsza na temat otwockiej marki i jej zasadności. Ponadto składam wniosek do budżetu obywatelskiego, by Rada Miasta zabezpieczyła 500 tys. zł na rok 2017 na pilotażowe wprowadzenie mojego projektu – informuje radny Marek Leśkiewicz.

Andrzej Kamiński